NOWY TARG. Przez ponad dekadę Michał Rubiś kierował miejską jednostką, która zajmowała się szeregiem usług - od zieleni, poprzez ścieżki rowerowe, tablice reklamowe, utrzymanie chodników i ulic, po odbiór odpadów. W rozmowie z Podhale24 podsumowuje swoją pracę, dzieli się pomysłem na przekształcenie ZG ZiR oraz refleksją o konieczności "słuchania głosów mieszkańców".
- Ile lat pracował Pan w Zakładzie Gospodarczym Zieleni i Rekreacji?- Dwanaście. Od 2006 roku na pół etatu przy obsłudze imprez w Miejskiej Hali Lodowej, od 2007 jako zastępca dyrektora - wtedy Krzysztofa Wojtaszka, a jako dyrektor od 2012 r. Najpierw jako p.o, a potem już od 2013 jako samodzielny dyrektor.- Co się w tym czasie zmieniło w ZGZiR?
- Zmieniło się dużo, patrząc od 2007 roku. Wtedy jeszcze mieliśmy pod swoim nadzorem obiekty sportowe, czyli Miejską Halę Lodową i stadion sportowy - jeszcze nie modernizowany. Potem nastąpiły zmiany, Miasto dostało dofinansowanie i wyremontowano Stadion Piłsudskiego i hale Gorce, wybudowano basen, powołano MCSiR i przekazano do nowej jednostki - i MHL, i stadion sportowy, już zmodernizowany. W Zakładzie została sama część komunalna, ale pojawiały się dodatkowe obowiązki. ZGZiR dostał nowe obiekty - już zrewitalizowane: Park Miejski, Rynek i tzw. Miasteczko Komunikacyjne. Zaczęły powstawać ścieżki rowerowe, które były systematycznie włączane do obsługi przez Zakład Zieleni. Pojawiły się kolejne zadania: utrzymanie cmentarza komunalnego, potem drugiego cmentarza przy ul. Lotników, sprzątanie ulic po zimie - w poprzednich latach robiła to firma zewnętrzna, dalej: letnie utrzymanie ulic, nadzór nad tablicami i punktami informacyjnymi i reklamowymi, doszły nam wycinki drzew. W ogóle dbałość o zieleń to ważny aspekt pracy Zakładu. Po rewitalizacji kilku ważnych obiektów miejskich trzeba utrzymywać wysoki standard. Mimo wcześniejszego larum, spowodowanego wycinką drzew w starym parku, to teraz bardzo dużo ludzi jest zadowolonych i spędza tam sporo czasu. W Parku Miejskim musi być ładnie, by i mieszkańcy, i turyści mogli przyjść, usiąść, odpocząć, skorzystać z urokliwego miejsca. Tamtejszy plac zabaw jest dosłownie oblegany. Gdy doszły nam ścieżki rowerowe, to też nam zależało, żeby je utrzymać w dobrym standardzie, żeby nie było brudno, nie było pozarastane, a śmieci na bieżąco wywożone. W kolejnych latach doszło także letnie utrzymanie ulic. W zeszłym roku kupiony został za milion samochód do tego zadania. Doszły też mini-punkty składowania śmieci, czyli selektywna zbiórka odpadów, inkaso i pobór opłaty targowej, obsługa Strefy Płatnego Parkowania, wycinki drzew w pasach drogowych - w skali roku jest ich bardzo dużo na terenie miasta.
- Jak wycinka, to i nasadzanie?
- Co roku udawało się wygospodarować środki i kupowaliśmy sadzonki. I to nie tylko małe, ale i całkiem spore drzewa. Posadzone zostały przy ul. Jana Pawła II, Sikorskiego, Szpitalnej. Jak widać - spektrum działania i zmiany były duże. Do Zakładu przypisano dużo zadań, oczekiwania też były duże, a nawet z roku na rok coraz większe, bo ludzie zwracają uwagę na czystość, na poprawę estetyki miasta. Takie było zresztą założenie i myślę, że się w większej mierze udało je zrealizować.
- Ma Pan satysfakcję z tej pracy?
- Pewnie że mam. Trzeba mieć zawsze jakąś satysfakcje, że jednak zostaje coś po człowieku fajnego. Myślę, że to będzie kontynuowane, a nawet rozwijane. Byłem dyrektorem, ale nie robiłem tego sam, to zasługa pracowników. Bez ich ciężkiej pracy, nic by się nie zrobiło i mam satysfakcję, że te wszystkie nowe zadania były realizowane, wdrażane i dobrze funkcjonują.
- Rada dla następcy? Na przykład - "uciekaj chłopie"?
- Rozwinie Pan wątek "zmiany formuły Zakładu"?
- Trzeba przeprowadzić audyt i zdecydować, czy nie zmienić zakładu z jednostki budżetowej w spółkę komunalną lub zakład budżetowy. Przykład? Mamy cmentarz, strefę płatnego parkowania, które generują dochody. Plan wydatków dla ZGZiR to 3,5 mln zł, a Zakład osiągnął dochody w roku 2018 ponad 1,7 mln, czyli blisko połowę kosztów. To nie jest takie powszechne, nie jest regułą w takiej jednostce. Warto się zastanowić nad przemianowaniem jednostki budżetowej w spółkę lub zakład budżetowy, bo wykonywane są różne specjalistyczne usługi związane np. z wycinką drzew, czy ogólnie utrzymaniem zieleni. Można w ramach cennika wykonywać te usługi dla ludzi, ale priorytetem pozostają obowiązki zlecane przez Miasto. Pewne usługi są już wykonywane - w granicach rozsądku i możliwości. Dużo osób się zwracało z pytaniem np. o odśnieżanie. Całkowicie zmieniłaby się struktura jednostki, wszystkie zadania dla Miasta musiałyby zostać wycenione. Ale są możliwości bezprzetargowego zlecania przez samorząd swoim jednostkom wykonanie zadania własnego z wycenieniem usługi, tzw. zamówienia in-house. Przykładem jest zakopiańskie Tesko. Oczywiście decydują o tym radni i burmistrz, ale pomysły można mieć. To taka moja "myśl na pożegnanie" - żeby przeprowadzić audyt, czy taka formuła zakładu jest możliwa. Korzystając z okazji, chciałem jeszcze komuś podziękować.
Będzie jak na rozdaniu nagród filmowych? Żonie, Bogu, współpracownikom...
- Coś w tym jest, bo bez wsparcia rodziny żadna praca nie jest dobrze wykonywana. Bogu też mam za co dziękować. Ale tym razem myślę o stronie zawodowej. Tak od początku, od kiedy jestem w samorządzie, to: Markowi Fryźlewiczowi, bo był burmistrzem, moim wówczas pierwszym pracodawcą, Krzysztofowi Wojtaszkowi, który mnie wybrał spośród 10 stażystów i wziął do ówczesnego Wydziału Infrastruktury Społecznej i Promocji UM, potem zostałem wybrany w drodze konkursu zastępcą dyrektora ZGZIR, Marcinowi Jagle, który mnie nauczył pracy urzędniczej i Burmistrzowi Grzegorzowi Watysze, bo od 5 lat ze sobą współpracujemy. Myślę, że ta współpraca była na bardzo dobrym poziomie, relacje były pozytywne, a Zakład się rozwinął i wiele udało się zrobić. Trzeba też podziękować wiceburmistrzom, skarbnikowi, naczelnikom, urzędnikom UM, dyrektorom i prezesom miejskich jednostek organizacyjnych, radnym - przede wszystkim poprzednich kadencji, bo w obecnej jest kilku nowych, którzy nie mieli jeszcze okazji do bliższego kontaktu ze mną, oczywiście dziekuję pracownikom ZGZiR, tym wszystkim, których nie wymieniłem z imienia i nazwiska a miałem przyjemność z nimi pracować. I mediom - bo współpraca z wami była chyba dobra? Unikałem sytuacji "chodzenia na udry". Starałem się rozwiązywać wszystkie trudne sytuacje kompromisowo. I cieszę się, że udawało się problemy mieszkańców rozwiązywać. I na koniec refleksja dla wszystkich, którzy w tym samorządzie pracują - żeby jednak słuchać głosów mieszkańców, bo wszystkie piękne zadania i inwestycje realizuje się - nie dla siebie i własnej ambicji, ale dla wszystkich, bo miasto to mieszkańcy. Te wszystkie inwestycje mają służyć wszystkim - nam i naszym dzieciom, bo tu dalej będziemy żyć. I trzeba dążyć do tego aby w naszym mieście jeszcze lepiej się żyło. Dlatego nie warto "iść na kosę" i za wszelką cenę forsować swój punkt widzenia. Wspólne działania i wspólne określenie celów da lepsze efekty, niż kłótnie, niż własne, prywatne interesy. Życzę wszystkim dużo zdrowia i więcej życzliwości dla drugiego człowieka.
Rozmawiała Sabina Palka