28.10.2022, 16:05 | czytano: 2826

"Coś uwierchował, to twoje" - wspomnienia o Romanie Dzioboniu w nowotarskich „Jatkach” (zdjęcia)

zdj. Szymon Pyzowski
NOWY TARG. Wierszem Romana Dziobonia „Ślady” rozpoczął Marcin Kudasik spotkanie w „Jatkach”. W pierwszą rocznicę śmierci nestora nowotarskich poetów w galerii wspominali go przyjaciele.
„Jatki” były pełne, i nie dziwota. Wszak nie nowotarżanin ten, kto pana Romana nie znał. Poeta, lekarz, animator kultury, narciarz, cyklista, przyjaciel ludzi i życia - taki był, ale jak okazało się na końcu spotkania, rzeczowników, którymi go określono, wymyślono aż 36. Bo każdy z zabierających głos, obowiązkowo swoje określenie - zapisywane na tablicy przez wnuka poety, Kacpra - sformułować musiał. Taki „jatkowy doktor House", wymyślony na potrzebę chwili przez profesor Annę Mlekodaj.
- To takie nasze zadanie, by poskładać tego naszego przyjaciela z tego, co w nas z niego żyje. Nie wiem, gdzie jest Roman, zakładam, że w jakimś cudownym miejscu. Nie wiem, do jakiego stopnia interesuje go to, co się dzieje w „Jatkach”, ale nas to bardzo interesuje. To jest nasze bogactwo, że możemy sobie powspominać, żeśmy takiego Romana znali, i on nas obdarowywał, i jakiś tam okruch światła od niego w naszych duszach jest - mówiła twórczyni tego pomysłu. - Roman zasłużył na wiele rzeczowników, które dziś, chciałabym, żeby wypełniły tę kartę.

- Chłopiec z „Meksyku”. Ja Romka małego widzę jak biegnie w czas słotny, w worku na głowie, z bosymi stopami, pasie owce. Często, jak było zimno, te bose stopy ogrzewał w ciepłym, krowim placku. Romek usytuowany tak blisko ziemi, natury. Znający każdy kwiat, znający wszystkie ptaki - wspominała Wanda Szado-Kudasik i cytowała „ptasie” wiersze Dziobonia.

- Przyjaciel wielu z nas. Romek, idąc ulicą, emanował życzliwością. To był człowiek, który się uśmiechał do każdego, jak go znał, to mówił „cześć”, jak go nie znał - mówił „dzień dobry”, co w dzisiejszych czasach wydaje się jakimś anachronizmem. Nie z tej ziemi. To jakiś kosmita musi być, który wita ludzi, których nie zna, chce im pomóc. Erudyta - facet z niesamowitą wyobraźnią, który nawet jeżeli nie był do końca przekonany o czyichś tezach, to gdzieś to sobie notował w pamięci, po czym przychodził po tygodniu i nawiązywał do tamtej rozmowy. Że on to przemyślał, że ma inny punkt widzenia. Z Romkiem można było porozmawiać na wszystkie tematy. Począwszy od sztuki - najbliższa mu była oczywiście poezja - o której można z nim było rozmawiać całymi dniami. Inną słabością Romka była polityka. Jak się wchodziło na grunt polityczny, to Romek po prostu ożywał, budziły się w nim wszystkie demony i trudno było zakończyć te polityczne tematy - wspominał Marcin Ozorowski, a na tablicy pojawiły się dwa kolejne rzeczowniki.

- Roman Dzioboń lekarz dentysta. To dla mnie był dramat po prostu. Już jak się wchodziło do sieni, to można było dostać zawału przez jakieś małe, szczekające pieski, które się chciały dorwać do biednego pacjenta. Później malutka poczekalnia, ze schodami do góry i tajemniczymi drzwiami w lewo, a za drzwiami doktor i jego słynny fotel, potem tylko rzut oka na sufit - w zależności od pory roku, albo rower, albo narty… - wspominał swoje wizyty u stomatologa Marcin Kudasik.

Przeplatały się przez 1,5 godziny te wspomnienia - wesołe i refleksyjne - o poecie, przyrodniku, przyjacielu, lekarzu, narciarzu, kolarzu, historyku, humoryście, obrońcy przyrody, patriocie, człowieku pierwszej „Solidarności”, tacie, dziadku - tych określeń aż 36 - z wesołymi nutami - Roman Dzioboń kochał śpiewać - serwowanymi przez kwartet muzyczny: Janusz Bafia, Tomasz Hornik, Wiesław Nowobilski, Andrzej Kalata: „Lato było jakieś szare”, „Mały białek domek”, „Gdybym miał gitarę”, „Głęboka studzienka”, „Wando, Wando”.
- Coś uwierchował, to twoje - przypominał na zakończenie często powtarzane przez poetę powiedzenie jego syn Wojciech, dziękując gościom i organizatorom spotkania. - Przyjaciele naszego taty są naszymi przyjaciółmi.

Piotr Dobosz, zdj. Szymon Pyzowski
Może Cię zainteresować
zobacz także
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl