NOWY TARG. - Gdybym nie uważał, że będę lepszy, to bym nie startował w wyborach na burmistrza Nowego Targu - mówi z rozmowie z Podhale24 Maciej Tokarz, kandydujący w kwietniowych wyborach samorządowych, z Komitetu Wyborczego Nowy Targ dla Mieszkańców.
Co Pana skłoniło do kandydowania?Maciej Tokarz: - Namowy wielu osób, mieszkańców, którzy przekonywali mnie, że moje predyspozycje mogę wykorzystać dla dobra całego miasta i całej naszej lokalnej wspólnoty. Wcześniej nie brałem pod uwagę startu w wyborach samorządowych. Nie miałem takich ambicji. Moje zaangażowanie wynikało z chęci działania na rzecz mieszkańców, z potrzeb społecznych, a nie politycznych. Niemniej, w wyniku wielu rozmów i spotkań stwierdziłem, że warto podjąć się takiej roli. Obowiązkiem obywatelskim jest nie tylko czynne prawo wyborcze i oddawanie swojego głosu na najlepszego kandydata, ale i realizacja biernego prawa, czyli kandydowanie, jeżeli ma się odpowiednie kompetencje. Uważam, że jak ktoś ma predyspozycje to powinien się podejmować wyzwań i nie ustępować pola tym, którzy się do tego nie nadają, bo od tego zależy los naszego Miasta, czy na wyższym szczeblu - całego społeczeństwa. Co takiego Pana predestynuje do stanowiska burmistrza?
- Kompetencje, doświadczenie i energia - chęć realnego działania na rzecz mieszkańców. Nie boję się podejmować decyzji, potrafię współpracować z ludźmi, potrafię negocjować i osiągać kompromisy. To są główne cechy. Poza tym nie boję się stresu, ani krytyki.
Dlatego uważa Pan, że będzie lepszy od obecnego burmistrza?
- Gdybym nie uważał, że będę lepszy, to bym nie startował w wyborach na burmistrza Nowego Targu. Jestem pewny swojej decyzji, o czym codziennie przekonują mnie nie tyko współpracownicy i znajomi, ale także zupełnie obcy ludzie. Na podstawie tego, jak angażuję się w sprawę budowy południowej obwodnicy, wielokrotnie słyszałem, że mam naturalne cechy lidera i powinienem je wykorzystać nie tylko w sprawie poprowadzenia drogi, ale szerzej dla dobra całego miasta.
Ludzie zainteresowani budową obwodnicy - to Pana elektorat?
- Mierzę zdecydowanie szerzej, ale ta sprawa pokazuje, że działam w interesie mieszkańców, zwykłych ludzi. Nie jestem człowiekiem, za którym stoją jakieś inne siły, tylko jest to oddolne działanie na rzecz mieszkańców. To mnie skłoniło, by iść wyżej, mieć decyzyjność, nie być tylko petentem, ale mieć realny wpływ na decyzje i żeby one były podejmowane dla dobra mieszkańców i z ich udziałem. Ludzie to widzą. Dali temu wyraz choćby wypełniając naszą ankietę. Zainteresowanie było naprawdę duże. To cieszy. Jest energia do zmian. Mam pomysły na wiele innych spraw, które w tym momencie kuleją, a wydaje mi się, że nie są trudne do rozwiązania. To obecna indolencja powoduje, że one nie są ciągle rozwiązane. Moje spojrzenie na sprawy Miasta i to, w jaki sposób ja bym pewne rzeczy rozwiązał - będą przedstawiane po kolei w ramach prowadzonej kampanii. Myślę, że ludzie dostrzegą, że to nie jest jedyna sprawa, w której wiem, jak prowadzić sprawy Nowego Targu, by to było z korzyścią dla mieszkańców.
W komentarzach powtarza się wyrzut, że nie jest Pan stąd, że bliżej Panu do Zakopanego. To obciążenie, korzyść, czy nie ma znaczenia?
- Czynienie aluzji do tego, że zdobywałem doświadczenie pracując w innych jednostkach samorządu terytorialnego na Podhalu, na stanowisku radcy prawego, traktuję jako temat zastępczy. Zresztą dla wielu jest to atutem, bo nie jestem tu powiązany żadnymi układami. Ale wyjaśnię - od urodzenia mieszkałem w Nowym Targu, z kilkoma przerwami. Jestem rodowitym nowotarżaninem, obecnie mieszkam tu z rodziną i dziećmi. Moja żona pracuje w Nowym Targu.
- Czuję, że mam pozytywny odbiór jako kandydat i szanse oceniam wysoko. Myślę, że będzie druga tura, w której znajdę się z obecnym panem burmistrzem i że uda mi się przekonać mieszkańców, że będę skuteczniej działać w ich interesie.
Podczas ostatniej konferencji prasowej użył Pan sformułowania: "z tego co wiem od radnych, którzy z naszego komitetu będą startować..." - kto z obecnej Rady Miasta znajdzie się na listach waszego komitetu wyborczego?
- Zdradzając to, zniweczyłbym chyba nasz pomysł na kampanię, bo chcemy stopniowo przedstawiać nazwiska i utrzymywać zainteresowanie naszym komitetem w ten sposób, że będą oni po kolei przeze mnie przedstawiani. Teraz mogę zdradzić dwa nazwiska kandydatów na radnych - Jana Siękę i Macieja Fryźlewicza. Kojarzona z nami Agata Sarna będzie nam pomagać w kampanii, ale sama nie będzie kandydować. Termin rejestracji list to 14 marca, ale my podamy je wcześniej.
Jaka będzie ta kampania?
- Merytoryczna i otwarta. Będą rozmowy z mieszkańcami, z uśmiechem i w dobrej atmosferze, ale na poważnie skupimy się na omawianiu realnych problemów Miasta i przedstawianiu pomysłów ich rozwiązań. Będę organizowane bezpośrednie spotkania z mieszkańcami, a także wideokonferencje, podczas których mieszkańcy będą mogli zadawać pytania. Plan tych spotkań aktualnie powstaje i poinformujemy o pierwszym z nich niezwłocznie. Zapraszamy każdego, dla kogo ważna jest przyszłość Nowego Targu, by przyszedł i zadał pytanie w każdej kwestii, jaka go nurtuje. Nie boję się żadnych pytań. Jestem zobligowany, żeby ich wysłuchać i przygotowany, by na nie odpowiadać, przedstawiając swoją wizję Miasta.
Rozmawiała Sabina Palka