Z roku na rok przybywa na Podhalu baców. W tym roku swoje bacówki otworzyło pięciu nowych.
Dwóch z nich, to synowie jednego z baców, kolejni byli dotychczas juhasami. Nowi właściciele bacówek wiążą swoją przyszłość z pasterstwem ze względu na rosnący popyt na oscypki, bundz i bryndzę. Jak się jednak okazuje, liczba owiec w górach stale spada. Dopłaty do jednej sztuki w stadzie towarowym utrzymują się na poziomie 100 zł do rocznie. Hodowcy liczą, że rząd podniesie dopłaty co najmniej do 250 zł. Większe dotację dostają już hodowcy trzody chlewnej i bydła.
- Liczymy, że jakieś rozwiązanie przyniesie Program Rozwoju Owczarstwa w Terenach Górskich. O jego wprowadzeniu zapewnia minister rolnictwa – twierdzi Janczy. – Za chwilę na nic się zda rosnąca ilość bacówek i kolib. Bez większych dopłat i zwiększenia pogłowia nie będzie owiec. A bez nich o prawdziwych oscypkach, czy bundzu będziemy mogli pomarzyć.
Obecnie w całej Małopolsce jest blisko 100 baców. Większość z nich wypasa na terenie Podhala, Spisza, Pienin i Orawy. Część baców z powiatu nowotarskiego prowadzi swoje bacówki również na terenie Sądecczyzny i powiatu gorlickiego, a nawet w Bieszczadach.
Józef Słowik