10.12.2024, 08:00 | czytano: 313

Opowiadania Andrzeja Finkelstina na Podhale24.pl: "Forrest, a następnie blondynka"

Portret Andrzeja Finkelstina autorstwa Sylwii Marszałek-Jeneralczyk
Z urodzenia nowotarżanin, od 30 lat zakopiańczyk. Na Podhale24.pl zakończyliśmy publikację powieści Andrzeja Finkelstina pt. "Melina Lenina, czyli o tym jak Wacek odrabiał wojsko w Poroninie". Wraz z autorem, zachęceni reakcją czytelników, publikujemy kolejne utwory Andrzeja Finkelstina - wybrane opowiadania z tomów pt. "Nokaut" i "Moje podróże autobusikiem". Są to swobodne opowieści i spostrzeżenia na różne tematy społeczne i psychologiczne w formie opowiadań, często czarno-humorystycznych, zazwyczaj mające drugie dno i morał. Kolejne opowiadania publikujemy co wtorek na Podhale24.pl. Dziś "Moje podróże autobusikiem - Forrest, a następnie blondynka".
Moje podróże autobusikiem
Forrest, a następnie blondynka

/Fantástico Chico Blanco/
*Gdzieś od roku dostrzegam w autobusie chłopca w wieku ponad gimnazjalnym, którego zachowanie z wyraźny sposób odbiega od zachowań ogólnie przyjmowanych za normę. Jest bardzo grzeczny, zadbany i dosyć elegancko ubrany, i swoiście inny od wszystkich. Rankiem wsiada na przystanku w Zakopanem, w sposób mechaniczny kupuje u kierowcy bilet, następnie grzecznie, zawsze jednakowo, zajmuje miejsce w tyle autobusu, specyficznie się moszcząc. Zdarza się, że długo mi się przypatruje z nieszablonowym wyrazem twarzy. Czasami wprawdzie nie spontanicznie, zamieni kilka słów z innym chłopcem w jego wieku, który siada obok niego. Ściśle rzecz ujmując, sprawia wrażenie jakby podstawowa instalacja jego mózgu działała inaczej. Przyglądając się mu dostrzegłem, że ma momenty specyficznego przycinania przywołujące na myśl zbyt wolne otwieranie się plików podczas nadmiernego obciążeniu dysku w starszych modelach komputerów. Odkryłem wreszcie, że ten sympatyczny człowieczek kogoś mi przypomina ale zajęło mi trochę czasu nim doszedłem, kogo. Dotarło to do mnie dopiero wtedy, gdy pewnego chłodnego ranka miałem na głowę wciśnięty kaszkiet peaky blinders a on przez całą drogę nie odrywał ode mnie zdumionego wzroku. Bingo! Wiem! Ten chłopiec jest jak Forrest Gump, może nie w sensie podobieństwa fizycznego ale w zachowaniu i w odruchach. A jego sposób bycia był również czymś, co przywodziło na myśl autyzm czy zespół Aspergera. Bądź co bądź, nie mnie to diagnozować, jasne jest przecież, że nie jestem biegłym w tej kwestii. Istotne w tym wszystkim było to, że zwróciłem na niego uwagę i to co sobie wtedy myślałem. Zdefiniowałem bowiem swoje myśli w taki mniej więcej sposób, że ważne jest by nie postrzegać takich osób jako obłąkanych, bardziej jako osoby odmienne. Bo oni faktycznie są inni w sposobie komunikacji, w nawiązywaniu relacji i wyrażaniu emocji. Są inni w sposobie uczenia się oraz schemacie zachowań. Jednak każda taka osoba jest odrębną indywidualnością. Dlatego warto zwrócić uwagę sobie a także innym, żeby ONI nie stawali się przedmiotem kpin, lekceważenia, odrzucenia czy przemocy. Owszem, potrzebujemy mądrości, zwłaszcza wtedy, gdy z różnych względów nie pojmujemy zjawiska lub mechanizmów jego powstawania. Dla mnie to cenna lekcja, która oswoiła mnie z ostrożną uwagą w postrzeganiu ludzi, tym bardziej, że widziałem wtedy w autobusiku odruchy, co najmniej braku zrozumienia ze strony niektórych pasażerów.

**Pewnego ranka do autobusu wsiadła drobna tleniona blondynka, bardzo zgrabna. Po nocnej zmianie, tyle usłyszałem. Młody kierowca w jaskrawoczerwonym dresie znanego producenta wesoło do niej zagadał i do końca podróży nie mógł się od niej opędzić. Ta na przemian wisiała i gięła się przy rurze zainstalowanej obok jego siedzenia. Mimo wielu wolnych miejsc i różnorakich szarpnięć wywołanych rozmachem umiejętności kierowcy a także leciwym stanem technicznym autobusiku i oczywiście ruchem drogowym w rytmie staccato, ani na chwilę nie pomyślała żeby usiąść. Z kłującą w oczy pasją okupowała go lub raczej wdzięczyła się do niego bezgranicznie, nie zawracając uwagi na innych nielicznych pasażerów z zaciekawieniem oglądających ten burleskowy spektakl. Była tak energiczna i giętka jak silikonowa gumka, ewidentnie nie była z drewna. Wysiadając, minęła autobusik niczym różowa chmurka, rzucając na odchodne szelmowskim wzrokiem w kierunku dowódcy autobusu w sposób tak uwodzicielski, jak Marilyn Monroe do JFK. Kierowca zauważył to, sformatował się wciągnąwszy brzuch i odwzajemnił jej gest wyszczerzając kły w szerokim uśmiechu. Kurka, jakież to było prawdziwe, pozbawione sztuczności a jednoczenie zuchwałe i zwierzęce, wynikające wprost z natury i zarazem niedefiniowalne. Tego nie można się nauczyć, to się ma! W przyszłości nigdy więcej jej nie widziałem, zaś z tym kierowcą i jego marnym autobusikiem mordowałem się jeszcze przez jakiś czas.

A propos tego zdarzenia, wróciłem pamięcią do słów niezapomnianej MM, skąd mam wiedzieć czego mężczyźni oczekują po symbolu seksu?! W końcu jestem dziewczyną! Nieważne co o mnie myślą, ważne żeby mnie kochali.
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
Kuzyn10.12.2024, 23:22
dalej jestem pod wrażeniem - super
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl