PODHALE. Do Małopolski przyjeżdża coraz mniej turystów. Takim obrotem sprawy martwią się przede wszystkim górale i po cichu liczą, że prawdziwe tłumy ściągną na Podhale w sierpniu - informuje "Polska Gazeta Krakowska".
Połowa wakacji już za nami i można się pokusić o pierwsze podsumowania sezonu turystycznego. A sytuacja nie wygląda za dobrze.Na tatrzańskich szlakach to ubiegły rok był rekordowy. W ciągu lipca weszło wówczas do Tatrzańskiego Parku Narodowego 526 tys. turystów, a w tym roku zaledwie 400 tys. osób. Do Morskiego Oka, które było najczęściej odwiedzanym miejscem w Tatrach, spacerowało codziennie ok. 5 tys. osób.
W związku z tym, że rok temu więcej ludzi wędrowało tatrzańskimi szlakami, więcej pracy mieli też ratownicy TOPR. Podczas gdy w lipcu 2007 r. uratowali z opresji 67 osób, z czego 27 przy użyciu śmigłowca, w tym roku o pomoc ratowników prosiło 56 turystów, a 31 z nich zostało przetransportowanych helikopterem.Jednak w opinii większości mieszkańców Zakopanego, którzy w końcu żyją z turystyki, lipiec był nieco lepszy od analogicznego okresu w ub. roku. Według szacunków sklepikarzy pod Tatrami, w pierwszym miesiącu wakacji obroty były co prawda wyższe niż przed rokiem, ale może to być związane z rosnącą drożyzną.
Przykładowo w sieci sklepów "Społem" sprzedano pieczywa za 251 tys. zł, podczas gdy rok temu za 222 tys. zł. Większy utarg zanotowano także na alkoholu. Podczas gdy w lipcu 2007 r. sprzedano go za 1 mln 65 tys. zł, to w tym roku wartość ta sięgnęła kwoty 1 mln 110 tys. zł.
Więcej w dzienniku "Polska Gazeta Krakowska"
Jakoś tutaj nikt nie liczy ZYSKU... :(