Widać już gołym okiem, że w zakopiańskiej radzie miasta coś się szykuje. Główną przyczyną sporu jest fakt, że niektórzy radni lub ich bliscy dostali pracę w miejskich instytucjach i spółkach.
Przewodniczący Rady Miasta Grzegorz Jóźkiewicz (na zdjęciu) zdecydował się nawet złożyć wniosek, aby radni zdecydowali sami, czy ma dalej pełnić swoją funkcję. Jak mówi, nie zamierza dalej patrzeć przez palce na złe standardy, które zaczęły obowiązywać wśród niektórych radnych.W zakulisowych rozmowach niektórzy radni mówią, że głosowanie na najbliższej sesji nad swoistym votum zaufania dla przewodniczącego rady, którego sam przecież jest inicjatorem, to próba zwrócenia burmistrzowi uwagi, że w mieście dzieje się źle. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że to on jako główny szef podległych mu miejskich jednostek dopuszcza do patologicznych wręcz sytuacji.Nie tylko jemu nie podoba się sytuacja, jaka obecnie zapanowała w mieście. Negatywnie o całej sytuacji wypowiadają się również radni Łukasz Filipowicz, Leszek Szczerba i Bartłomiej Bryjak.
Radni kwestionują m.in., że Maciej Wojak - przewodniczący komisji kultury Rady Miasta zostając pracownikiem Zakopiańskiego Centrum Kultury może, jako radny, jednocześnie oceniać pracę swojej szefowej. Podobnie Wojciech Tatar, kierujący komisją komunalną i ochrony środowiska, który znalazł zatrudnienie w spółce Sewik, a jako radny przyjmuje i ocenia sprawozdania z pracy swojego prezesa. Z kolei żona radnego Jacka Kalaty znalazła pracę w Zakopiańskim Centrum Edukacji, a radny zasiada w komisji rewizyjnej, która kontroluje ZCE. Wszystkie te przypadki naruszają zasadę bezstronności i niezależności radnych.
Wszyscy wywołani do tablicy radni odpowiadają zgodnie, że w żaden sposób nie łamią Ustawy o samorządzie lokalnym, ponieważ nie pełnią kierowniczych stanowisk. Radny Jacek Kalata wielokrotnie podpierał się faktem, że ma z żoną rozdzielność majątkową.
Józef Słowik