Dotychczas Podhale było oazą spokoju na mapie wojny z chińskim wirusem. Za sprawą uroczystości pogrzebowych w znanej góralskiej rodzinie i braku zachowania środków ostrożności, Zakopane stało się jednym z głównych - obok Nowosądecczyzny - ognisk COVID-19 w Małopolsce.
Patrząc na zdjęcia z pogrzebu trudno się dziwić, że koronawirusem zaraziło się, jak wynika z danych sanepidu, co najmniej kilkunastu uczestników uroczystości żałobnych. Od nich pewnie zarażą się kolejni. Ścisk, nie zachowywanie dystansu, brak maseczek, bliski kontakt, osobiste kondolencje - modelowy przykład jak szybko i skutecznie zarazić się groźnym wirusem. Ale to tylko przykład tego, co w naszym regionie dzieje się od wielu tygodni - ludzi jakby zapomnieli, że mamy epidemię: parady, uroczystości, msze święte, pogrzeby, wesela - całkowity brak środków ostrożności, jakbyśmy mieli lipiec, ale 2019 roku. Oby ta sytuacja jeszcze bardziej nie pogorszyła sytuacji w turystyce. Gości na Podhalu, w porównaniu z ubiegłym rokiem, mamy niewielu. Informacja o tym, że w Zakopanem jest ognisko koronawirusa, gdy temat podejmą ogólnopolskie media, zniechęci kolejnych. Oby to rozluźnienie i swobodne podejście do epidemii na Podhalu, nie skończyło się dla nas katastrofą - i zdrowotną, i finansową.
Robert Miśkowiec