27 kwietnia kardynał Stanisław Dziwisz obchodzi 80-te urodziny. Przez wiele lat był osobistym sekretarzem Jana Pawła II. Kard. Stanisław Nagy dostrzegając jego pełną poświęcenia posługę nazwał go kiedyś "Cyrenejczykiem nie z przymusu, ale z synowskiej potrzeby miłującego serca, czujnym, gotowym do każdej pomocy".
Po śmierci Jana Pawła II kardynał powrócił do Krakowa i został metropolitą krakowskim. Dziś jako emerytowany arcybiskup pozostaje jednym z największych krzewicieli nauczania papieża Jana Pawła II.Stanisław Dziwisz urodził się urodził się w Rabie Wyżnej w rodzinie rolniczo-kolejarskiej jako piąte z siedmiorga dzieci Stanisława i Zofii z domu Bielarczyk.– Mieliśmy bardzo mądrą, pobożną mamę. Ojciec był kolejarzem, niestety miał wypadek. Zginął mając czterdzieści lat, więc mama została sama z siedmiorgiem dzieci. Najstarsi byli w szkole średniej, ja miałem osiem lat. Niezbyt dobrze pamiętam ojca, mam go jednak przed oczyma, zwłaszcza jego pogrzeb. Moja mama jakoś dawała sobie radę. Dziś dostrzegam jej troskę o nasze religijne wychowanie – mówi w rozmowie z Biurem Prasowym Archidiecezji Krakowskiej. Matka dbała o rozwój intelektualny i religijny dzieci: czytała im literaturę piękną, zabiegała o wspólną modlitwę, dbała by brały udział w niedzielnej Mszy św. i innych nabożeństwach.
– Atmosfera w domu była radosna, przepełniona religijnością i wzajemną życzliwością – dodaje kardynał.
Od początku był blisko Kościoła, miało na to wpływ głęboko religijne wychowanie jakie odebrał w domu. Wcześnie został ministrantem, udzielał się również w parafialnym chórze.
– Bardzo lubiłem służyć do Mszy św., wtedy uformowało się we mnie pragnienie pozostania kapłanem, mimo że nigdy o tym nikomu nie powiedziałem – wspomina.
W 1957 r. ukończył I Liceum Ogólnokształcącego im. Seweryna Goszczyńskiego w Nowym Targu. Przywoływał z sentymentem kremówki za dwa złote, które sprzedawano na korytarzu szkolnym i lody, na które nie było stać wszystkich uczniów, ponieważ większość żyła bardzo skromnie.
– To jednak nie było przeszkodą, aby w atmosferze życzliwości nauczycieli i przyjaźni uczniów zdobywać wiedzę i mądrość, z której korzystamy przez całe życie – mówi.
Następnie wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie. Decyzję tę podjął w swoim sercu, powiedział o niej mamie dopiero gdy został przyjęty.– Czułem w sobie bardzo mocno to powołanie, więc mama mi błogosławiła. Wszyscy zawsze mi towarzyszyli życzliwością, modlitwą. Gdy byłem w parafii, czy w kurii, nigdy się nie narzucali i byli bardzo dyskretni – stwierdza.
Jego rocznik był liczny, zdolny i przez to wpływowy, ponieważ wielu z wyświęconych kapłanów zajęło ważne stanowiska kościelne.– Wielu było dziekanami, prałatami, kanonikami na Wawelu, trzech zostało biskupami: bp Tadeusz Rakoczy, bp Jan Zając i ja, moje życie związało się z Janem Pawłem II.
Karol Wojtyła był wykładowcą Stanisława Dziwisza. – Co nas w nim uderzało? Taki ludzki, przyjacielski stosunek profesora do kleryków. W czasie przerwy szedł do kaplicy i tam się modlił. Patrzyliśmy z daleka i nie chcieliśmy mu przeszkadzać. Po przerwie przychodził i mieliśmy wrażenie, że z kimś rozmawiał. On rozmawiał z samym Bogiem. Widzieliśmy wtedy, że ten człowiek był zanurzony w Bogu – mówi kardynał. Wspominał także, że nominacja Karola Wojtyły na arcybiskupa w Krakowie spotkała się z wielką radością.
Kardynał Stanisław Dziwisz święcenia kapłańskie przyjął 23 czerwca 1963 r. z rąk bp. Karola Wojtyły. Następnie pracował jako wikariusz w parafii w Makowie Podhalańskim. W 1966 r. został kapelanem i sekretarzem metropolity krakowskiego. Przywołał sytuację, gdy Karol Wojtyła zaprosił go wieczorem do kurii na rozmowę.
– Powiedział: „Przyjdziesz tu do mnie, będziesz kontynuował swoje studia i będziesz mi pomagał”. Zapytałem : „Od kiedy”. On odpowiedział: „Od dziś”. Powiedziałem: „Przyjdę jutro”. I to jutro trwało przez trzydzieści dziewięć lat – mówi. Kardynał stwierdził, że nigdy nie spodziewał się że będzie powołany do posługi przy papieżu. Starał się, żeby życie i troski Ojca Świętego stały się jego udziałem.
Pozostał przy Karolu Wojtyle gdy obwołano go papieżem. Jako sekretarz Biskupa Rzymu był świadkiem dramatycznego zamachu na życie Jana Pawła II. W dużej mierze dzięki jego decyzjom udało się uratować Ojca Świętego. Kardynał powiedział, że dla wielu Jan Paweł II był niebezpieczny, ponieważ jego nauczanie odwracało bieg historii
– Panowało wtedy przeświadczenie, że przyszłość należy do marksizmu. Jan Paweł II wszystko to odwrócił. Mówił, że przyszłość należy do solidarności międzyludzkiej, miłości, sprawiedliwości, wolności sumienia, człowieka i narodów – dodaje. Wspomina, że dla papieża nie było istotnym kim był zamachowiec, przebaczył mu i swe cierpienie ofiarował za sprawy Kościoła i w intencji by zachowano troskę o życie człowieka. Stanisław Dziwisz jako sekretarz Jana Pawła II udzielił papieżowi sakramentu namaszczenia chorych na sali operacyjnej po zamachu na jego życie.
– On był prawdziwym pasterzem i troszczył się o swą owczarnię – stwierdził.
19 marca 1998 papież udzielił mu sakry biskupiej. W czasie uroczystej homilii Jan Paweł II mówił : „Mija 35 lat od chwili, kiedy w katedrze na Wawelu udzieliłem ci, drogi Księże Stanisławie święceń kapłańskich, a po trzech latach mianowałem cię moim kapelanem. Od początku mojego pontyfikatu stoisz wiernie u mego boku jako sekretarz, dzieląc trudy i radości, niepokoje i nadzieje związane z posługą Piotrową. Dziś z radością wielbię Ducha Świętego, który przez moje ręce udziela ci sakry biskupiej”. Kardynał powiedział, że jego zawołanie biskupie sursum corda zaproponował sam Ojciec Święty, podczas wyjazdu na narty a nawiązywało do spotkania Jana Pawła II z góralami pod Wielka Krokwią podczas pielgrzymki do Polski w 1997 r.
W Rzymie pracował 27 lat. Był przy śmierci papieża i został ustanowiony wykonawcą jego testamentu.
– Nazywają mnie często przyjacielem Jana Pawła II. Nigdy nie mogę używać tego słowa (…) starałem się mu służyć jako syn, bo on dla nas był ojcem. On stworzył rodzinę, w której wszyscy się dobrze czuli i kochali go jako ojca – podkreślił. Podczas swojej posługi jako sekretarz Jana Pawła II, Stanisław Dziwisz był świadkiem radości, ale też cierpienia w życiu Ojca Świętego.
– On nigdy nie narzekał. Mówił, że cierpienie ma sens, Jezus zbawił świat poprzez krzyż i cierpienie. Ofiarowywał swe cierpienie za sprawy Kościoła i świata.
Po śmierci papieża Polaka, Benedykt XVI mianował Stanisława Dziwisza metropolitą krakowskim.
– Przybyłem do Krakowa, wróciłem do swoich i do siebie – wspomniał. W swojej posłudze miał na uwadze dobro diecezji. Ponieważ pochodził z niej Jan Paweł II, starał się na nim oprzeć i szukać w nim inspiracji. Owocem tej troski jest wzniesione z wielkim trudem przez kardynała Sanktuarium i Centrum św. Jana Pawła II na Białych Morzach, gdzie młody Karol Wojtyła pracował w zakładach Solvay jako robotnik. Kardynał pragnął, aby to miejsce stało się światowym ośrodkiem krzewienia nauki, osoby i kultu świętego Papieża z Polski.
Kardynał Stanisław Dziwisz zawsze pamiętał o miejscu z którego pochodzi. Wspierał finansowo budowę Domu Opiekuńczo-Leczniczego im. św. Faustyny Kowalskiej w Rabie Wyżnej, przywiózł do Nowego Targu relikwiarze św. Teresy od Dzieciątka Jezus i św. Katarzyny Aleksandryjskiej oraz Kodeks Jozuego dla biblioteki szkolnej nowotarskiego liceum, przekazał Gimnazjum im. Jana Pawła II w Rabie Wyżnej swój prywatny księgozbiór z dedykacjami, liczący ponad 700 pozycji. Swoją postawą zaskarbił sobie wdzięczność i pamięć mieszkańców.
Emerytowany arcybiskup wielokrotnie wskazuje na postać św. Jana Pawła II i przywołuje jego nauczanie, które nadal pozostaje aktualne. Stale szerzy dziedzictwo Ojca Świętego.
– Nauczanie papieża jest ponadczasowe, aktualne. Gdy czytamy jego przemówienia do Polaków w czasie pielgrzymek, są one pisane jakby na dziś. Papież daje nam odpowiedzi na trudności, kierunkuje życie kościelne, polityczne, społeczne – mówił.
Jak kard. Stanisław Dziwisz podsumowuje swoją dotychczasową drogę? W rozmowie z Biurem Prasowym stwierdził, że nigdy by się nie spodziewał, że jego życie będzie tak wyglądało.
– To była bogata historia życia na różnych etapach: lata młodzieńcze, kapłaństwo i wezwanie do pracy Janem Pawłem II – wielką osobistością, intelektualistą, człowiekiem wszechstronnie wykształconym. Wspomniał, że w swojej dotychczasowej posłudze spotkał się z życzliwością ludzi do których został posłany, a wszelkie trudności starał się zawsze pokonywać, ponieważ w życie każdego człowieka jest wpisane cierpienie.
Kardynał Stanisław jest niezwykle aktywny – przewodniczy uroczystościom religijnym w Polsce i zagranicą, jest zapraszany do wielu miejsc na świecie, drzwi jego domu przy ul. Kanoniczej w Krakowie są otwarte dla wszystkich. Jednak zawsze i wszędzie przede wszystkim mówi o Janie Pawle II, jest Jego krzewicielem, głosicielem nauki, gdy trzeba obrońcą.
– Większość życia kapłańskiego spędziłem u boku wspaniałego człowieka. Jego życie było moim życiem, Jego troska była moją troską, chociaż nigdy o tym nie mówiłem, ale tak było. Nie miałem własnego życia i to właśnie było bogactwem mojego życia przy świętym, wielkim człowieku, jakim był Jan Paweł II.
Joanna Adamik, Justyna Tyrka | Archidiecezja Krakowska, oprac. r/