Na platformie Netflix można już oglądać serial Forst, z Borysem Szycem w roli głównej, nakręcony na podstawie kryminałów Remigiusza Mroza. Akcja rozgrywa się na Podhalu, głównie w Zakopanem, gdzie główny bohater rozwikłuje zagadkę brutalnych morderstw "Bestii z Giewontu".
Dla jednych nudny i przewidywalny, dla innych mroczny i wciągający - nowy serial Netflixa na pewno dobrze się ogląda, za sprawą pięknych ujęć naszego regionu, głównie Tatr. Niestety, Zakopane i Podhale jest tylko bladym tłem dla akcji. Nie zobaczymy wielu ciekawych miejsc i zakamarków, pościgów ulicami Zakopanego, strzelaniny na Krupówkach czy innych, równie widowiskowych ujęć. W serialu praktycznie nie widzimy miasta, bo większość akcji rozgrywa się w zamkniętych pomieszczeniach albo w anonimowych miejscach. Są pojedyncze budynki, ale nie wszystkie znajdują się w Zakopanem. Twórcy nie ustrzegli się wpadek i pomyłek, które z łatwością dostrzegą mieszkańcy naszego regionu. Główny bohater, jadąc z Gubałówki do swojego mieszkania w Zakopanem, przejeżdża przez.... bliźniacze mosty w Krościenku. Sceny na ulicach Zakopanego kręcone były w Nowym Targu, który "udaje" stolicę Tatr. Podobnie jak słowacki Poprad i Szczawnica, która również imituje ulice miasta pod Giewontem. Zakopiańscy policjanci jeżdżą samochodami na nowotarskich rejestracjach KNT. Twórcom "miesza się" też pogoda. Raz jest zima, a za chwilę obserwujemy zielone jeszcze trawniki. Takich niedociągnięć jest sporo, ale nie odbierają przyjemności z oglądania. Jako migawki pojawiają się m.in. Jurgów, Przełom Białki. Natomiast scena z krzyżem na Giewoncie, na którym morderca powiesił jedną z ofiar, kręcona była Na Stefańskim w Leśnicy, gdzie stoi jego replika.
Podobać może się natomiast rola Andrzeja Bieniasa, aktora Teatru Witkacego w Zakopanem, który w serialu wcielił się w tragiczna postać zakopiańskiego komendanta policji.
Fotosy z filmu
r/
Ktoś tu chyba chciał wykorzystać popularność książek i sympatię czytelników do Forsta ale niestety koncertowo to spieprzył.