FELIETON. "Brzoza mnie wyeliminował z procesu terapeutycznego. W swoim stylu. Brzoza często dostarcza umowy o pracę z dużym opóźnieniem. No więc od nowego roku harowałem jako ten koń z Folwarku Zwierzęcego. Ileż to razy już przerabiałem. Przyjąłem ze dwieście osób. Okazuje się nielegalnie, bo zatrudniony nie jestem. Jakby to było państwo prawa i sprawiedliwości, by była afera" - pisze Maciej Jachymiak, lekarz i nowotarżanin, były wicestarosta nowotarski i polityk Platformy Obywatelskiej oraz Unii Polityki Realnej.
- Drodzy Czytelnicy!W szpitalu, w którem pracuję, system kretów działa sprawnie. Wiem, bo kiedyś idąc na dywanik zagadnąłem parę osób używając podstępnie rzadkich i niestosownych słów o dyrektorze. Jak wlazłem wszystko wiedział. To jeszcze mu trochę dołożyłem. Wtedy właśnie postanowił zdewastować lecznictwo odwykowe, które dzielnie z jedną koleżanką zbudowaliśmy. Zamiar zrealizował. Powiedział, że rozliczy go historia. A widział ją kto kiedy?
Ja rzadko piszę donosy, ale dzisiaj też chciałem donieść. Owóż jeden z zatrudnionych w ww. szpitalu mówi o ww. dyrektorze "Brzoza". Tyle razy go poprawiałem i nic. Uważam, że powinien ponieść konsekwencje. Bo albo jaja robi albo uprawia tzw. staffing (odwrotność mobbingu). Jedno i drugie niedopuszczalne. I żadnego znaczenia nie ma czy dobrze leczy. To sprawa drugorzędna lub nawet nieistotna. Myślę, że krecie służby szybko doniosą kto zacz.
A dlaczego o tym piszę? Bo mnie tu w tem narciarskim raju doniesiono, że ów Brzoza mnie wyeliminował z procesu terapeutycznego. W swoim stylu. Brzoza często dostarcza umowy o pracę z dużym opóźnieniem. No więc od nowego roku harowałem jako ten koń z Folwarku Zwierzęcego. Ileż to razy już przerabiałem. Przyjąłem ze dwieście osób. Okazuje się nielegalnie, bo zatrudniony nie jestem. Jakby to było państwo prawa i sprawiedliwości, by była afera. Ale prawo w Polsce zdechło. Za sprawą szefa Brzozy, Pana Zbyszka. Choć po prawdzie wcześniej też nie za bardzo działało.
Poza dewastacją leczenia uzależnień Brzoza położył też ginekologię. A teraz się wziął za psychiatrię. Za te działania dostaje duże nagrody więc trudno mu się dziwić. Uważam, że jak tę psychiatrię rozwali (a jest blisko) powinien dostać trzysta procent!
Zacząłem już tu (w tem raju) odbierać kondolencje. Jedna koleżanka zadzwoniła i ubolewała nad tym, że się nie dba o tzw. "dobro chorego". Ja jej, że to określenie wielce wyświechtane. O dobro chorego się dba, a nie gada o nim. W każdem razie tych kondolencji proszę nie składać, bo wieści niesą się szybko i już dostałem kilka intratnych propozycji. Lepszych niż brzozowe dutki.
Jednocześnie tego Brzozy trochę mi żal, ale i trochę mam wdzięczność. Jestem bowiem kinomaniakiem (pozdrawiam prof. Gila!). Ostatni film na którym się popłakałem (pomijając Znachora) to Nieznośna Lekkość Bytu, na podstawie prozy Milana Kundery. Bohaterem jest Tomasz, ceniony neurochirurg z zacięciem literackim. Jakoś przed sowiecką inwazją w '68 napisał felieton o komunistach. Nie wybaczyli mu. Po powrocie do żłoba kazali podpisać samokrytykę i lojalkę. Odmówił. Wywalili go z pracy. Poszedł na wieś. Stamtąd, mimo tłumów w poczekalni, też go wywalili. Genialną rolę ubeka podkładającego te lojalki zagrał Daniel Olbrychski. Brzoza. A ja się czuję jak dr Tomasz. Bezcenne. Dziękuję wam towarzyszu Brzoza!!!
No i dzięki niemu też ten felieton. Bo po wizycie na Kubie popadłem w literacki nihilizm. A tu proszę... obudził we mnie Godżillę...
MJ
*
p.s.
Pierwszą propozycję, która napłynęła z najbardziej fency restauracji w Dolomitach, Rifugio Emilio Comici, ująłem w limeryk, któren dedykuję Brzozie, Czarnej Mambie, kretom i innym ważnym dla ochrony zdrowia pracownikom. Do tego focia w temacie.
*
Bezrobotny w Dolomitach
O jaką robotę pytał
Może polewać grappę
Ale ma zamknąć japę
Bo jak nie, to zaraz wypad