Z reguły za symbolicznym przecięciem wstęgi stoją szczególne wydarzenia z udziałem szczególnie ważnych osób, podkreślających swe zasługi przy budowie nowej kładki czy osiedlowego placu zabaw. Tym razem, nie umniejszając niczyjej rangi, było to wydarzenie ponad codzienne administracyjne standardy.
Wielu z nas pamięta Adama Worwę, kiedyś osobę w mieście powszechnie znaną, który oprócz do dziś rozpoznawalnej marki motoryzacyjnej, udzielał się w pracy samorządowej i społecznej. Pomagał finansowo i rzeczowo instytucjom kościelnym, oświatowym i domom dziecka. Członek Kapituły Honorowej Miasta zainicjował "Wigilie dla samotnych", które od 1998 roku organizowane są do nadal za sprawą jego małżonki Czesławy w "Ruczaju”, który stał się prawdziwym ruczajem ludzkiej solidarności czystej wody. Do dziś konkurs na najpiękniejszy ogród w mieście nosi nazwę jego imienia. I tak już ponad ćwierć wieku idea niesienia pomocy bliźnim stała się rodzinną pasją rodziny Worwów, a obiekt przy Ludźmierskiej stał się oazą dla ludzi dotkniętych przez los. Piętnaście lat temu, w pierwszą rocznicę przedwczesnej śmierci Adama, powstała Fundacja jego imienia, zadaniem której była i jest pomoc dla nieuleczalnie chorych. Oprócz statutowych działań, które nieustannie odnotowywane są w miejscowych kronikach, powstają coraz to nowe projekty, za którymi stoi rodzeństwo Worwów – Jolanta i Łukasz i oddana sprawie Renata Ziembla-Pitra.Tak powstała idea utworzenia Zakładu Aktywności Zawodowej OD_Nowa, w której swój azyl i nadzieję na lepsze jutro znalazła 35-osobowa grupa osób, w większości ze znaczną niepełnosprawnością. Zajmuje się nimi siódemka opiekunów, tworząc sekcje zawodowe w kilku dziedzinach; plastyczną, gospodarczą, rehabilitacyjną, gastronomiczną czy administracyjną. Osoby te na skutek choroby czy wypadku mają swoje ograniczenia i dysfunkcje, ale w różnych obszarach wykazują duże umiejętności, które pozwoliły im wrócić do pracy. Bo OD_Nowa jest nierzadko pierwszym miejscem pracy i twórczości osób niepełnosprawnych, gdzie odkrywa się ich talenty, zdolności i możliwości. Przełamując swoje słabości i ograniczenia związane z kalectwem, oddalają się od swoich codziennych lęków i obaw o przyszłość, wraca uśmiech na twarzy. To dla nich wystąpiły po góralsku „Milusioki” z nowotarskiego Zespołu Placówek Szkolno-Opiekuńczych, to dla nich dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 11 sprowadzały uśmiech z nieba na ziemię, więc uśmiech filigranowej Emilki i jej współtowarzyszy nie ma ceny…
Z ust wielu ważnych urzędników padały słowa wielkiej wagi i wsparcia (które mam nadzieję znajdą kontynuację w przyszłości), z których najbardziej utkwiło mi w pamięci zdanie: „WYKLUCZYĆ WYKLUCZENIE”. Bo jak to zostało wypowiedziane w przedmowie prowadzących - Życie to największa wartość i trzeba walczyć o każdy oddech i każdą jego minutę. Losu się nie przechytrzy, ale można sprawić, by ludzie chorzy i niepełnosprawni mogli się czasem uśmiechać.
Bierzmy na co dzień tę maksymę, pnąc się z wyzwaniami w górę, jak czynią to Szerpowie Nadziei. Tu nie ma polityki, to nasza powinność i solidarny, ludzki obowiązek…
Jacek Sowa