Zakopiańska policja otrzymała zgłoszenie o owczarku podhalańskim, który ugryzł turystę w Dolinie Kościeliskiej. Ale wersje turysty i ludzi z bacówki, przy której był pies, są różne.
Zdarzenie miało miejsce 30 czerwca. Turysta relacjonuje, że gdy szedł wczesnym rankiem, szlakiem na Halę Ornak, zaatakował go pies pilnujący owiec. - Najprawdopodobniej tylko nagły zwrot o 180 stopni i długie spodnie z mocnego materiału spodnie, uratowały mnie przed dużo poważniejszymi ranami. Polała się krew, aczkolwiek gdybym był w krótkich spodniach, najprawdopodobniej wyrwało by mi potężne psisko kawał ciała z uda - mówi.Po całym zdarzeniu juhasi zabrali psa i go uwiązali, twierdzi turysta. Na zdjęciu uwiecznił on jednak psy z tej bacówki swobodnie spacerujące szlakiem.Na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe. Ratownicy opatrzyli turystę. Asp. szt. Roman Wieczorek mówi, że funkcjonariuszom nie udało się dokładnie ustalić przebiegu całego zdarzenia. Juhasi twierdzili, że pies był uwiązany. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że poszkodowany nie miał poważnych ran i naruszonej odzieży, a wskazany pies miał szczepienia. - To są jednak wstępne ustalenia, a sprawa została przekazana do zbadania do zespołu ds. wykroczeń - mówi aspirant Wieczorek.
- Przecież to nie pies ufoludków mnie ugryzł. Mam nadzieję, że juhasom ten fakt pogryzienia mnie przez ich groźnego atakującego ludzi psa, tak łatwo bez konsekwencji nie ujdzie - mówi turysta. - Bo następny przypadek pogryzienia przez psa może być tragiczny w skutkach, jeżeli pies zaatakuje np. dziecko turystki idącej z małym dzieckiem, odgryzając dziecku np. kawał buzi.
r/