NOWY TARG. Przedstawione na sesji sprawozdanie z realizacji Miejskiego Programu i Rozwiązania Problemów Alkoholowych i Przeciwdziałania Narkomanii w Nowym Targu, zakończyło się ostrą wymianą zdań. W sprzeczce wziął udział także skarbnik, który zaproponował, by podejrzeniami o złamanie przepisów radna podzieliła się z organami ścigania.
O samym sprawozdaniu pisaliśmy w tekście Podsumowanie nowotarskiego programu walki z uzależnieniami. "Przesłuchanie"Swoje wątpliwości co do celowości wydawania środków uzyskanych z tytułu opłat za korzystanie z zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych wygłosiła Ewa Pawlikowska. Radna pytała m. in. o sens zakupu kalendarzy (ponad tysiąc zł), propagowania zdrowego stylu życia (ponad 77 tysięcy) i zagrodę dla reniferów - w kontekście "przeciwdziałania uzależnieniom".
Edyta Garb, naczelnik Wydziału Obsługi Mieszkańców i Przedsiębiorców tłumaczyła, że kalendarze przekazane zostały w formie upominku pracownikom socjalnym i jest to podobna forma podziękowania za działalność i współpracę, jak upominki dla policjantów, czy strażaków, dzieci z Polskiego Związku Niewidomych czy Caritasu. Wspomniane "wspieranie zdrowego stylu życia" - to były stypendia dla hokeistów, a zagroda dla renifera, podobnie jak organizacja koncertów - ma na celu "przyciągnięcie ludzi". - Chcemy dać ludziom alternatywę i pokazać jak można spędzać wolny czas - mówiła naczelnik Garb.
Radna upierała się, że takie działania stanowią tylko uzupełnienie faktycznego zadania, jakim jest rozwiązywanie problemów alkoholowych. Zaczęła stawiać szczegółowe pytania czego nie udało się miejskiej komisji zrealizować i z jakiego powodu.
- Czy to jakieś przesłuchanie? Mam wrażenie jakbyśmy byli na komisariacie. Na komisji mieszkaniowej szczegółowo omawiano to sprawozdanie. Jeśli pani radna ma tak dużo pytań i tak dokładnych odpowiedzi wymaga - to otrzyma je pani pisemnie - przerwał radnej, Grzegorz Luberda.
Wtrącenie się przewodniczącego Rady Miasta poirytowało radną. - Ja sobie wypraszam. Mam prawo zadawać pytania, a pan mi przerywa - zaoponowała Ewa Pawlikowska.
"Pani opowiada bzdury"
Grzegorz Luberda przypomniał, że jako prowadzący obrady ma prawo udzielania, ale i odbierania radnym głosu. Nie skorzystał jednak z tego przywileju i radna nadal drążyła temat wydawania "alkoholowych" pieniędzy. Tym razem chodziło o wydatki związane z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem Covid-19. Przytoczyła opinię Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych z czerwca ub. roku, w której stwierdzono, że "nie zostały zmienione przepisy dotyczące wykorzystywania środków z opłat za sprzedaż napojów alkoholowych na inne zadania niż te, wynikające z gminnych programów przeciwdziałania alkoholizmowi i narkomanii" i tyczy się to także wydatków na szeroko rozumianą "walkę z pandemią".
Głos zabrał Łukasz Dłubacz. - Pani radna upatrzyła sobie ten program. Edyta Garb profesjonalnie przedstawiła informacje, a pani radna opowiada bzdury. Niech pani nie marnuje naszego czasu. Jak ma pani zarzuty - proszę je zgłosić do organów ścigania. Ja jestem pewien, że wszystko zostało zrobione zgodnie z prawem. Opinia, którą pani radna przytacza nie dotyczy poprzedniego roku. Przepisy dały nam możliwość, by takie wydatki zrealizować. Jak się pani z tym nie zgadza, proszę to zgłosić. Ja radnym mówię, że wszystko zostało sprawdzone i po analizie stanu prawnego ja tu nie mam wątpliwości - mówił skarbnik Miasta.
Sesja jest do zadawania pytań
Radnej to nie przekonało i zażądała zgłoszenia tego działania do Rzecznika dyscypliny finansów publicznych. Jak przypomniał przewodniczący RM - radna może to zrobić sama.
W obronie Ewy Pawlikowskiej stanął Paweł Liszka. - Po to jest sesja, by zadawać pytania. Ewa Pawlikowska zadaje konkretne pytania i nie ma pan przewodniczący prawa odbierać jej głosu - zaoponował radny. - Na komisjach można dowiedzieć się wszystkiego i nie trzeba robić na sesji show - odparł Grzegorz Luberda.
"Wszystko jest ważne"
- To moja komisja (mieszkaniowa, opieki społecznej, zdrowia i porządku publicznego - przyp, red.) jak co roku opiniowała i analizowała sprawozdanie Miejskiego Programu i Rozwiązania Problemów Alkoholowych i Przeciwdziałania Narkomanii i czuję się wywołana do odpowiedzi - powiedziała Stefania Drąg - Iłęda.
Jak dodała, programowi temu poświęca szczególną uwagę. - Skąd biorą się te pieniądze? Z zakupowanego alkoholu w Nowym Targu. Każdy z nas, kto kupi butelkę wódki, czy wina - ma w tym swój udział. Te pieniądze nie mogą być tylko skierowane na uzależnionych alkoholików. Mamy XXI wiek i skończyło się to, że mamy główne uzależnienie od alkoholu. W tej chwili mamy uzależnienia od narkotyków, komórek, komputerów i innych rzeczy - i wszystkie są dla mnie bardzo ważne. Moja komisja szczegółowo analizowała to sprawozdanie. Zapraszam na komisję - tam jest miejsce do dyskusji i rozważania wydania każdej złotówki. Dostaliśmy rozliczenie z każdej złotówki i nie mam żadnych zastrzeżeń - oświadczyła radna.
Odnosząc się do wydawania "alkoholowych" pieniędzy na koncerty, czy inne wydarzenia, Stefania Drąg - Iłęda dodała: - Takie działania służą temu, by pokazać dzieciom od małego, że można inaczej spożytkować czas. Nie tylko siedzieć przed komputerem, czy robić głupie rzeczy. To rodzice pokazują dzieciom jak spożytkować czas pożytecznie. A tu - każda forma przedstawiona w podsumowaniu programu jest dobra. Alkoholików trzeba leczyć - tak. Ale wszystko jest ważne. Pokazanie dzieciom innego stylu życia też. Życzyłabym sobie, żeby każdy naczelnik tak drobiazgowo przedstawiał nam, radnym wydatki jak zrobiła to pani Garb - pochwaliła radna.
"Dość tych igieł i pstrykania w moją stronę"
Paweł Liszka, gdy uzyskał odpowiedź na swoje pytanie, że w Urzędzie Miasta dwie osoby pracują w miejskiej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych - zapytał: - Czy wśród tych dwóch osób jest córka pani radnej Iłedy? Jak dodał - "zastanawia się nad obiektywizmem radnej przy chwaleniu pracy miejskiej komisji".
- Pani inspektor zajmuje się opiniowaniem wniosków o koncesje na sprzedaż napojów alkoholowych. Nie uczestniczy w pracach komisji. Rozlicza też dotacje - odparła naczelnik Garb.
Stefania Drąg - Iłęda nie kryła swojego oburzenia. - Panie Liszka, ja wypowiadałam się w imieniu komisji mieszkaniowej. Zabrania mi pan jako przewodniczącej tej komisji? Mnie nie interesuje co robi moja córka w UM. Jestem radną, przew. komisji, która ma w swojej działalności problem przeciwdziałania alkoholizmowi i w tej sprawie się wypowiadam. Mam już dość tych igieł i pstrykania w moją stronę, bo wystarczająco już napisano w sprostowaniu w Tygodniku Podhalańskim, że opozycja podsuwa takie tematy, że ja jako radna załatwiłam córce pracę. Nie życzę sobie, by pan mnie tak traktował. Moja córka dostała pracę, zanim mi się przyśniło, że zostanę radną. Panie radny Liszka jak się pan tu na sali obrad pojawi, to ja panu to wszystko pokażę - bo najlepiej siedzieć w domu i brać dietę - mówiła poirytowana radna, odnosząc się do tego, że radny brał udział w posiedzeniu Rady w formie zdalnej.
- Nie zabraniam się pani wypowiadać, ale mam prawo zadawać pytania - bronił się radny Paweł Liszka.
s/