27. raz w Hotelu Górskim Kalatówki rozbrzmiały jazzowe nuty. Czwartkowy koncert był jednak wyjątkowy. - Koncert dedykowany był dyr artystycznemu, Zbyszkowi Namysłowskiemu, który odszedł od nas 2 lata temu - mówi Mata Łukaszczyk, dyrektor Górskiego Hotelu Kalatówki.
XXVII Jazz Camping Kalatówki, to codzienne jam session i wspólne granie z kapelą. Historia wydarzenia sięga roku 1959. - Historia jest bardzo stara. W 1959 roku odbyło się pierwsze spotkanie. Znalazłam z niego stare zdjęcia i stwierdziłam, że trzeba to reaktywować. Nazywało się Jazz Camping Kalatówki i tak zostało - mówi Mata Łukaszczyk, dyrektor Górskiego Hotelu Kalatówki.Wydarzenie co roku przyciąga muzyków i fanów jazzu. - Co roku jest ok. 30 muzyków. Występowało ich tak dużo, że ciężko wymienić każdego, a nikogo nie chcę pominąć. Wszyscy są wspaniałymi muzykami - zaznacza Mata Łukaszczyk. Poza muzykami część miejsc w hotelu rezerwowanych jest specjalnie w czasie muzycznego wydarzenia. - Co roku przyjeżdża ok. 70 osób, fanów, którzy specjalnie na to wydarzenie przyjeżdżają na Kalatówki. Jest to jedyne takie miejsce - dodaje Mata Łukaszczyk.Czwartkowy koncert „W to mi graj” poświęcony był pamięci Zbigniewa Namysłowskiego. - Koncert dedykowany był dyrektorowi artystycznemu, który zajmował to stanowisko od 1997 do momentu kiedy odszedł 2 lata. Teraz Jego pracę przejęły dzieci saksofonisty, Maria Rumi i Jacek Namysłowski - mówi dyrektor Górskiego Hotelu Kalatówki.
Jeszcze dzisiaj (29 września) o godz. 20 Jamm Sesion, a w sobotę 30 września koncert finałowy.
ms/ zdj. Marcin Szkodziński