22.08.2024, 08:41 | czytano: 6254

Czy gazdowanie na Podhalu ma jeszcze sens? - O zarobku trzeba zapomnieć - mówi Beata. - To jest hobby - dodaje Stanisław

Fot. Izabela Pudzisz
→ W każdej miejscowości naszego regionu są jeszcze rolnicy, prowadzący mniejsze lub większe gospodarstwa, z krowami, kurami czy baranami, ale z roku na rok wydaje się, że jest ich coraz mniej. Jaka przyszłość czeka te gospodarstwa? Czy rolnicy mają następców?
→ O pracy na gospodarstwie opowiedzieli nam mieszkańcy Gronkowa i Leśnicy.
→ - Pewnie dogazduję do tego czasu, aż będę miał siły. Resztę trza będzie sobie odpocząć – mówi Stanisław.
Stanisław z Gronkowa prowadzi niewielkie gospodarstwo, a pracę na roli uważa za swoje hobby. - W tej chwili posiadam 8 krów dojnych i 2 jałóweczki roczne. Kur nie mam, ani kóz, koni i innych zwierząt. Prowadzę gospodarstwo 10 lat – wymienia.
- To jest dla mnie chyba hobby i zajęcie, tak żeby było co robić – dodaje.

Podobnego zdania jest Beata Stefaniak z Leśnicy, która oprócz bydła ma jeszcze konie, kozy, owce, kury i kaczki. Dla niej rolnictwo stało się skuteczną terapią, dzięki której wyleczyła się z depresji.

- Gospodarstwo prowadzę od 11 lat, hobbistycznie. Można powiedzieć, że była to moja terapia na depresję. Pani doktor zapytała się mnie czy lubię zwierzęta i czy je mam, powiedziałam, że mam koty i psy, ona wtedy zapytała „a coś większego?”. Powiedziałam, że teściowie mają, a ja nie mam. A ona „a może by zacząć coś w ramach terapii zwierzęcej?”. I właśnie tak się zaczęło - kupiłam sobie krowę, konia, 10 kur, no i wtedy można było jeszcze hodować świnki, więc je kupiłam. I tak się zaczęła moja gazdówka. No, teraz mam już więcej – mówi.

I wylicza: 11 sztuk bydła, 9 krów i 2 jałówki, 2 duże konie i kucyk. - Kucyka kupiliśmy wnusi, bo stwierdziłam, że musi mieć coś od babci. Jest to shetland, owce też mamy. Kur mam 6. Mam też 4 kaczki i gąskę. Gąsior niestety uciekł – opowiada.


Moja codzienność wygląda tak, że trza rano wstać

Codzienność rolnika wiąże się z wczesnym wstawaniem i stałym czuwaniem nad zwierzętami, nawet w czasie ich wypasu.

- Moja codzienność wygląda tak, że trza rano wstać. Po godz. 6.00 wstajemy i idziemy do szopy. Wiadomo trzeba wszystko wygarnąć, porobić, podoić, nakarmić małe cielątka. Latem dochodzi jeszcze koszenie. I na wieczór jest dokładnie ta sama rozrywka – tłumaczy Beata.

- Jeżeli chodzi o bydło, to tak: wstaję o 5.00 rano, przebieram się, idę do stajni, tam przygotowuję krowy do wydoju. A jest co robić, bo niestety strasznie się brudzą i trzeba je umyć, wyczesać, obornik podrzucić i wyrzucić do gnoju. Później im ścielę, jak im pościelę to wrzucę im coś do żłobu, żeby w tym czasie sobie coś żarły. I zaczynam doić. Doję przeważnie 40 minut, maksymalnie do godziny. Później mleko cedzę do baniaków i przelewam do mieszalnika, który schładza mleko. Część mleka sprzedaję od razu ciepłe. Potem już wyprowadzam krowy na pastwisko. W ciągu dnia też są inne zadania – muszę im wodę dowieźć, przypilnować czy słupki są, czy na nich siedzi drut, czy nie spadł gdzieś, bo jak spadnie to wiadomo, że pastuch już tak bardzo nie chroni. Krowy jak się napasą to schodzą bliżej domu i czekają cierpliwie, aż ktoś je zaprowadzi na swoje stanowiska do stajni. I później znów muszę pościelić, aby miały pod sobą ściółkę na noc i jak je uwiąże to je doję. Resztę tak samo jak rano – cedzę i przelewam do mieszalnika – wyjaśnia Stanisław.

- Jak są sianokosy, to w międzyczasie podpina się kosiarkę do ciągnika, jedzie się kosić. Późnej się to roztrzepuje, suszy, ograbuje i zwozi albo baluje - dodaje gazda z Gronkowa.

Pomimo ogromu pracy, niewielkie gospodarstwa nie przynoszą wysokich dochodów.

- Małe gospodarstwa są nieopłacalne. Większe gospodarstwa są opłacalne z tego względu, że to mleko do mleczarni się odda, to przynajmniej ta gazdówka zarobi jakieś pieniądze. Dotacje też się dostaje, o ile spełni się kryteria, a nie zawsze da się radę. Ja na przykład dzierżawię dużo pola, swojego nie mam Bóg wie ile, ale dużo dzierżawię, a za to dopłat nie dostaję. Skoszę, wypasę krowy i to tyle. Jednak gdyby się coś stało, to to mleko do przerobu jest, można z tego coś zrobić, także myślę, że z głodu nie umrzemy – stwierdza Beata.

- O zarobku trzeba zapomnieć. Jeżeli ktoś ma duży areał pola, to z tych dopłat dostanie dużo. Tu jest tak, że gazduje się na swoim, a te pola co się bierze od sąsiada, to się nie dostaje za nie kasy – zaznacza Stanisław.


Mleko idzie do „oscypkorzy

Chów bydła typowo mlecznego, w większości gospodarstw, wiąże się z dystrybucją mleka do mleczarni. Od lat 70. umożliwiała to mleczarnia w Nowym Targu, która została zamknięta końcem 2020. To tam mleko oddawali gospodarze z Podhala.

- Nie oddawałem mleka do mleczarni, ale robiła to poprzednia właścicielka mojego gospodarstwa. Jeśli chodzi o mleczarnię w Nowym Targu, to zlewnia była m.in. w Gronkowie. Mleko zbierali w baniakach. Jechał wozak, trzeba było rano wcześnie wystawić baniaki ku drodze, a pracownicy mleczarni wystawiali je na platformę. Wszystko zlewali w Gronkowie, koło sklepu na krzyżówce. Pamiętam, że zlewnia była jeszcze w Łopusznej i chyba w Krempachach. Więcej było po wsiach takich zlewni. Później przyjechał beczkowóz i brał to mleko do Nowego Targu. Tak było w latach 70., 80. i 90. – wspomina Stanisław.
- Przed zamknięciem mleczarni sporo ludzi z Gronkowa oddawało mleko do miasta, a jak nie do miasta, to do Radomska. Ludzie kupowali chłodnie i nie dawali mleka na oscypki, była różnica w wynagrodzeniach. Powiedzmy, że 1.20 zł płacił ”oscypkorz”, a 1.50 zł mleczarnia – przy dużych ilościach mleka była to ogromna różnica w dochodach – dodaje gospodarz.

Rolnik z Gronkowa oddawał też mleko do mleczarni w Białce Tatrzańskiej, teraz zdecydował się na oddawanie go prywatnym odbiorcom, którzy przerabiają je na oscypki.

- Na początku oddawałem do zlewni w Białce Tatrzańskiej, to był Zakład Przetwórstwa Mlecznego. Oni jeździli tutaj, zbierali mleko w baniakach, trzeba było wystawić je przy drodze, oni je zabierali i oddawali z powrotem. I tak codziennie. Teraz oddaje prywatnym odbiorcom na oscypki, ale sam przerobię jeśli trzeba – zaznacza Stanisław.
Rolniczka z Leśnicy przerabia mleko na własny użytek. Chciałaby podjąć współpracę z mleczarnią z Zakopanego, jednak na ten moment nie spełnia wszystkich wymogów.


- Mleko przetwarzam na własny użytek. Próbowałam podjąć współpracę z Mlekovitą, ale tak jak mówię, po pierwsze są duże wymogi, część wymogów spełniłam, część dałoby się zrobić. No, ale niestety nie przyjadą tutaj. Ja też nie jestem w stanie im zawozić mleka np. co drugi dzień do Leśnicy, bo mam inne zajęcia. Sporą część mleka piją cielęta - opowiada.

- Na razie przerabiam na własny użytek, jeśli się dogadamy z mleczarnią kiedyś, no to może się uda tak żeby oddawać mleko. Póki co robię w domu co mogę – ser biały, twaróg, śmietanę, masło, kwaśne mleko. Wszystko co z mleka można zrobić. Czasem zrobię korboce dla dzieci – wyjaśnia Beata.

Zdaniem naszych rozmówców, ceny mleka wciąż nie dorównują ilości pracy, jaką muszą gospodarze włożyć w produkcję mleka.

- Teraz za litr mleka dostaje się około 2 zł. Jest to niska cena jak na tę pracę i koszty wytwarzania tego. Wszystko kosztuje, pasze nie pasze. Tej pracy własnej już człowiek nie liczy, ale gdybym to policzył to pewnie kalkulacja będzie zerowa. Rok temu, a nawet 2 lata temu sprzedaż mleka do Mlekovity kosztowała 2.70 zł. Od tamtego czasu, systematycznie to idzie w dół, a ceny w sklepach niestety nie – wyznaje Stanisław.

- Z tego co mi ostatnio mówili, to mleczarnia płaci po 1.60 zł, to jest za mało. Za bele trza zapłacić, to jest masa pieniędzy i pracy – pierwsze trzeba to skosić, ograbić, potem za bele zapłacić – tłumaczy Beata.


Myślę, że moje dzieci nie będą gazdowały

Gospodarstwa Stanisława i Beaty skazane są na powolny upadek. Dzieci nie interesują się pracą na roli.
- Planować bym planowała, ino nie wiem czy mi się to uda. Gdybym dogadała się z mleczarnią to automatycznie kupiłabym więcej krów, a z tego byłby już jakiś pieniądz, bo krowy ‘’robiłyby same na siebie”. Jak krowa zachoruje to trzeba 300 zł, 400 zł, a nawet 500 zł zapłacić – wyjawia Beata.

- Myślę, że moje dzieci nie będą gazdowały, raczej żadna. Jedynie Weronika, ale raczej tylko konie, ona je uwielbia, ale krowy, owce to już niekoniecznie – dodaje gaździna z Leśnicy.

- Nie mam w planach poszerzania gospodarstwa. Chodzi o to, żeby był jakiś zastępca, a w tej chwili takowych nie widzę. Pewnie dogazduję do tego czasu, aż będę miał siły. Resztę trza sobie odpocząć – podsumowuje Stanisław z Gronkowa.

Izabela Pudzisz
Może Cię zainteresować
komentarze
Milioner24.08.2024, 11:26
Do Janosika, a koszty prowadzenia gospodarstwa to jakieś liczysz? Wybuduj stajnie na te 10 krów 200 tys lekko licząc, ciągnik 120 tys, jakieś maszyny rolnicze: zgrabniarka, owijarka, kosiarka, belowarka, rozrzutink, beczka na gnojowicę ...150 zł - używane, 1 krowa 7000 zł, i pomyśl ile lat na to musisz pracować, Żeby w ogóle zacząć, albo jaki wziąć kredyt. No chyba, że dostałeś od rodziców, ale nie wszyscy mają tyle szczęścia. To na start, o zakupie gruntu na Podhalu to już w ogóle szkoda pisać. Teraz koszty bieżące: podatki, prąd, woda, poliwo, składka KRUS, weterynarz, naprawy sprzętu, folia do bali.... Weź kartę i policz jeszcze raz. Dziękuję.
spółdzielca23.08.2024, 12:16
Pani Beato a dlaczego nie OSM Bochnia- jeżdżą do Ratułowa, na Spisz i płacą lepiej niż [ponad 2 złote] zakopiańska Mlekovita. Zapraszamy do kontaktu, pozdrawiam i.........ślicznego ma Pani kotka.
Optymista23.08.2024, 11:41
@Janosik
Tyś chyba od Morawieckiego. Wyliczyć na sucho i naliczyć od tego podatek i doić ile wlezie.
I teraz pytanie; czy jesteś taki chciwy i do tego sygnalista, czy też zazdrościsz innym ?
sam jesteś panem sobie22.08.2024, 22:25
Ludu..ciemyś i głupiś. wolisz sztuczne . smacznego. sami się do roboty weźcie..sami uprawiajcie. markety, masówka i wpływy (zarobki) interesantów, skład produktu ???? choroby??? i przekupione media
gazda22.08.2024, 21:04
Trzeba pracować nie kombinować , nie liczyć na dopłaty których nie powinno być. Zlikwidować krus dla tych co nic nie hodują. Ci tylko skoszą 1- 2 dni reszta do roboty na czarno i za granicą. Tak wygląda ich gazdowanie. Paniusie z długimi pazurami wytatuowane, paniska koło domu nie mają nic żywego,kamyki z włoch, trawki co drugi dzień strzyżą i niszczą środowisko. Ich dziadkowie ojcowie się w grobach przewracają jak nie mają poszanowania dla chleba dla paszy trawy która jest niszczona. Przed tem miedze rżnięto by była trawa siano dla zwierząt. Państwo takich nagradza wszelkimi dodatkami, to skandal.
z tąd22.08.2024, 20:00
Mam kolegę z Gronkowa,robotny,Staszek,ciągnie gospodarkę po wspaniałych pracowitych rodzicach.Nie narzeka(no chyba na pogodę jak każdy rolnik) .Ma krówki i sobie chwali jak dostaje przelewy za mleko co miesiąc.Dorabia się z pracy nie z narzekania.
Do Janosik22.08.2024, 18:14
Napisze w tajemnicy że niektórzy gazdowie mają bycki i też je doją. Musisz jeszcze to policzyć i sprostować.
S-40022.08.2024, 17:46
Nie było UE ludziom się opłacało robić wraz z dopłatami przyszły nakazy zakazy czego skutkiem jest systematyczny upadek rolnictwa nie tylko na Podhalu
miastowa22.08.2024, 17:43
Ciekawy artykuł i ładne zdjęcia
Sikierka22.08.2024, 17:38
Zodyn z ciebie Janosik! Wsi nie widziołeś,. a dochody z kury i krowy porachowane przez zawionzanyj Rzyci... Telo powiym, ozorem mieles, a monka sie suje w pelne worki...Tak sie robi interes?
Tylko Ja22.08.2024, 15:58
Do Janosik: Dobry teoretyk z Ciebie. Szczególnie w wyliczaniu innym. Musisz mieć bardzo smutne życie, współczuję.
Takie przemyślenia22.08.2024, 15:42
Do Janosik:
Ja mam 6 śliwek tzn. drzew, dobrze obrodzonych ???? obliczył byś mi ile to wyjdzie litrów śliwowicy bo ja z tej matematyki to trochę noga jestem ...
Jest moc22.08.2024, 15:40
Ja mam 8 kur czyli 325*8=2600
Oczywiście nie sprzedaje ale
2600*2=5200
Pasza dla kur ok.600 zł rok+ inne rzeczy
5200-600=4800
Codziennie coś trzeba zrobić żeby nie zdechły. 30min
365*0,5=182,5 godz
182,5 * 20 (średnia za godz pracy)=3650
4800-3650=1150 czysty zysk

Janosik biednym zabrał bogatym rozdał.hahahahh
Do Janosik22.08.2024, 15:27
Weź se koło i uderz się w czoło. I to mocno. Ale ubaw miałem przedni jak czytałem. Zostań komikiem a nie komentatorem i statystykiem.
PO po wyborach Ko22.08.2024, 14:47
Janosiku jak sprzedos auto za 50 tys.to mos 50 tys.zarobku ? Fcioles sprostowanie to mos.
Zagadka22.08.2024, 13:25
@janosik pominoles jeszcze premie w postaci jednego cielaka w roku, oraz to że jak do,, miasta'' bodaj ta bodaji i wsi w wyniku czegoś nie dojadą codzienne tiry z zywnoscia a z 20szt tych tirow to głodni zjedzą bezrobotnych a krusowcy którzy mają Polaków żywić i zyskują ulgi przerobili obory na pokoje i doją.... Ale nie krowy
Tak żeby tylko ukraińcy/amerykanie/niemcy/holendrzy, dunczycy nas zdołali wyzywic..
Beata22.08.2024, 12:41
Bardzo fajnie się krytykuje ja nie powiedziałam i nigdzie nie jest napisane że nie mam pieniędzy.Bardzo dziękuję
Osiol22.08.2024, 12:24
@cccp za Niemca nie było tylu sygnalistow
Ale masz racje
Za krzyzakow był zakaz zaren do mielenia mąki
Za adolfa zakaz uboju
Za Urszuli zakaz wszystkiego
Mentalnie i nie tylko to wszystko niemcy
Janosik22.08.2024, 12:09
Nie ściemniajcie. Te gazdowanie daję wam kasę i nie jest to żadne hobby.
Jedna kura przeciętnie znosi rocznie od 300 do 325 jaj. Macie 10 kur i już 6tys, wpada rocznie. Jajko sprzedajecie po dwa zł. Teraz krowy. Płatność do krów z UE - 439,41 zł czyli 10 krów 4390 zł. Już mamy 10 tys. zł. Idźmy dalej. Świeże mleko od krowy 7zł/litr. Krowa mleczna rocznie daje 12 tys. litrów mleka. Dane są z przemysłowej produkcji, ale zmniejszmy to o połowę. Niech będzie 6 tys. litrów. 10 krów to 60tys.litrów razy 7 daje pół miliona. Aż mi się wierzyć nie chce. No to niech sprzedają to mleko po złotówce za litr to i tak zarobią 60 tys. plus te 10tys wcześniej i wychodzi te 70 tys. na rok. Czyli taki zarobek ze 6 tys/m-c. I co? Zatkało kakao. Czekam na jakieś sprostowanie, bo może się mylę.
CCCP22.08.2024, 10:30
Cytuje "no i wtedy można było jeszcze hodować świnki, więc je kupiłam." Czyli mamy teraz gorzej jak za okupacji, wtedy też nie wolno było hodować i zabić świni na własne potrzeby. W czasie wojny moi sąsiedzi mieli wykopaną w lesie ziemiankę w której trzymali ukrytą przed niemcami świnię, by ją w zimie, na święta zabić. Oto obraz dzisiejszych czasów, sami daliśmy się zniewolić.
Krusowcy22.08.2024, 10:25
Niestety.. ale większość "rolników" na podhalu to krusowcy nie rolnicy.
kilka hektarów w 20 kawałkach.. żadnych dochodów udokumentowanych, każdy na czarno pracuje a pierwsi w kolejkach po wszystkie plusy (wiem, bo pracuje w branży..)
I żeby nie było, że nie wiem co to praca na roli - zdziwicie się, ale prowadzę gospodarstwo rolne i pracuje legalnie, składki odprowadzam do ZUSu.. więc znam smak gospodarki.

A co do beli.. Nie masz pieniędzy to rób jak nasi dziadkowie: skoś, ususz i zwieś do domu. Dużo taniej wyjdzie. Aaa zapomniało mi się.. trzeba jak najszybciej skosić i zgrabić bo trzeba wracać do pracy na CZARNO..
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl