Miniony weekend w Tatrach był bardzo pracowity dla ratowników TOPR. Większość prowadzonych akcji ratunkowych dotyczyła poślizgnięć się na śniegu i urazów powstałych na skutek upadków.
Ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego pomogli 24-osobom tylko podczas minionego weekendu. Niestety doszło także do śmiertelnego wypadku, gdzie ratownikom został przykry obowiązek transportu zwłok do Zakopanego.W piątek ratownicy pomogli czterem osobom na szlaku prowadzącym na Rysy. - ewakuowano 4 turystów ze szlaku poniżej Buli Pod Rysami. Jedna z turystek po upadku, z poważnymi obrażeniami śmigłowcem została przewieziona do zakopiańskiego szpitala, natomiast trzech jej towarzyszy bezpiecznie sprowadzono do schroniska nad Morskim Okiem - informują ratownicy.W sobotę ratownicy mieli bardzo dużo pracy. Większość wypadków związana była z poślizgnięciem się i upadkiem z dużej wysokości. Niestety jeden z wypadków zakończył się śmiercią poszkodowanego.
- Przed południem prowadzono akcję ratunkową na Zawracie gdzie turystka upadła z wysokości. W momencie tych działań na Centralę TOPR dociera kolejne zgłoszenie o upadku turysty z Małego Koziego Wierchu tzw. Honoratką w kierunku Zmarłego Stawu. Ratownicy odnajdują ciało turysty bez oznak życia. W tym dniu pomagano jeszcze turystom w Żlebie Kulczyńskiego oraz na Rysach, gdzie w jednym przypadku również doszło do upadku z wysokości - opisują sobotnie działania ratownicy TOPR.
W niedzielę przyszło załamanie pogody, przez co w góry wyruszyło znacznie mniej osób. - Ratownicy nie musieli tak często wyruszać w Tatry. Pomagano turystom w Morskim Oku, na Przełęczy Między Kopami oraz przy Czarnym Stawie Gąsienicowym - informują ratownicy.
opr. e/r
@cba, nie wiem dlaczego temat obowiązkowego ubezpieczenia w górach omijany jest szerokim łukiem.