NOWY TARG. Odremontowany, oficjalnie oddany do użytku dworzec i otaczająca go infrastruktura nadal nie spełnia oczekiwań podróżnych. Swoje perypetie związane z wyjazdem z Miasta do Zakopanego opisuje w liście do Redakcji nasza Czytelniczka. Burmistrz wyjaśnia, że miasto zrobiło co mogło, a wina za uniedogodnienia leży po stronie PKP.
"W związku z rozpoczęciem kampanii promocyjnej miasta Nowy Targ STARTUJ TU, która bazuje na lokalizacji miasta z widokiem na cztery Parki Narodowe będącej idealnym miejscem na rozpoczęcie wyprawy, część turystów spędzających czas w nowo wyremontowanej dzielnicy Nowego Targu jakim jest rejon Hotelu IBIS oraz budynki przynależące, postanowiła spędzić sobotnie popołudnie wraz z rodzinami w Zakopanem. Zgodnie z zapewnieniami urzędników miasta Nowy Targ udałam się na dworzec. Tego dnia wyjątkowo nie zabrałam ze sobą karty płatniczej tylko gotówkę. Podjeżdżając z wózkiem do biletomatu zauważyłam, że płatność odbywa się wyłącznie za pomocą karty, bilet chciałam nabyć w kasie biletowej dworca, jednak był on zamknięty. Przeszłam na drugą stronę budynku dworca, tam okazało się, że przejście przez tory zostało zlikwidowane. Postanowiłam pojechać windą, jednak grupa osób z bardzo dużymi bagażami oraz z ewidentnym zażenowaniem - poinformowała mnie, że windy nie działają i jedyne możliwe przejście odbywa się przez kładkę nad torami, do której prowadzą schody. Ponieważ mój pociąg do Zakopanego stał już na torach, musiałam bardzo szybko wyjąć dziecko z wózka, wytaszczyć wózek po schodach na kładkę oraz z niej zejść. Córka musiała tę trasę pokonać samodzielnie, co stanowiło bardzo duże niebezpieczeństwo dla tak młodej osoby. Sytuacja, w której się znalazłam jest niedopuszczalna ze względu na ryzyko spowodowane tragedią, która mogła mieć miejsce. Zażenowanie turystów spędzających urlop w hotelu IBIS będącym idealnym miejscem do rozpoczęcia wycieczki po Podhalu również pozostawia wiele do myślenia. Wejście do pociągu także wymagało ode mnie sporego wysiłku. W dobie dzisiejszych czasów szczerze współczuję osobom niepełnosprawnym, którym zaistniała sytuacja uniemożliwiłaby dotarcie do Zakopanego pociągiem" - pisze Czytelniczka. Dodajmy, że dla osób z wózkami, czy rowerami wykonane zostało przejście/przejazd po torach, ale kilkaset metrów dalej, na południe - niemal na wysokości budki dróżnika. Z jednej strony drewniany pomost umożliwia przejazd na peron, z drugiej - znaczne wydłuża drogę do pociągu. Burmistrz Nowego Targu przyznaje, że sporo osób zgłasza się z tym problemem do niego. - Perturbacje trwały przez cały sezon wakacyjny, bo nie w pełni zostały wyremontowane perony, peron środkowy został podniesiony do góry i uniemożliwione zostało przejście na niego - a windy nie działają. Utyskiwanie i pretensje są kierowane do burmistrza od wielu osób mających problem z poruszaniem się, idących z ciężką walizka, czy wózkiem. Interweniowaliśmy w PKP, ale procedury nie pozwalają na to, żeby te windy zostały już uruchomione - mówi Grzegorz Watycha.
- Cały czas monitujemy, by PKP nie zapomniało też o pierwszym peronie, będziemy tego pilnować - obiecuje burmistrz. - Nie ukrywam, że po tym jak wyremontowany został dworzec - nie otrzymaliśmy nawet od przewoźników kolejowych rozkładów jazdy do powieszenia. Nie takie były założenia współpracy. Wzięliśmy na siebie niemały ciężar odremontowanie budynków, a teraz nie ma nawet zainteresowania od PKP, by przejąć poczekalnię, czy toalety, a to przecież nie Miasto sprzedaje bilety - dodaje i zapowiada, że "aspekt współpracy z przewoźnikiem kolejowym będzie poruszony na wyższym szczeblu".
s/