ZAKOPANE. "Dlaczego Urząd nie potrafili prostych spraw jak inne gminy załatwić tylko szrot sobie zrobili. Może muzeum wraków planują otworzyć? Lub następnej władzy problem pozostawić w spadku" - pisze nasz Czytelnik. O wyjaśnienie powodów składowania wraków na Zoniówce zapytaliśmy komendanta Straży Miejskiej.
Otrzymaliśmy następujący list:"Często spaceruje w rejonie Zoniowki. To cichy i urokliwy zakątek naszego miasta. Szczególnie od czasu, gdy zostało zamknięte wysypisko śmieci. Jednak zdziwiło mnie kiedy kilkukrotnie na teren wysypiska lawety przywiozły stare zdezelowane samochody. Pierwszy z nich szczególnie utkwił mi w pamięci. Zapewne przez to, że widziałem go na łamach waszej gazety jak odjeżdża z al. 3 Maja. Wtedy Straż Miejska ogłosiła sukces w walce z wrakami. Z biegiem lat ubywa faktycznie wraków z zakopiańskich ulic, a przybywa na wysypisku na Zoniówce. Doliczyłem się ich aż 17. To całkiem spory szrocik. Dziwne, że urząd który ma miano na szóstkę nie umie pozbyć się skutecznie złomu, a tylko przerzuca je na inne miejsce. Te pojazdy zagrażają środowisku oraz bezpieczeństwu. Mają do nich łatwy dostęp postronne osoby - między innymi, ja bo zrobiłem zdjęcia jako dowód.Czy tak wygląda ta solidna robota na ukrywaniu nie wygodnych śmieci po miejskich spółkach?
Przyjcież po odholowaniu takich pojazdów powinny one przejść na własność gminy i i zostać zezłomowane aby nie szkodzić środowisku A wraki są tam już od 2016 roku!
Jest to karygodne i skandaliczne, gdy słucham co poniektórych kandydatek na burmistrza naszego miasta jaki to mają super wspaniały zespół "na szóstkę" - zastanawiam się gdzie jest ten zespół fachowców?
Dlaczego Urząd nie potrafili prostych spraw jak inne gminy załatwić tylko szrot sobie zrobili. Może muzeum wraków planują otworzyć? Lub następnej władzy problem pozostawić w spadku."
O wyjaśnienie poprosiliśmy komendanta Straży Miejskiej. Marek Trzaskoś uspokaja, że teren wybrano świadomie. To miejsce, w którym dawniej - gdy istniało tam składowisko odpadów - składowano przed sortowaniem odpady mokre, które groziły wylewaniem się różnych płynów. - Podłoże jest zabetonowane i nie ma niebezpieczeństwa skażenia. Mieliśmy nawet kontrolę, która wykazała, że jeden z pojazdów nie stoi w całości na betonie. Musieliśmy go przestawić i wszystko jest pod kontrolą - mówi.
Składowane auta nie nadają się do sprzedaży, ich wartość to cena odzyskanego metalu.
- Część samochodów wkrótce zostanie przewieziona na złomowisko. Znikną już w maju. Jesteśmy już umówieni z właścicielem nowotarskiego złomowiska, który ma przyjechać i ustalić kwestie transportu - dodaje Marek Trzaskoś.
s/