"Kolejnym przystankiem na objazdowej wycieczce po zachodniej części USA było Las Vegas. Tym razem zatrzymałem się tam na dłużej z racji trwającego Air Show. Nie przywiązywałem większej wagi do ponownego zwiedzania miasta, bo widziałem je w 2018 roku, ale mimo wszystko zrobiłem sobie spacer z aparatem po głównej ulicy" - pisze w kolejnej relacji z podróży Michał Adamowski.
Las Vegas ponownie zrobiło na mnie wrażenie, choć mniejsze niż za pierwszym razem. Jednakże przyjeżdżając ponownie po kilkunastu miesiącach można zobaczyć już, co w mieście się zmieniło i w jakim tempie powstają kolejne hotele i kasyna. Do Vegas trafiłem na weekend, a miasto to od piątku do niedzieli przeżywa ogromne oblężenie. Samochodami przyjeżdżają tutaj ludzie z bliskiej okolicy, a samolotami ludzie z całej ameryki plus turyście ze świata. W naszym hotelu w piątek wieczorem była kilkudziesięcioosobowa kolejka do odebrania kluczy od pokoju! Na szczęście przyjeżdżając w czwartek udało się uniknąć stania.Chodząc po głównej alei zależało mi bardzo, aby tym razem wyjechać na wieżę Eiffela i zobaczyć fontanny Bellagio z góry. Praktycznie bez kolejki dostaliśmy się na samą górę, skąd rozpościera się widok na całe Las Vegas. Imponujący! A do tego co 15 minut można oglądać pokaz grających fontann pod hotelem Bellagio.
Będąc na zachodzie USA, Las Vegas to idealne miasto na przystanek w podróży. Jest stąd wszędzie blisko, a wszystkie najciekawsze atrakcje okolicy są dostępne w granicy jednego dnia. Idealne miejsce na szybki, weekendowy wypad, ale też na dłuższą podróż – by się zrelaksować, skosztować amerykańskiego jedzenia w jednej z tysiąca restauracji czy po prostu spróbować szczęścia w kasynie.
