"Nie wiemy jeszcze, co było przyczyną tego wypadku – to wyjaśni śledztwo. Zgadzamy się jednak z opinią, że wcześniejsze wypadki na tej drodze nie były kwestią przypadku" - pisze w imieniu GDDKiA Kacper Michna.
To odpowiedź na list naszego Czytelnika, który opublikowaliśmy kilka dni temu (List. "Nie był to przypadkowy wypadek motocyklisty, tylko kolejna ofiara zaniedbań zarówno policji jak i GDDKiA").Chodzi o śmiertelny w skutkach wypadek w Chabówce, w którym zginął motocyklista. Z ustaleń Policji wynika, że 23-letni mieszkaniec województwa śląskiego na łuku drogi stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w barierę drogową. Pomimo reanimacji i udzielanej pomocy kierowca jednośladu zmarł. Oto treść listu od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, który dziś otrzymaliśmy: "Nie wiemy jeszcze, co było przyczyną tego wypadku – to wyjaśni śledztwo. Zgadzamy się jednak z opinią, że wcześniejsze wypadki na tej drodze nie były kwestią przypadku. W latach 2018-2023 doszło w okolicy „patelni” do 11 wypadków. Wszystkie one nie były przypadkowe – do 10 z nich doszło z powodu nadmiernej prędkości, a do jednego – z powodu zbyt gwałtownego hamowania. Na tym odcinku obowiązuje ograniczenie prędkości do 60 km/h, które niestety często jest łamane przez kierowców i motocyklistów.
Tytuł, który zamieścili Państwo przed listem czytelnika, sugeruje wprost odbiorcom, że za ten wypadek winę ponoszą – podobnie jak za poprzednie - przede wszystkim służby. Naszym zdaniem taka teza jest niesprawiedliwa i ignoruje podstawową kwestię związaną z nadmierną prędkością. Niektórych kierowców i motocyklistów takie postawienie przez Państwa sprawy w tytule listu może wręcz zachęcać do brawurowej jazdy, zdejmuje bowiem z nich odpowiedzialność za ich zachowanie na drodze i przenosi je na służby.
Generalna Dyrekcja utrzymuje tę drogę i odpowiada za jej stan. Ze względu na ostre zakręty trzeba nią jechać ostrożnie i z odpowiednią prędkością, o czym informują ustawione w tym miejscu znaki. Nie możemy brać odpowiedzialności za to, że niektórzy nie stosują się do tych przepisów, narażając zdrowie i życie swoje oraz innych podróżnych. To nie GDDKiA jest odpowiedzialna za to, że ktoś łamie ustalone przez nią ograniczenie prędkości. GDDKiA nie ma też narzędzi do egzekwowania tych ograniczeń prędkości, nie mamy własnych służb mundurowych ani fotoradarów.
Z poważaniem
Kacper Michna specjalista ds. komunikacji społecznej GDDKiA"
opr.s/