Tatrzański Park Narodowy zaprezentował dziś kolejny wóz ze wspomaganiem elektrycznym, który ma sprawić, że praca koni na drodze do Morskiego Oka będzie lżejsza. Prototyp kosztował ok. 130 tysięcy zł. Jeśli wóz przejdzie wszystkie testy - fiakrzy będą musieli sobie kupić takie wozy.
- Zgodnie z obietnicą sprzed kilkunastu dni prezentujemy wóz hybrydowy. Nie jest to jego debiut, bo już jechał 3 razy pełną trasę do Morskiego Oka. Na razie go testujemy, mamy jeszcze kilka uwag do wykonawcy, czekamy na ładowarkę, ale od połowy lipca chcemy, żeby już jeździł z turystami - mówi Zbigniew Kowalski z TPN. Prezentowany wóz jest cięższy od tradycyjnego o 500 kg. Tyle ważą akumulatory (jest ich 10) i system przekładni.
Wóz budowany był dwa lata. Zadanie nie było proste, bo teren jest wyjątkowo trudny - system ma wytrzymać przewyższenie rzędu 600 metrów.
- Pod koniec tamtego roku zaczęliśmy pierwsze testy, a w tym roku chcemy żeby zaczął regularną jazdę do Morskiego Oka, wożąc turystów z Palenicy do Włosienicy. Wóz jeszcze wymaga pewnych ustawień, ale jak się będzie dobrze sprawował to jesienią podejmiemy decyzję o produkcji kolejnych. Prototyp sfinansował Tatrzański Park Narodowy i wóz jest naszą własnością - tłumaczy Paweł Ziobrowski. Dyrektor Parku dodaje: - Za pierwszy wóz zapłacił Park, za kolejne wozy zapłacą wozacy. Jak testy wypadną pomyślnie - to wozacy, którzy będą chcieli pracować na drodze do Morskiego Oka będą musieli taki wóz sobie kupić.
s/ zdj. Piotr Korczak