ZAKOPANE. Radni i burmistrz zaczęli się licytować kogo i za co powieszą mieszkańcy. Problemem okazały się także przejęzyczenia i wzajemne łapanie za słówka, na które burmistrz znalazł rozwiązanie. - Trzeba rozważyć utworzenie komisji do spraw lingwistyki - śmiał się Łukasz Filipowicz.
Kwestia wieszania radnych na suchej gałęzi pojawiła się przy pomyśle wprowadzenia ruchu jednokierunkowego na remontowanej obecnie ul. Szymony Boczna. - Powieszą nas mieszkańcy na suchej gałęzi, jeżeli wprowadzimy tam ruch jednokierunkowy. To jest duże utrudnienie w poruszaniu się - mówił Grzegorz Jóźkiewicz, przewodniczący Rady Miasta.Możliwość powieszenia zauważył także radny Szczerba odnosząc się do imprezy sylwestrowej. - Mieszkańcy centrum również powinni nas powiesić za Sylwestra. Jeżeli odnosimy się sprawiedliwie do wszystkich, to posłuchajmy też mieszkańców centrum - zaznaczył radny Zbigniew Szczerba.Burmistrz Zakopanego uspokoił wszystkich mówiąc, że wieszanie zawsze zaczyna się od burmistrza. Dopiero później przychodzi kolej na przewodniczącego i radnych.
Problematyczne okazało się także wzajemne wytykanie sobie przejęzyczeń. - Studium nie straciło ważności. To moje przejęzyczenie. Studium obowiązuje do końca 2025 roku - mówił wiceburmistrz Bartłomiej Bryjak. - Nie KPO, bo to Krajowy Plan Odbudowy, tylko KPA - odbił piłeczkę do radnego, który zaczął wyciągać przejęzyczenia wiceburmistrza i zaapelował o nie łapanie się za słówka.
Prozaiczny konflikt zakończył burmistrz Zakopanego. - Trzeba rozważyć utworzenie komisji do spraw lingwistyki - śmiał się Łukasz Filipowicz.
e/s