NOWY TARG. Zdaniem przedstawicieli miasta, Polski Alarm Smogowy bezpodstawnie zrobił aferę na całą Polskę ze zmiany lokalizacji stacji pomiaru powietrza.
- To pan burmistrz zabiegał przed laty, żeby w Nowym Targu stanęła stacja pomiarowa, abyśmy wiedzieli, jaka jest u nas jakość powietrza. Gdyby nie jego starania, stacji by nie było, a Nowy Targ nie byłby na czele rankingów - przekonywał naczelnik wydziału ochrony środowiska i gospodarki komunalnej Dariusz Jabcoń, podczas dzisiejszej konferencji prasowej w Urzędzie Miasta Nowego Targu. - Doszło do niefortunnej sytuacji, bo o zmianę lokalizacji stacji wnioskowaliśmy ponad rok temu, związana była z planami inwestycyjnymi szkoły, a decyzja o jej przeniesieniu zapadła teraz i zbiegła się z ogłoszeniem rankingu. Burmistrz Grzegorz Watycha przekonuje, że miasto proponowało Głównej Inspekcji Ochrony Środowiska różne lokalizacje dla stacji, równie reprezentatywne jak ta koło SP nr 1 - koło Szkoły Podstawowej nr 5, przy zakopiance, na Al. 1000-lecia, na Berekach. - Oni wybrali inną - mówił (stanęła obok hali Gorce). - PAS podniósł larum. Dla nich problemem nie jest pomiar, ale zachowanie ciągłości pomiarów. Dla nas są ważne odczyty bieżące – mówił.Wczoraj pisaliśmy: Z powszechną krytyką spotkało się przeniesienie stacji pomiaru powietrza w Nowym Targu sprzed budynku Szkoły Podstawowej nr 1 na teren hali Gorce. W sprawie zabrał głos Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, cedując odpowiedzialność na władzach Miasta: "Przeniesienie stacji pomiarowej nie poprawi jakości powietrza w mieście, może natomiast w istotny sposób utrudnić ocenę wpływu działań naprawczych na jego poprawę".
r/