Prezes Zarządu Głównego Związku Podhalan Maciej Motor Grelok w rozmowie z P24 podsumowuje ostatni dzień 44. Nadzwyczajnego Zjazdu Związku Podhalan, w którym uczestniczył jako gość honorowy prezydent RP Lech Kaczyński.
Podhale24: Jak Pan ocenia wizytę prezydenta w Nowym Targu?P24: I była ona udana?
Maciej Motor Grelok: Moim zdaniem, tak jak cały Zjazd - bardzo udana. Pozbawiona akcentów partyjnych. Nie politycznych, ale partyjnych. Nie zawsze da się uniknąć takich kwestii. Nasze życie pełne jest partyjniactwa, wszędzie się na to natkniemy. I w tej chwili przypisywanie mi, jako prezesowi propisowskich sympatii jest nieuzasadnione. Każdy może prezydenta zaprosić. Przecież wielokrotnie w rozmowach - ludzie Kancelarii uczulali nas, by to spotkanie nie miało wymiaru partyjnego, żeby nie było za dużo akcentów partyjnych. Już po wizycie przedstawiciele Kancelarii Prezydenta skontaktowali się z nami i byli bardzo zadowoleni z organizacji i przygotowania tej wizyty. Sam prezydent wyraził podziw. I podobno bardzo dobrze się czuł wśród górali w Nowym Targu. Myślę, że jak dostaniemy oficjalne pismo z podziękowaniami, to je opublikujemy.
P24: Wróćmy do samej wizyty. Jak wyglądały przygotowania?
Maciej Motor Grelok: Najpierw wystosowano zaproszenie, które spotkało się z aprobatą. Zaprosiliśmy Lecha Kaczyńskiego na początku stycznia, przed pierwszym dniem Nadzwyczajnego Zjazdu. Wtedy prezydent z listem gratulacyjnym dla Związku Podhalan przysłał Andrzeja Dudę. Po rozmowach prowadzonych w Ludźmierzu z ministrem Dudą, wysłaliśmy list z ponownym zaproszeniem do prezydenta. Odpowiedź otrzymaliśmy we wrześniu. Wynikało z niej, że prezydent rozważa przyjazd do Podhalan. Potem był już stały kontakt z Kancelarią, pierwsze scenariusze, wizyty przedstawicieli Kancelarii Prezydenta, wiele rozmów telefonicznych i przygotowanie w terenie. Mówiłem o dwóch tygodniach przygotowań, bo przez owe dwa tygodnie było to bardzo intensywne. Po 20 października już było wiadomo, że przyjedzie.
P24: Zaproszenie głowy państwa to chyba kosztowne przedsięwzięcie.
Maciej Motor Grelok: Trochę bardziej, niż normalny, zwyczajowy Zjazd Podhalan, kiedy przyjeżdżają delegaci. Wtedy jest mniej zachodu. Można to zrobić mniej uroczyście, tutaj trzeba było się sprężyć i przygotować wszystko na wysokim poziomie. Zjazd to była też sobotnia konferencja ogólnopolska. Wiadomo - za prezydentem ciągnęli inni. Media chociażby. Chcieliśmy pokazać, że nie jesteśmy znikąd. Była też przygotowana wystawa "Ludność Podhala w świetle niemieckich badań rasowych”. To przecież też była nasza - Związku Podhalan - inicjatywa.
Maciej Motor Grelok: Przygotowujemy się do II Światowego Zjazdu Górali. Pierwszy, 10 lat temu odbywał się w Zakopanem, Nowym Targu i na Żywiecczyźnie. Było w różnych regionach wiele imprez i chcemy to powtórzyć. Wszystko odbywać się będzie od połowy lipca przyszłego roku. Powtórzymy te same trzy podstawowe miejsca spotkań. Na pewno będzie odprawionych pięć mszy świętych w górach - dwie w Tatrach, na Turbaczu, w Beskidzie Żywieckim na Ochodzitej, u górali babiogórskich na Hali Krupowej. O jednej godzinie zbierają się górale i wspólnie się modlą.
P24: Po co są organizowane Zjazdy?
Maciej Motor Grelok: Spotykać się - to podstawowa idea Związku Podhalan. Po to się zakłada oddziały, by się spotykać. Jak się ludzie spotykają i rozmawiają rodzi się wiele inicjatyw ważnych dla dziedzin. Dlatego chcemy się spotkać. Przyjadą górale z całego świata. Porozmawiamy o przyszłości Związku, regionu i Polski.
W Europie jest bardzo dużo górali polskiego pochodzenia i ich chcemy, by był pełny obraz tej europejskiej wspólnoty góralskiej, opartej na dziedzictwie polskim. Spotykamy się z góralami na Bukowinie po stronie rumuńskiej, ukraińskiej. Rozmawiamy z góralami czadeckimi. Chcemy ich przygarnąć. My, górale z szerokiego Podhala - ale i z Ameryki, Kanady - znamy się na co dzień. Utrzymujemy kontakt, a te grupy są zapomniane. Chcemy zaprosić górali mieszkających w Czechach. Pamiętamy o grupach góralskich, które są w Polsce, a ich regionalizm nie jest zbudowany na tradycji polskiej. Tacy Łemkowie na przykład - mają podobną kulturę do naszej i chcą z nami realizować różne inicjatywy. Są też Rusini i inne zapomniane grupy. W swoich strukturach mamy 12 grup - musimy o nie dbać, jak o młode rośliny.
Rozmawiała Sabina Palka