ZAKOPANE. Zakopiańskie władze są zaniepokojone i jeszcze bardziej zdezorientowane sprzecznymi informacjami, jakie docierają z Warszawy. Jedno ministerstwo zapewnia, że projekt uporządkowania gospodarki wodno–ściekowej miasta znalazł się na liście proekologicznych inwestycji, które mają być dotowane z funduszy unijnych, drugie ministerstwo wykreśla projekt z listy.
O tym, że stawka jest wysoka - przypomina "Gazeta Krakowska", bo chodzi o prawie 18 milionów euro, czyli ponad 50 mln zł do zdobycia. Gmina Zakopane problemy z gospodarką wodno–ściekową ma od lat: nieszczelne kolektory, nielegalne zrzuty ścieków nieoczyszczonych do rzeki, czy pretensje mieszkańców Gubałówki, gdzie nie ma ani wodociągów, ani kanalizacji. Teraz w perspektywie na lata 2007–2013 pojawiła się szansa dla miasta, by wreszcie uporządkować tę dziedzinę i raz na zawsze rozwiązać wszelkie związane z nią problemy.
– Wystąpiliśmy z pierwszym tak dużym projektem – wyjaśnia Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego. Projekt obliczony był na 17,7 mln euro.
– Za te pieniądze zamierzaliśmy zmodernizować oczyszczalnię ścieków, uszczelnić sieć kanalizacyjną, wykonać wodociąg i kanalizację na Gubałówce, która jako jedyna w całym Zakopanem dzielnica nie ma tej infrastruktury – wylicza zadania, jakie byłyby realizowane w ramach projektu Czesław Ślimak, prezes Tatrzańskiej Komunalnej Grupy Kapitałowe Tesko.
Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja, że z 15 projektów wpisanych na listę inwestycji ekologicznych, które zostaną dofinansowane z Unii, wybrana został tylko jedna – Nowego Sącza.
Więcej w "Gazecie Krakowskiej"
bas/