Po tragedii w Tatrach, gdzie podczas burzy na Giewoncie zginęły 4 osoby, pojawiły się pytania, jak wzmocnić bezpieczeństwo turystów na tej górze. Jednym z pojawiających się pomysłów jest demontaż krzyża, który przyciąga pioruny.
- Oczywiście, 15-metrowy stalowy krzyż nie wnosi bezpieczeństwa, tylko podnosi ryzyko. Jest to punkt szczególnie narażony na takie rażenie. Ale te rażenia piorunami były też w okolicy, nie tylko w krzyż. To symbol, dla wielu usuwanie go z Giewontu byłoby nie do przyjęcia. My o tym nie rozmawiamy - powiedział podczas rozmowy z dziennikarzami naczelnik TOPR Jan Krzysztof podkreślając, że to Tatrzański Park Narodowy jest gospodarzem terenu. Pytany przez nich o możliwość uziemienia krzyża na Giewoncie, wyjaśnił, że krzyż sam w sobie jest piorunochronem, a piorunochronu nie da się uziemić. - Nie sądzę, żeby to była jakakolwiek droga - mówił. Eksperci są zdania, że problem nie jest krzyż, ale bezmyślni turyści, którzy nie zważając na ostrzeżenia, a nawet widząc nadchodzącą burzę, nie zawracają, ale idą na szczyt.
Są jednak osoby, które mają inne zdanie. - Krzyż nadal zabija! Usunąć z Giewontu - napisał na Twitterze prof. Jan Hartman, etyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Na swoim blogu napisał: "Jeśli stawia się na jakiejś górze wielki krzyż, to wiadomo, że stanie się ona celem tłumnych, nazbyt tłumnych wycieczek, ze wszystkimi tego konsekwencjami. A jeśli ten krzyż jest gigantyczną masą metalu, to znacząco zwiększa prawdopodobieństwo porażenia osób przebywających na szczycie w czasie burzy. Gdyby nie był to krzyż, lecz metalowa wieża, dawno już by ją rozebrano. Ale krzyża nikt nie ruszy, z lęku przed Kościołem i katolikami. Tam, gdzie w grę wchodzi ideologia i władza kulturowa, bezpieczeństwo się nie liczy.
r/