- Co się dzieje? - zdążyło przemknąć przez myśl kierowcy, gdy spojrzał w górę i dojrzał przejeżdżający wiaduktem nowej zakopianki pomarańczowy pług śnieżny. Zmroziło go. Gdyby szedł z synem, wszystko to spadłoby im wprost na głowę. Gdy wysiadł zobaczył karoserię samochodu wyglądającą niczym po karabinowym ostrzale.
Był niedzielny ranek, gdy Tomasz swoją toyotą yaris jechał główną ulicą Lasku. Nie wiedział, co się dzieje, gdy w pewnym momencie autem zatrzęsło, a po masce i dachu przeleciał grad odłamków lodu i zlodowaciałego śniegu. Syn, mając w ręku komórkę zdążył jeszcze nagrać końcową część "bombardowania". - Co się dzieje? - zdążyło przemknąć przez myśl kierowcy, gdy spojrzał w górę i dojrzał przejeżdżający wiaduktem nowej zakopianki pomarańczowy pług śnieżny. Zmroziło go. Gdyby szedł z synem, wszystko to spadłoby im wprost na głowę. Gdy wysiadł zobaczył karoserię samochodu wyglądającą niczym po karabinowym ostrzale.Sprawę zgłosił na policję, ale nie wierzy zbytnio w powodzenie tej akcji. Wystarczyło, że policjantka poprosiła, by wskazał sprawcę. - Co miałem powiedzieć? No, pomarańczowa pługopiaskarka! Przecież nie widziałem numerów rejestracyjnych ani twarzy kierowcy, bo przejeżdżał kilkadziesiąt metrów nade mną - rozkłada ręce. - Ale nawet nie chodzi tu o pieniądze na naprawę karoserii. Tu może dojść do tragedii! To przecież może kogoś zabić! Trzeba coś z tym zrobić! - mówi wyraźnie zdenerwowany.
Obiekt
W Lasku powstał najdłuższa estakada nowej zakopianki. Ma ona aż 687 m długości, a jezdnia biegnie na nim nawet 24 m nad ziemią. Pobocza są zabezpieczone barierami energochłonnymi. Jak wszędzie, zaczynają się one na wysokości kilkudziesięciu centymetrów. Poniżej jest wysoki krawężnik, ale i tak jest wystarczająco dużo miejsca, by przecisnąć tędy zgarniany pługiem z ulicy śnieg. Rozwiązanie, które może sprawdza się w Warszawie, tu, w górach, gdzie ilość padającego śniegu jest wielokrotnie większa - stanowić może wręcz śmiertelne niebezpieczeństwo.
- U sąsiadki, która mieszka najbliżej drogi, kiedyś wylądował na podwórku kołpak z przejeżdżającego wiaduktem samochodu - zauważa Aneta Piłat. - Można sobie wyobrazić, że ktoś z wesołego towarzystwa, jadącego na przykład po sylwestrze w Zakopanem, wyrzuci butelkę z samochodu. Przecież to może zabić! - przekonuje.
Już wcześniej, owszem zdarzało się, że podczas prac przy budowie wiaduktu spadł jakiś kawałek zbrojeniowego drutu czy odłamek betonu. Wówczas nikt się nie awanturował, brali to za wypadek przy pracy, który może się zdarzyć na budowie. Tyle, że ta już się skończyła, a bezpieczeństwo się tylko pogorszyło.
Betonowa pułapka
Siedemnaście lat temu, wydawało jej się, że właśnie w Lasku, rodzinnej miejscowości męża, znajdzie spokój i ciszę, o której marzyła mieszkając w Nowej Hucie. Jednak dziś Aneta Piłat wie, że to, czego doświadczała mieszkając nieopodal ruchliwej drogi i torów tramwajowych, to nic w porównaniu z tym, co spotyka ją i sąsiadów mieszkających w cieniu gigantycznego wiaduktu nowej zakopianki.
- Ten ciągły hałas nie pozwala się skupić. Nocą się budzimy, gdy przejeżdża jakiś szybszy samochód czy ciężarówka. Tu każdy jest poddenerwowany - mówi załamana.
Czuje, że jest w potrzasku. Wymarzone miejsce stało się pułapką bez wyjścia. Chciałaby stąd wyjechać razem z dziećmi, ale kto kupi dom w takim otoczeniu? Zanim drogowcy przystąpili do budowy, dopytywała się czy wykupią dom. Usłyszała, że specustawa pozwala na to tylko w wypadku tych nieruchomości, które znajdują się w samym pasie drogowym, a nie w jego otoczeniu.
- Tu przecież była tak absurdalna sytuacja, że chcieli sąsiadowi kawałek domu odciąć i postawić ścianę na nowo tak, by dom nie wchodził w pas drogowy. Ale on postawił się. Przez dłuższy czas nie mogli jednego filara wybudować, aż w końcu ustąpili i odkupili cały dom - zauważa mieszkanka Lasku.
Jak przyznają sąsiedzi - on wygrał. W całej wsi GDDKiA wyburzyła tylko dwa domy. Reszta mieszkańców żyje dalej w cieniu estakady.
Pan posłucha... Nie posłuchał
Sprawę mogłyby rozwiązać ekrany dźwiękochłonne, których drogowcy nie przewidzieli. Jak przekonywali mieszkańców - dźwięk ma tendencje do rozchodzenia się do góry, a nie w dół. Stąd pod wiaduktem będzie niemal cicho.
Podobnie jak w Nowym Targu, gdzie nowa zakopianka przechodzi obok osiedla bloków na Skarpie i Bór, czy obok domów na Grelu - drogowcy zasłaniają się wynikami analiz. Tyle, że te przeprowadzane były komputerowo, na podstawie przyjętych założeń. Tymczasem jaka jest rzeczywistość, można się było przekonać już następnego dnia po otwarciu trasy.
Zgodnie ze swoimi procedurami, GDDKiA daje sobie rok na przeprowadzenie analiz hałasu i uciążliwości drogi, by podjąć decyzję czy dobudować ekrany czy nie. Tymczasem nikt z mieszkańców nie chce czekać cierpliwie i do tego bez jakiejkolwiek gwarancji, że kolejne analizy i wprowadzane dane nie wykażą, że uciążliwości nie ma. Albo, że nie jest aż tak wielka, by wydawać kolejne miliony na gotową już drogę.
Widmo spadającego motocyklisty
Do tego w Lasku dochodzi rosnąca obawa o życie w cieniu potężnego wiaduktu.
- Nie chcę nawet myśleć co by było, gdyby jakiś rozpędzony motocyklista wypadł z drogi... - przyznaje Aneta spoglądając przez okno na pobliski wiadukt przechodzący nad główną drogą we wsi i w pobliżu jej podwórka.
Ekrany mogłyby więc rozwiązać problem spadającego śniegu i lodu. Ale jest coś jeszcze, o czym nikt głośno nie mówił. To migotanie światła, do którego dochodzi w chwili, gdy słońce jest tuż nad krawędzią przechodzącej wysoko drogi i przejeżdżające samochody tworzą efekt stroboskopowy we wnętrzach do których wpada migające światło. Konsekwencją mogą być nie tylko zawroty głowy i zaburzenia orientacji, ale nawet napady padaczkowe.
- To naprawdę jest bardzo uciążliwe - przekonuje Tomasz pokazując nagrany film na komórce pokazujący migotanie słońca.
Teczka, groch, ściana
Aneta Piłat wyciąga teczkę z pismami podpisanymi przez mieszkańców Lasku i Klikuszowej. Zwracali się nie tylko do GDDKiA, ale także z prośbą o pomoc do gminy, starostwa czy posłanki Weroniki Smarduch. Są odpowiedzi, wyrazy poparcia, dalsze petycje w sprawie.
Ale jak dotąd nie widać efektu.
Józef Figura