NOWY TARG. Pani Lucyna Zięba, samotna matka wychowująca trójkę dzieci, w tym swoje niepełnosprawnych - zwróciła się do naszej redakcji o pomoc.
Jesienią jej problemy z zakupem windy dla jej niepełnosprawnej córki Pauliny, opisywała "Polska Gazeta Krakowska". Pani Lucyna mieszka w bloku na os. Suskiego. Ma jednopokojowe mieszkanie z łazienką i kuchnią. Nie pracuje, bo zajmuje ją bez reszty - opieka nad dziećmi. 16-letnia Paulina ma porażenie mózgowy i wymaga stałej opieki. Pani Lucyna codziennie musi ją na rękach wynosić i wnosić do mieszkania (dziewczyna bierze udział w zajęciach w "Chatce"). Ma z tego powodu bóle kręgosłupa i stąd jej już kilkuletnia - na razie bez efektów - walka o zamontowanie windy w jej bloku. Największy problem, jak podkreśla, to znalezienie pieniędzy na tzw. wkład własny. 12-letni Gracjan ma niedowład ręki. Jest jeszcze 7-letni Maksymilian. Mąż pani Lucyny zmarł siedem lat temu. Od tego czasu sama zajmuje się wychowaniem dzieci i opieką nad nimi. Utrzymuje się głównie z zasiłków. - Chętnie bym poszła do pracy, bo muszę się upokarzać i prosić o pomoc, ale nie dam rady w mojej sytuacji - mówi. - Ja wiem, że ludzie mają jeszcze gorzej, ale nie mam wyjścia, muszę prosić o pomoc. Pani Lucyna jest bardzo dobrze znana urzędnikom. Prawie wszędzie zwracała się o pomoc, jednak najczęściej poza jednorazową, doraźną pomocą, nigdzie nie znalazła stałego wsparcia, mimo że jej sytuacja jest trudna. - Oni mnie nie rozumieją. Gdyby tu przyszli, posiedzieli z Pauliną kilka dni, to by zrozumieli, jak ciężkie jest takie życie i zrozumieli takich ludzi, jak ja - dodaje.
Pani Lucyna, za naszym pośrednictwem, zwraca się do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc. Nie chce pieniędzy. Chodzi o radę i rzeczowe wsparcie. Byłaby wdzięczna, gdyby ktoś, może jakiś specjalista, poradził jej, jak skutecznie starać się o pozyskanie funduszy na zakup windy-podnośnika, dzięki któremu nie musiałaby codziennie wnosić na rękach do mieszkania 16-letniej córki. Inna pomoc, za którą byłaby wdzięczna to ubrania zimowe dla dzieci: kurtki, bluzy, buty, spodnie, a także rzeczy, na które jej nie stać: pościel, ręczniki, proszki, kremy, oliwki, mydła, szampony - bardzo potrzebne w pielęgnacji niepełnosprawne córki.
Gdyby znalazła się osoba lub rodzina, która byłaby w stanie pomóc pani Lucynie i jej dzieciom w trudnej sytuacji, w jakiej się znajduje, może się z nią skontaktować pod numerem telefonu (18) 26 48 986 lub nawiązać kontakt z naszą redakcją.
ryb/
Niewiem czy władze nie chcą czy sie boją doprowadzić sprawe do pomyslnego zakończenia.
Może też liczą że taki problem sam się rozwiążę?
Naprawde niewiele trzeba aby zrobić coś dobrego