Burmistrz Czarnego Dunajca Marcin Ratułowski powiedział na sesji Rady Miasta i Gminy Czarny Dunajec, że jest ogromny problem z Gminnym Centrum Kultury i Promocji, ponieważ jego dyrektor od września nie ma w pracy.
Przypomnijmy, iż we wrześniu dyrektor centrum kultury Małgorzata Kulawiak zarzuciła burmistrzowi, że kazał jej się zwolnić, bo wystartowała w wyborach do Sejmu. Marcin Ratułowski, który był drugi na liście wyborczej Trzeciej Drogi (PSL/Hołownia) miał się obawiać, że startująca z ostatniego miejsca listy Bezpartyjni Samorządowcy dyrektor centrum kultury zabierze mu głosy. - Jestem zbulwersowana zachowaniem burmistrza, a po ludzku jest mi po prostu przykro - powiedziała wtedy publicznie dyrektor Kulawiak. Na ostatniej sesji o sprawę dopytywał burmistrza radny Bartłomiej Bukowski. Radny twierdził, że burmistrz przedstawia w tej sprawie różne wersje wydarzeń. Dopytywał, jak było naprawdę i zarzucał mu kłamstwo. - Rzeczywiście, była moja rozmowa w tej sprawie z panią dyrektor Kulawiak, w której uczestniczył sekretarz Jarończyk. - przyznał burmistrz. Jak dodał, nie chciał zwolnić jej z pracy tylko dlatego, że wystartowała w wyborach do Sejmu z innej listy. - To fakt wykreowany przez media - stwierdził.
- Była taka rozmowa. Pan burmistrz zwrócił się do pani dyrektor, żeby złożyła wypowiedzenie z pracy w związku z utratą zaufania. Ale to nie był nakaz - potwierdził sekretarz Michał Jarończyk, pytany o zrelacjonowanie spotkania przez radnego Bukowskiego.
Marcin Ratułowski mówił, że powód rozmowy był inny. - Pani dyrektor powinna być obecna na dzisiejszej sesji. To jest właśnie powód dlaczego pani dyrektor została postawiona... Jeżeli pani dyrektor zajmuje się wszystkim innym, poza zakresem swoich obowiązków, to jako organ, który ją powołuje, mogę dyrektora jednostki w każdej chwili odwołać. Pani dyrektor od września, poza wyjątkami, co do zasady, jest nieobecna w trakcie wykonywania swoich obowiązków. Mamy ogromny problem, jeśli chodzi o ciągłość pracy. I to jest główny powód. I jedno z haseł rzeczywiście było takie, że jeżeli ktoś bierze na siebie dodatkowe obowiązki, wynikające z tego, że nie pojawia się na sesjach, a w tym czasie prowadzi kampanię wyborczą, nie informując mnie o tym, to ja nie wiem czy ważniejsze jest wykonywanie pracy, za którą bierze pieniądze... Dzisiaj też nie ma jej na sesji. Nie wiem, czy pani dyrektor znajduje się na urlopie, bo mnie o tym nie informuje, mimo że wynika to z przepisów prawa pracy. Nie informuje mnie też, że przebywa na chorobowym. I z tego powodu było to spotkanie - wyjaśnił.
Burmistrz tłumaczył, że funkcjonowanie centrum zostało zachwiane, bo podczas nieobecności pani dyrektor, nie został wyznaczony żaden pracownik, który mógłby ją zastępować. - Powoduje to potężne komplikacje. Nie możemy zawierać umów, żaden z pracowników nie może podpisywać wniosków o dofinansowanie - wyliczał. - Ja rzeczywiście utraciłem do tej pani zaufanie, bo centrum kultury nie może funkcjonować bez dyrektora, który jest nieobecny. To jest niedopuszczalne, gdy funkcjonowanie centrum jest zagrożone przez nieodpowiedzialne decyzje jego dyrektora.
r/