Specjaliści z Zakładu Gazowniczego w Krakowie określili prawdopodobne przyczyny wybuchu gazu w budynku przy ul. Waksmundzkiej w Nowym Targu, do którego doszło 5 grudnia, a w którym śmierć poniosły dwie kobiety. Gazownicy nie mają sobie jednak nic do zarzucenia. Wnioski komisji winą obarczają pracowników Miejskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Nowym Targu - informuje "Polska Gazeta Krakowska".
- Najbardziej prawdopodobną przyczyną wybuchu było przedostanie się gazu ziemnego do kanalizacji sanitarnej w ulicy, spowodowane urwaniem gazociągu koparką w trakcie prac prowadzonych przez pracowników MZWiK. Następnie gaz przedostał się odpływami kanalizacyjnymi do budynków mieszkalnych, gdzie nastąpiła inicjacja wybuchu - wyjaśnia gazecie Bożena Malaga-Wrona, rzecznik prasowy Karpackiej Spółki Gazowniczej, która obsługuje miasto Nowy Targ.Komisja stwierdziła, że służby Rejonu Dystrybucji Gazu w Nowym Targu w trakcie interwencji przy usuwaniu awarii gazociągu przy ul. Waksmundzkiej działały prawidłowo i nie były w stanie zapobiec tragedii.
Mimo to Wojciech Kniotek, dyrektor MZWiK w Nowym Targu, ma wiele zastrzeżeń do pracowników gazowni, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia.
- Nie potrafili przez 1,5 godziny zakręcić gazu i doprowadzili do wybuchu – uważa Kniotek. - Dowiedziałem się, że gazociąg na tym terenie nie ma żadnej armatury pozwalającej segmentami odciąć płynący rurociągiem gaz. Trzeba całe miasto wyłączyć, żeby odciąć gaz w jednym miejscu.Dyrektor pyta, dlaczego pracownicy gazowni nie zarządzili ewakuacji terenu i wyłączenia prądu.
Więcej w dzienniku Polska Gazeta Krakowska
Specjaliści z Zakładu Wodociągów w Nowym Targu określili prawdopodobne przyczyny wybuchu gazu w budynku przy ul. Waksmundzkiej w Nowym Targu, do którego doszło 5 grudnia, a w którym śmierć poniosły dwie kobiety. Wodociągowcy nie mają sobie jednak nic do zarzucenia. Wnioski komisji winą obarczają pracowników Zakładu Gazowniczego w Krakowie - informuje "Polska Gazeta Krakowska".
Równie dobrze tak mogłoby to wyglądać. Zrzucanie winy wzajemnie.