Przypomnijmy, że gmina rozstrzygnęła największy przetarg na budowę kanalizacji. Są pieniądze, jest wykonawca, jest i... opór ze strony niektórych mieszkańców.
Jak czytamy w oficjalnym komunikacie gminy - 11 października w Szkole Podstawowej nr 3 od 17.00 do 19.00 odbędzie się dodatkowe spotkanie z projektantem sieci kanalizacyjnej w Spytkowicach. To spotkanie dla mieszkańców, którzy jeszcze nie uzgodnili trasy przebiegu kanalizacji w części górnej po prawej i lewej stronie drogi krajowej nr 7 (kierunek Chyżne) - numery domów od 88 do 173C. Właściciele i współwłaściciele działek proszeni są o zabranie dokumentu tożsamości.Umowa opiewa na 7,5 mln zł, co dla tak niewielkiej gminy jest największą umową w jej historii, jeśli chodzi o inwestycje wodno - kanalizacyjne. Wykonawca zaczął już przystępować do rozpoznania tematu, jeśli chodzi o modernizację oczyszczalni. Firma zaczyna zbierać oferty i przedstawiać do akceptacji proponowane nowe urządzenia.Wydawało się, że kanalizacja jest po prostu mieszkańcom potrzebna i nikt nie będzie protestował. Okazuje się, że problem w niektórych domach, głównie tych, zlokalizowanych nad potokami. Jak zauważył podczas wrześniowej sesji rady gminy wójt Bartosz Leksander, niektórzy mieszkańcy tłumaczą, że mają przydomowe oczyszczalnie ścieków i nie potrzebują kanalizacji. Nie chcą też przepuścić sieci przez swoje działki. Jednak przejścia przez potok nie można robić w dowolnym miejscu.
Jak się okazuje, problem jest nie tylko po stronie tych, którzy mieszkają w Spytkowicach, ale także nowych właścicieli działek spoza gminy czy Podhala. Są to często długie działki, które sięgają od drogi krajowej do rzeki. Właściciele nie chcą się zgodzić na kanalizację, bo ich to nie dotyczy. To również bardzo mocno komplikuje planowaną inwestycję.
Realizacja projektu ma trwać do 2026.
fi/