27.06.2024, 10:18 | czytano: 4853

Podhale wczoraj a dziś. "Współczesny dobrobyt powoduje zamieszanie w małżeństwach"

Maria i Jan w dniu ślubu 27 stycznia 1963 roku. Archiwum rodzinne
Jak wyglądały wesela na Podhalu sześćdziesiąt lat temu? Co podawano do jedzenia? Jakie przyśpiewki śpiewali pannie młodej? Jedno jest pewne – było zupełnie inaczej niż dzisiaj.
Swoje wesele wspomina Maria Para (z domu Galica), rodowita góralka z Bukowiny Tatrzańskiej. Wyszła za mąż za Jana Parę, również bukowianina, 27 stycznia 1963 roku. Przysięgę małżeńską składali w starym kościele, w niedzielę na sumie, a ślubu udzielał im ks. Stanisław Fox. Dlaczego w niedzielę? Ponieważ, jak opowiada Maria, w sobotę odbywał się inny ślub, i jeszcze jeden także w poniedziałek.
Wesele było w sąsiedztwie plebanii, w centrum Bukowiny, w domu u Jana Sztokfisza Kościelnego. Jedna izba była na gościnę, druga do tańca, trzecia przeznaczona na magazyn, a czwarta dla małych dzieci. Na weselu bawiło się około 50 osób.

Pytacami (cornymi drużbami) byli Stanisław Kramarz - sąsiad pana młodego, i Tadeusz Bachleda - kuzyn młodej pani. Pierwszymi drużbami (białymi): sąsiad Jan Rzadkosz i Bronisław Lach, kuzyn panny młodej. Pierwszymi druhnami: Helena Kramarz i Maria Bieda. Starostami ze strony Marii - Aniela Bafia i Jan Galica Teremulka, a ze strony pana młodego - Helena Kramarz i Franciszek Kramarz. Skład muzyki góralskiej to: Jan Czernik Gracka, Józef Wilczek, Stanisław Stasik Morcinek i basista Piotr Chowaniec.

Lipiec 1972. Maria z okna swojego domu dogląda dzieci.

44 lata później – lipiec 2022. Maria Para spogląda na prawnuki.

Maria Para wspomina, że trzy dni wcześniej, przed weselem, robiło się kiełbasy, kaszanki, smalec, był schab z domowej świni i mięso z cielęcia. I tak opisuje weselne menu: po ślubie ciasto, herbata, kiełbasa na gorąco. Na obiad był rosół z domowych kur oraz kotlety schabowe z ziemniakami, burakami, kapustą zasmażaną lub ogórkami kiszonymi. Następnie tort i kawa. A na kolację, po cepowinach - bigos. Na większych weselach podawali też flaczki.

Wesoło było w tym dniu. Maria pamięta nawet, jak jej wtedy śpiewali: "Blisko do kościoła, blisko plebanije, biere cie tyz chłopiec jak śtyry lelije", "Na liściastym dymbie gruchają gołymbie. Pamiiyntoj se, Jasiu, nie bij jom po gymbie" albo "Pewnieś se ty, Maryś, nie miotała siyni, bo by cie chłopcy z Kurucowego wziyni" (panna młoda pochodziła z Bieńkowskiego Wierchu, w sąsiedztwie Kurucowego, a Jan Para z ul. Kościuszki, gdzie zamieszkali po ślubie – przyp. red.).

Co ciekawe, po oczepinach państwo młodzi zabierali „cepiec”, żegnali się z gośćmi i szli do domu.
W następnym dniu były poprawiny, ale już w mniejszym gronie - najbliższej rodziny oraz z druhnami i drużbami.

Maria (ur. 1942 r.) i Jan (1938-2006) przeżyli razem 43 lata. Znali się rok, zanim stanęli na ślubnym kobiercu.

Ma doskonały kontakt z prawnukami, a jak trzeba, to nawet zagra z nimi w piłkę.

Dziś Maria Para mówi, że gdyby mogła cofnąć czas, nic w swoim życiu by nie zmieniła. Jest szczęśliwa, pełna spokoju, wdzięczna. Dumna z dzieci – córki i syna, pięciorga wnuków i trzech prawnuków. - Z każdym mam wspólny język. Jestem najszczęśliwsza na świecie i teraz odbieram nagrodę z całego życia - powtarza często. - Życie składa się z różnych chwil - lepszych i gorszych, ale najważniejsze jest to, aby opierać je na solidnym fundamencie. Trzeba dużo się modlić i nie narzekać. Uśmiechać do wszystkich. Wszystkim dobrze życzyć. Kiedyś, jak ludzie się żenili, to trzeba było razem pokonywać biedę. Dziś dobrobyt powoduje zamieszanie w małżeństwach. Jak komuś nie wychodzi, to próbuje się szukać czegoś innego. A my nie mieliśmy najpierw światła, wody. Wszystkiego trzeba było się dorobić. I dojść do porozumienia. I najważniejszy jest szacunek – podsumowuje. Babcią została, gdy miała 43 lata.

mp/
Może Cię zainteresować
komentarze
Xd27.06.2024, 10:54
Co za bzdury xD Coś na zasadzie kiedyś były czasy, teraz nie ma czasów. Albo że dziś młodzież zła i te same bzdury mówili nawet setki lat temu xd
Osiol27.06.2024, 10:47
Jest jeszcze dobrze pierwszy potomek z pierwszym mężem drugi z drugim a żyjemy z trzecim czwartym pełniącym obowiązki męża
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl