13.08.2007, 00:55 | czytano: 727

Pardałówka zamknięta szlabanem

ZAKOPANE. Mieszkańcy osiedla Pardałówka blokują budowę jednego z apartamentowców. Drogę dojazdową do budowy zagrodził solidny szlaban. Deweloper nie zamierza poddać się bez walki, a górale zapowiadają, że padną trupem, a z protestu nie zrezygnują.

Ludzie mają już dość ciągłego hałasu i huku z pobliskiej budowy apartamentowca - donosi "Gazeta Krakowska".
Protestują sposób przeciwko kontynuowaniu nielegalnej - ich zdaniem - inwestycji. Szlabanu, który uniemożliwia dojazd ciężarówek na budowę cały czas pilnuje kilkunastu mieszkańców. Zapewniają, że droga jest ich prywatną własnością i mają prawo to robić. Tymczasem przedstawiciel dewelopera sprawę zgłosił do sądu.

Ogromne apartamentowce non stop powstają w Zakopanem w zasadzie wszędzie, gdzie się da. I mimo deklaracji urzędników i protestów mieszkańców tak naprawdę nic w tej sprawie nie zmienia się na lepsze. Dlatego część mieszkańców Pardałówki postawiła na drodze dojazdowej do budowy kolejnego bloku szlaban.

– To nasza ostatnia deska ratunku – mówi jedna z protestujących. – Mamy dość! Piszemy pisma, rozsyłamy protesty, a tymczasem mury dalej rosną w górę. Dalej jeżdżą auta, dalej mamy huk i hałas. Wciąż też uciekają od nas turyści.

Rzeczywiście ci, którzy przyjeżdżają na Pardałówkę wypocząć, szybko stamtąd uciekają. Protestujący postawili więc na drodze dojazdowej do budowy kolejnego molocha szlaban i nie wpuszczają na teren budowy ciężarówek.
Górale zapowiadają, że padną trupem, a z protestu nie zrezygnują. Tymczasem deweloper też nie zamierza rezygnować.
– Przez ten szlaban mamy spore opóźnienia – mówi Andrzej Para, przedstawiciel inwestora. – Nie możemy dowieźć materiałów budowlanych. Nie pozwalają nam nawet wjechać samochodami prywatnymi do pracy. Uważamy, że to, co robią, jest bezprawne, bo z tego, co wiem, inwestor ma współwłasność drogi. Sprawę zgłosiliśmy już do sądu. Zresztą pytanie – gdzie ci ludzie byli wcześniej? Przecież to oni sprzedali działki, na których powstają apartamentowce.

Źródło: "Gazeta Krakowska".

bas/
Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl