→ NOWY TARG. Mieszkańcy zaprezentowali w mediach społecznościowych zdjęcia, na których widać unoszący się z komina kotłowni przy Al. Kopernika czarny dym. W piątek rano samochody, ławki, trawę, przykrywała czarna sadza.
→ - Miasto chwali się nowoczesną kotłownią, więc co to ma być – pytają i martwią się o swoje zdrowie.
→ Sąsiedzi miejskiej kotłowni zawiadomili policję i służby ochrony środowiska. Zabezpieczyli sadze, które chcą zbadać w laboratorium. - Mamy dowody, są świadkowie – mówią.
Mieszkańcy nie wierzą w zapewnienia prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej Grzegorza Rattera, który w rozmowie z Podhale24 mówił, iż kotłownia nie ma nic wspólnego z czarną sadzą, która w piątek rano, zresztą już nie pierwszy raz, pokrywała zaparkowane samochody. Mieszkańcy podkreślają, że takie sadze występują tylko w rejonie kotłowni, nocą, i żadnym innym rejonie Nowego Targu nic podobnego się nie dzieje. Poprzednim razem taka sytuacja miała miejsce w czerwcu. Powtórzyła się, ale tym razem sąsiedzi kotłowni nie zamierzają odpuścić sprawy. Wezwali na miejsce policję i straż pożarną. Teraz czekają, aż odpowiednie służby zainteresują się dręczącym ich problemem. → - Miasto chwali się nowoczesną kotłownią, więc co to ma być – pytają i martwią się o swoje zdrowie.
→ Sąsiedzi miejskiej kotłowni zawiadomili policję i służby ochrony środowiska. Zabezpieczyli sadze, które chcą zbadać w laboratorium. - Mamy dowody, są świadkowie – mówią.
Była noc z czwartku na piątek. - To była ciepła noc, piękna pogoda. Około północy usłyszałem ogromny huk, hałas na kotłowni. Wiele razy to zgłaszaliśmy, ale informowano nas, że kotłownia musi pracować – mówi mieszkaniec pobliskiego domu. - Dostałem telefon od znajomego, żeby wyjść na zewnątrz. Sparaliżowało mnie to, co zobaczyłem – z komina lecia gęsty, szary, ciężki dym, który opadał na dół, lecia na bloki, szkołę. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Ktoś zadzwonił i przyjechała straż pożarna. Strażacy długo dobijali się do bramy, ale nikt nie chciał ich wpuścić. Bramę otwarto dopiero wtedy, gdy komin przestał kopcić. Na miejscu zebrała się grupa ludzi. Są świadkowie, którzy widzieli dym i to co leciało z nieba. Pan burmistrz mówił, że mamy nowoczesną kotłownię, co to więc było? Gnębią ludzi za palenie w piecach i dymiące kominy, a miasto truje tak samo i jest bezkarne? Rano sadze były na autach. Czego by się nie dotknął, były czarne ręce. Na miejscu mówili, że wytrzepują filtry, ale przecież nie mogą wtedy przy okazji zanieczyszczać całej okolicy. Mamy XXI wiek – dodaje.
- Przegięli pałę. Czarny dym, z którego leciały czarne sadze. Widok jak z apokalipsy. Nie dało się oddychać. Wszystko było czarne – ja, koszulka, pies – mówi kolejny mieszkaniec. - Przecież to czyszczenie filtrów, bo to podobno to miało miejsce, nie może odbywać się w taki sposób, że wszystko co się w nich nagromadzi, cały ten syf, ciężki pierwiastki, roztrzepują w nocy po okolicy. Zebraliśmy próbki, zawieziemy je do laboratorium i zbadamy, czym nas trują.
Mieszkańcy zapowiadają, że nie zostawią tej sprawy. Sprawa została zgłoszona na policję, straż pożarną i wszelkie możliwe służby, w tym do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
r/ zdj. Czytelnicy