09.06.2008, 12:11 | czytano: 1180

Matyasik: stan parkingu pod Gubałówką urąga elementarnym warunkom

ZAKOPANE. "Albo włodarze i urzędnicy miasta Zakopanego nie zrobili kontroli, by ocenić przygotowania do sezonu, albo popadli w taką rutynę, że nie dostrzegają już nie tyle drobnych, ale znaczących uchybień w porządkach panujących w mieście, albo nie chcą ich widzieć" - ocenia Roman Matyasik, były dyrektor Zakładu Zieleni w Nowym Targu.
W ostatnich dniach obchodzono w Zakopanem 75 rocznicę nadania praw miejskich. Uroczystości mimo, że programowo rozłożone na kilka dni, były nader skromne, choć różnorodne i mogły zaspokoić wszelkie oczekiwania.
Wydawałoby się, że te uroczystości obchodzone przecież na początku sezonu wakacyjnego będą okazją do przygotowania się miasta do godnego przyjęcia turystów i wczasowiczów. Tak się jednak nie stało. Coś zaszwankowało w tych przygotowaniach. Albo włodarze i urzędnicy miasta Zakopanego nie zrobili kontroli, by ocenić przygotowania do sezonu, albo popadli w taką rutynę, że nie dostrzegają już nie tyle drobnych, ale znaczących uchybień w porządkach panujących w mieście, albo nie chcą ich widzieć. Nie chodzi tu bynajmniej o stan porządku na peryferiach Zakopanego, ale w centrum miasta.

Przykładem tego jest stan parkingu pod Gubałówką, czyli w najbardziej uczęszczanym miejscu Zakopanego i będącym jego wizytówką. Stan ten urąga elementarnym warunkom. Cóż, że oznakowano poprawnie dojazdy, skoro dojazd, zarówno od ulicy Kościeliskiej, jak również od strony wiaduktu jest odstraszający. Nawierzchnia dróg dojazdowych przypomina tor przeszkód. Jeżeli są opady, a dziury w nawierzchni jezdni pokryte wodą, to dopiero wówczas istnieje realne zagrożenie dla kierowców przyjezdnych, którzy nie znają tych pułapek. Miejscowi, zwłaszcza teraz, kiedy zamknięta jest ulica Kościeliska, radzą sobie z tymi zagrożeniami. Ten alternatywny objazd i zarazem zjazd do parkingu powinien być przygotowany przed rozpoczęciem budowy przejścia podziemnego na ulicy Kościeliskiej, a w najgorszym wypadku przed letnim sezonem. Czyżby miasta nie było stać na kilka kubików asfaltu, by wypełnić wyrwy w nawierzchni? Lepiej narażać kierowców na zniszczenie zawieszeń, a miasto na złą opinię? Taki drobny makijaż nawierzchni na drogach dojazdowych do parkingu można było wykonać choćby przy okazji remontu jezdni na pobliskim wiadukcie.

Inną sprawą jest estetyka parkingu i jego otoczenia. Nie wykoszona trawa i chwasty wokół parkingu, a także połamane słupki wygradzające parking, wystawiają bardzo niekorzystną opinię właścicielowi tego miejsca, bądź co bądź - położonego w centrum turystycznego miasta, odwiedzanego przez rzesze turystów.

Do pełni sezonu jest trochę czasu, więc jest okazja by coś jeszcze poprawić w mieście, aby przynajmniej częściowo zatrzeć złe wrażenie jakie powstało na jego początku, co poddaję pod rozwagę włodarzom miasta Zakopanego.

Roman Matyasik
Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl