Wójt Łapsz Niżnych Paweł Dziuban przesłał do naszej redakcji oświadczenie, w którym odpowiada na prasowe zarzuty, że wraz z sekretarzem Robertem Wodziakiem zrobili sobie kurs dla kandydatów na członków Rad Nadzorczych Spółek Skarbu Państwa za gminne pieniądze. Kurs, który zdaniem przedstawicieli Fundacji Batorego, w żaden sposób nie wiąże się ze sprawowaniem funkcji wójta czy burmistrza.
Oświadczeniew/s artykułów zamieszczonychw Tygodniku Podhalańskim Nr 2008/33/968, Pani Beaty Zalot „Wójt by chciał , ale nie zdał”, dzienniku - Polskiej Gazecie Krakowskiej wyd. z dnia 27.08.2008r. Pana Józefa Słowika „Wójt Łapsz szkolił się za nasze i oblał” oraz portalu internetowym: podhale24.pl Pana Roberta Miśkowca z dnia 14.08.2008r. „Wójt i sekretarz Łapsz Niżnych dbają o swoją przyszłość. Szkoda, że za gminne pieniądze”.
Odpowiadając na podnoszone wątpliwości i aluzje /osobiste spostrzeżenia redaktorów/ co do zasadności zdobywania wiedzy przez reprezentantów i pracowników Gminy Łapsze Niżne z zakresu funkcjonowania samorządu gminnego postrzeganego przez władze gminy w szerszym kontekście niż jest mowa na ten temat w ustawach samorządowych, oświadczam, że zawarte w/w artykułach treści są przedstawiane wybiórczo i jednostronne. Nie ukazują szerokiego spektrum spraw w jakie gmina ma możliwość i zamierza się angażować delegując dobrze przygotowanych merytorycznie swoich przedstawicieli.
Podnoszony problem, przez redaktorów, iż kwalifikacje jakie zdobywa się na „kursie” są „niepotrzebne przy zarządzaniu gminą” w moim przekonaniu, (ale i osób zajmujących się od lat zawodowo kształceniem osób zarządzających samorządami) są tylko osobistymi odczuciami redaktorów, nie popartymi żadnymi analizami, czy wypowiedziami osób - praktyków, które takie kwalifikacje posiadają wykorzystując ich na co dzień przy podejmowaniu trudnych decyzji w obszarze spółek samorządowych. Przytoczenie tylko „suchych wypowiedzi” (własnych opinii) pracowników Fundacji Batorego bez skonfrontowania tego z analizą empiryczną popartą badaniem poszczególnych samorządów, np. jaki ma wpływ na skuteczność decyzji wykorzystanie przez osoby zarządzające samorządami wiedzy zdobytej na kursach dla kandydatów na członków Rad Nadzorczych Spółek Skarbu Państwa ” w codziennym zarządzaniu gminy.
Zdanie końcowe redaktora Słowika (GK) i Pani B. Zalot (TP) cytowane za Panem Adamem Sawickim i Panią Grażyną Kopińską z Fundacji Batorego: " Problem w tym, że wiedza uzyskana na kursie na członków rad nadzorczych w żaden sposób nie wiąże się ze sprawowaniem funkcji wójta czy burmistrza. Samorządowcy powinni za takie szkolenia płacić z własnej kieszeni - uważa" , czy „to szkolenie to bardziej inwestycja w prywatne umiejętności tych dwóch panów, niż w zasób gminy. Szczególnie że teraz kiedy są urzędnikami, nie mogą skorzystać z tej wiedzy” są zdaniami fałszywymi, jak mówią praktycy.
Faktycznie, można w tej sprawie oddzielić dwie sprawy , sam, „kurs” od „egzaminu”. Mianowicie, przy powołaniu spółki gminnej - komunalnej w której gmina będzie posiadać 100% udziałów, jako Wójt będę jednoosobowym Walnym Zgromadzeniem Spółki, i wtedy moja odpowiedzialność za losy spółki jest karna i cywilna ( bez względu na to czy wiedzę w tym obszarze będę posiadał czy też nie), ustawy samorządowe niewiele regulują w tym temacie, więc jest niezbędne posiadanie szerokiej wiedzy w tym obszarze. Kurs mimo, iż nazywa się „dla kandydatów na członków rad nadzorczych” daje wiedzę, a nie konkretne uprawnienia! Ta sama wiedza potrzebna jest zarządowi, radzie nadzorczej i Walnemu Zgromadzeniu Spółki. Z odpowiedzialności za decyzje podjęte jako Walne Zgromadzenie Spółki nikt mnie nie zwolni. Chociażbym ustanowił pełnomocnika, to będzie on działał w moim imieniu, czyli Wójta i tylko w zakresie określonym w pełnomocnictwie.
Kurs ten dał mi oraz Sekretarzowi specjalistyczną wiedzę niezbędną na zajmowanych stanowisk, Wójta i udziałowca w PPK spółka z o.o. Nie ma kierunku studiów, który dawałby wymaganą programem wiedzę z ponad 20 przedmiotów. Pracodawca (Gmina) finansuje przecież szkolenia rozmaite swoim pracownikom, które podnoszą ich wiedzę oraz kwalifikacje zawodowe, dlatego aby korzystać z tej wiedzy nie jest potrzebny sam „egzamin”. Nie uważam abyśmy zrobili coś złego, nieetycznego, gdyż wiele samorządów w taki właśnie sposób umożliwia zdobycie wiedzy dość specjalistycznej dotyczącej spółek samorządowych swoim przedstawicielom. Uzyskanie wiedzy z tej „specyficznej działki” można porównać do kursu „BHP” , który przeprowadza każdy pracodawca, aby pracownik umiał się poruszać „bezpiecznie” i odpowiedzialnie w obszarze, którym pracuje. Bo przecież odpowiedzialności nie mogę przenieść, ani na Zastępcę Wójta, ani na Sekretarza Gminy, ani na całą Radę Gminy. W poczuciu właśnie odpowiedzialności podjęliśmy trud zdobycia tych kwalifikacji, aby reprezentując gminę na tą chwilę w PPK spółka z o.o. (w niedalekiej przyszłości gminne spółki) bardzo świadomie podejmować trudne decyzje. Niewiedza w tym obszarze działania nie zwalnia od odpowiedzialności i sankcji karnych na którą to naraziło się wielu Wójtów i Burmistrzów w naszym kraju, wykazując się nieznajomością prawa w czasie wykonywania swych władczych uprawnień nad spółkami gminy.
Dlatego oddzielając sprawę uzyskania specjalistycznej wiedzy na „kursie” od samego „egzaminu”, który jest indywidualną decyzją danej osoby, która przystępuje do niego oświadczam w imieniu swoim oraz Sekretarza Gminy, iż tylko opłata za egzamin państwowy w Ministerstwie Skarbu zostanie zwrócona do budżetu gminy na fundusz szkoleniowy dla pracowników.
Paweł Dziuban, Wójt Gminy Łapsze Niżne
14 sierpnia podaliśmy:
Wójt Łapsz Niżnych Paweł Dziuban i jego sekretarz Robert Wodziak "posłali się" na kurs dla członków rad nadzorczych spółek z udziałem skarbu państwa. Dobrze, że dbają o swoją przyszłość, szkoda, że za gminne pieniądze - pisze "Tygodnik Podhalański".
Obciach jest tym większy, że wójt końcowego egzaminu nie zdał. Kursy kosztowały gminę ponad 5 tys. zł. Pieniądze pochodziły ze środków na szkolenia, którymi dysponuje wójt. Na kurs, organizowany przez Instytut Doradztwa i Szkolenia wójt Dziuban wysłał sekretarza, z kolei jego wysłał przewodniczący rady gminy. Wszystko odbyło się z godnie z prawem, tylko że gmina nie potrzebuje władz z takimi uprawnieniami. Przydadzą im się za to, gdy skończą prace w samorządzie.
- Jak skończy się obecna kadencja rady nadzorczej w Podhalańskim Przedsiębiorstwie Komunalnym, być może przyszły wójt Łapsz Niżnych będzie chciał mieć w niej swojego przedstawiciela. Z tą myślą uczestniczyliśmy w kursie - tłumaczy się sekretarz Wodziak. Wójt Dziuban nie chciał rozmawiać.
- To szkolenie to bardziej inwestycja w prywatne umiejętności tych dwóch panów, niż w zasób gminy - uważa Grazyna Kopińska, dyrektor Programu Przeciw Korupcji Fundacji im. Batorego.
Źródło: Tygodnik Podhalański