Nie ustają skargi mieszkańców Szczawnicy na kierowców busów kursujących na trasie do Nowego Targu, którzy nie przestrzegają rozkładów jazdy. Sołtys Jaworek Urszula Dulak mówiła na sesji powiatowej, że dochodzi do sytuacji, gdy busiarze zostawiają w Szczawnicy uczniów, choć ci zapłacili za kurs do Jaworek.
Temat powrócił po raz drugi na posiedzenie Rady Powiatu Nowotarskiego. Miesiąc temu problem poruszył radny Tomasz Hamerski. Starosta Krzysztof Faber tłumaczył wtedy, że urząd ma niewielkie możliwości w tym zakresie. Ograniczają się one do tego, czy kursy się na siebie nie nakładają. Nie potrafił pomóc. Pisaliśmy o tym: kliknij TUTAJSprawa wróciła na czwartkowej sesji, w której udział wzięła sołtyska Jaworek Urszula Dulak i radna Rady Miasta i Gminy Szczawnica Bożena Solecka. Sołtyska mówiła, że mieszkańcom bardzo doskwiera to, że firmy przewozowe nie trzymają się zatwierdzonych rozkładów jazdy. Mówiła, że dzieci mają problemy z dojazdem do szkół, bo poranne kursy nie są realizowane, mówiła też o przypadkach, gdy busiarze pozostawiają "na pastwę losu" dzieci z Jaworek w Szczawnicy, nie dojeżdżając do końca trasy. Przewoźnicy, przyznała, informują, że rozkłady jazdy się zmieniają, a aktualne można znaleźć w internecie. Jednak jej zdaniem nie wszyscy, szczególnie starsi, nie mają do niego dostępu, a rozkłady na tabliczkach na przystankach nie są aktualizowane. - Jest to dla mieszkańców bardzo duży problem - mówiła radna Bożena Solecka i wspomniała o przypadku starszej kobiety, która rok czekała na termin u lekarza, a gdy zaszła na przystanek, bus do Nowego Targu nie odjechał, a wizyta przepadła. Ona również mówiła, że odbyła się rozmowa z przewoźnikami, w obecności Straży Miejskiej w Szczawnicy. Obiecali oni poprawę, ale mimo to nic się nie zmieniło.
Radna mówiła, że wspólnie z sołtyską uruchomią specjalny telefon, pod który będzie można zgłaszać przypadki niestosowania się przewoźników do rozkładu jazdy. Będą one później przekazywane do Wydziału Komunikacji Starostwa Powiatowego w Nowym Targu.
Starosta Krzysztof Faber znowu tłumaczył, że powiat nie ma odpowiednich narzędzi prawnych, by dyscyplinować przewoźników. Ustawa, która dawała powiatom większe możliwości egzekucji od nich zobowiązań, jak mówił, nie weszła w życie. Dodał jednak, że starostwo będzie mieć większe możliwości wywierania nacisku na przewoźników, gdy otrzyma zgłoszenia konkretnych przypadków naruszenia rozkładu jazdy, dobrze opisane i udokumentowane. - Wtedy będziemy działać. Będzie więcej skarg na przewoźników, będziemy mieli większe możliwości - dodał.
- Po 5 czy 10 upomnieniach będziemy mądrzejsi. Trzeba na bieżąco zgłaszać nam takie przypadki - odparł starosta.
r/