Do dziś zachowała się w Bukowinie Tatrzańskiej oryginalna radziecka ciężarówka GAZ 63. 38 lat temu kupił ją Stanisław Babiarz. Jest sprawna, a napędza ją silnik z traktora C-330 - „trzydziestki”.
GAZ 63 to „radziecka, dwutonowa ciężarówka z napędem 4x4 produkowana w latach 1948-1968 w zakładach przemysłowych Gorkowskij Awtomobilnyj Zawod. Była produkowana na bazie ciężarówki GAZ-51. Obie konstrukcje mają podobne parametry oraz pojemność silnika. Wyprodukowano 474 464 sztuk” (Wikipedia).Jedna z nich jest w Bukowinie Tatrzańskiej. Wyprodukowana w połowie lat 50. ub. wieku. Stanisław Babiarz kupił ją po ślubie, w 1985 roku. Miał gospodarstwo, wszystkie prace robiło się z pomocą konia. O nowym traktorze z fabryki można było tylko pomarzyć. Nie każdy miał szansę w tamtych czasach na kupienie nowej maszyny. Obowiązywały zapisy i przydziały.- W gazecie znalazłem ogłoszenie, że jest do sprzedania GAZ 63 w Nadleśnictwie Łosie koło Gorlic. I tam z żoną pojechaliśmy po ciężarówkę – opowiada Stanisław Babiarz z Bukowiny Tatrzańskiej. - Samochód służył w nadleśnictwie i woził robotników do lasu - dodaje.
GAZ miał benzynowy silnik, który nie był ekonomiczny. Dlatego Stanisław kupił silnik z „trzydziestki” i zamontował w ciężarówce. A oryginalny - radziecki trafił do Ochotniczej Straży Pożarnej w Bukowinie Tatrzańskiej, do samochou Dodge, który dziś jest pojazdem reprezentacyjnym w bukowiańskiej jednostce.
Teść Stanisława - Władysław nazwał GAZ-a „autotraktorem” i tak wszyscy mówią o ciężarówce do dziś. W tamtych czasach kupno każdej maszyny było wielkim wydarzeniem i oznaczało rewolucję w gospodarstwie.
- Koniem trzeba było cztery razy jechać na jedno pole po siano. A GAZ-em przywieźliśmy wszystko za jednym razem. Mieściło się siano nawet z 40 kop – opowiada Zofia Babiarz, żona Stanisława. Z sentymentem wspomina też wyjazdy na jarmark do Nowego Targu. Wtedy nikogo nie dziwił fakt, że do Miasta jeździło się traktorami. Dziś samochodem dojeżdżamy w ciągu kilkunastu minut, kiedyś była to wielka wyprawa.
GAZ z silnikiem 30-tki rozwijał nieco wyższą prędkość niż zwykły traktor. Stanisław z uśmiechem wspomina nawet sytuację, że podczas jednego wyjazdu do miasta zatrzymała go policja i upomniała za przekroczenie prędkości...
GAZ służył do wszystkiego, tak, jak zwykłe traktory. Przewagą ciężarówki nad traktorem było jednak to, że miała napęd na cztery koła, czego brakowało w ciągnikach Ursusa. Świetnie dawała radę na stromych, górskich łąkach i dojazdach do pól. Woziło się nią siano, piaski, kamienie, drewno. Nie tylko dla siebie, ale i dla innych mieszkańców, którzy traktora nie mieli. - Jeździło się wszędzie, po polach, po kamieńcu. Znajomemu nawoziłem kamieni na cały dom – opowiada Stanisław.
Auto sprawne jest do dziś. Stanisław nie ma już gospodarstwa rolnego, ale GAZ wciąż służy do przewiezienia drewna czy innych ciężkich materiałów. Wszystko, oprócz traktorowego silnika, jest w maszynie oryginalne, z lat 50. ub. wieku – rama, resory, zaczep, wyposażenie kabiny, a nawet opony. Wszystko działa.
Jak mówi Stanisław, dziś trudno sobie wyobrazić, żeby współczesne maszyny wytrzymały w tak dobrym stanie 70 lat. GAZ przetrzymał nawet słynne gradobicie w Bukowinie Tatrzańskiej w 2013 roku, kiedy spadł grad wielkości kurzych jaj. I nie podziurawił szyb. - Nie wiem, może są kuloodporne – żartuje Krzysztof, syn Stanisława.
Model ciężarówki GAZ 63 pojawił się między innymi w filmie „Czterej pancerni i pies”, widzimy ją na przykład w 14. odcinku w roli sanitarki w szpitalu.
mp/