06.10.2024, 10:55 | czytano: 2167

Farsa z 20-letnim rodowodem

Ile jeszcze ludzi musi zginąć, żeby rządzący zrozumieli, że obecny system badań technicznych sprzyja kombinatorom i oszustom ? pytanie to zadawane jest od szeregu lat ? bez odpowiedzi?
Pustynia motoryzacyjna, jaką był nasz kraj jeszcze pół wieku temu, dziś zamieniła się w dżunglę, której prawa rządzą na rynku motoryzacyjnym, a tym samym na naszych drogach. Na apele i publikacje decydenci pozostają głusi, a interesy lobby ubezpieczeniowych, komisów i firm pośredniczących w rejestracji samochodów, postrzegane są przez kolejne rządy podejrzanie przychylnie.
Dokąd będzie tak, że na każde 1000 wypadków będzie umierać 10 razy więcej Polaków niż Niemców ? pyta dr inż. Sławomir Olszowski, wybitny specjalista od wszystkiego co związane problemami motoryzacji, poruszając je przy każdej okazji.

Każdego roku na naszych drogach ginie blisko 2000 osób, pięć razy tyle odnosi ciężkie obrażenia. Jesteśmy niechlubnym europejskim liderem w tych pełnych grozy, ale i wstydu, statystykach. Pęd do motoryzacji, wolnorynkowa amerykanka i dziurawy, skorumpowany system prawny spowodował, ze staliśmy się samochodowym śmietniskiem Europy. Przeciętny wiek pojazdów, poruszających się po polskich drogach sięga 15 lat, a co za tym idzie, statystycznie tylko co czwarte auto jest w pełni sprawne techniczne.

Sprzymierzeńcem tej skandalicznej sytuacji jest nasz rodzimy system badań technicznych i żenująco niski ich poziom oraz cena, która i tak skłania czasem obie strony w niejednej Stacji Kontroli Pojazdów do przestępczego zachowania. Iluż jest takich posiadaczy leciwych wehikułów, którzy wkładają stówkę w dowód rejestracyjny, a ?szwagier? podbija mu go w ciemno ? pytanie retoryczne, które bez udowodnienia można obalić już za zakrętem wielu stacji?

Na drogi Podhala i okolic każdego dnia wyruszają setki pojazdów z rejestracjami KNT czy KTT, z których wiele to wypasione bryki, wśród nich wiele nowoczesnych hybryd i elektryków. Wiele jest także wehikułów, które nie maja prawa wyjechać na ulicę; braki w oświetleniu, przekroczone normy spalin czy hałasu, fatalny stan zawieszenia czy układu hamulcowego. Ledwie to jedzie, ale według stempla w dowodzie rejestracyjnym jest sprawny, bo w naszych realiach zaledwie 2 % badanych w SKP pojazdach osiąga negatywny wynik; Belgii, Niemczech czy Finlandii jest to 20 %. Osobiście byłem przed 20 laty świadkiem badania technicznego w Saint Gallen w Szwajcarii, kiedy w samochodzie znajomego, koło zapasowe miało inny bieżnik niż pozostałe; kosztowało go to prawie sto franków przy ponownym podejściu?

Właśnie mija 20 lat od ustanowienia opłaty za okresowe badanie techniczne na poziomie 98 złotych; dla porównania od tego czasu minimalne wynagrodzenie wzrosło o 500 %, nie wspominając o kosztach energii i innych mediów i urządzeń, niezbędnych do funkcjonowania SKP. Gdyby wziąć pod uwagę te czynniki, dziś badanie powinno kosztować co najmniej 450 złotych!

Tu podniesie się histeryczny wrzask właścicieli flot czy komisów samochodowych, których takie podwyżki dotknęły by najbardziej. Ale może zwrócić w tym przypadku oczy na zachodnie jurysdykcje, gdzie sprawy są w jakiś cywilizowany sposób uregulowane? A jeśli nie, to samemu wymyślić dla wszystkich modus vivendi. I tu się pojawia pytanie: kto za tym stoi? Odpowiedzi poniekąd udzieliła NIK, druzgocąco opisując stan faktyczny, jednak poprzednia ekipa rządząca miała to w nosie; obecna też idzie tym śladem!

Poprawa stanu rzeczy nie wymaga wielkich środków przy obecnych technologiach. Monitorowanie i dokumentowanie badania technicznego ukróciłoby niedozwolone praktyki natychmiast!
Czy zaniechanie zwiększenia wymagań odnośnie przeglądów nie jest spowodowany przez lobby ubezpieczycieli? Badania pokolizyjne poprzez dokładne sprawdzenie systemu ADAS czy tzw. czarnej skrzynki uniemożliwiłoby wypłacanie zaniżonych odszkodowań.

Brak konieczności wykonywania zdjęć i co za tym idzie brakiem podwyżki cen badań sprzyja firmom, pośredniczącym w rejestracji samochodów oraz wielkim komisom samochodowym, na których aż roi się od przekrętów? Wiele aut przechodzi pierwszy przegląd przed rejestracją w Polsce, podczas gdy blacharz zastanawia się z jaką marką samochodu ma do czynienia?

Wielkie firmy transportowe, które działają na terenie Polski nie są zainteresowane robieniem zdjęć na SKP; było wiele przypadków, gdy ciężarówka, która miała przegląd danego dnia, za godzinę później była zatrzymana na zachodzie Europy?
Czas, aby na stanowiskach ministerialnych w resorcie infrastruktury zasiadali fachowcy z odpowiednim wykształceniem i doświadczeniem, a nie osoby z nadania politycznego, zależne od opcji rządzącej, powiązanej interesami wyborczymi z pewnymi grupami zawodowymi.

Ludzie przyjeżdżają na SKP i się już śmieją z ceny 98 zł - po zapłaceniu podatku VAT, dochodowego i podatków lokalnych przedsiębiorcy zostaje pół stówki! Uczciwi właściciele Stacji Kontroli Pojazdów muszą zatrudniać fachowców, wysyłać ich na szkolenia, kupić nowoczesny sprzęt, spłacać leasingi i raty kredytów.

Jak widać są jednak tacy, którzy nie muszą; zarówno w Warszawie jak i w Pipidówku Dolnym?

Jacek Sowa
Może Cię zainteresować
komentarze
Obserwator07.10.2024, 20:04
MI przestań tworzyć horror .Nowe stacje powstają i nikt nie zamyka starych .

Wychodzi 400zl za godzinę pracy stacji czyli 4 klientów.
Przez 12 godzin spokojnie 3000zl utargu średnio. Soboty najlepsze .
Ciezarowki płacą prawie 200zl .
Autobusy muszą robić badania 2x w roku
3000zl x 24 = 72 000 I dlatego powstają nowe stacje A stare się nie zamykają.

Przestań manipulować
MI07.10.2024, 13:13
do Obserwator:
Polecam uzyskać uprawnienia Diagosty samochodowego i zacząć pracować za te 100zł/15 min bez zmęczenia. Chętnie osobiście przyjadę do ciebie na badanie techniczne. Ciekawe po jakim czasie się zorientujesz że to nie jest tak luźna robota jak się wszystkim wydaje. Koszt prowadzenia stacji, kalibracji urządzeń wzrósł o 500% za te 20 lat. a stawka BT nadal ta sama. Odlicz sobie media, wynagrodzenia pracownika itp to zostanie ci 10 zł na bułkę i colę :D
Aktualnie za wymianę opon płaci się więcej niż za badanie techniczne, a nikt tam żadnej odpowiedzialności nie bierze.
Diagności którzy klepią wszystko nawet bez auta sami sobie robią krzywdę poświadczając nieprawdę. Ale wszystko do czasu...
Podsumowując...
Jeżeli wszystko drożeje to dlaczego BT nie może? Ktoś chce wykończyć prywatnych przedsiębiorców i zmonopolizować rynek badań?
Obserwator06.10.2024, 22:38
To już nie alkohol i prędkość zabija na drodze?

Ostatnio mechanik wymienił mi sprzęgło za 450 robocizny i 600 części

A wy chcecie kasować 500zl za 15 min roboty bez zmęczenia.

Do tego pojazdów jest 10x więcej niż 20lat temu.


100zl to idealnie A nawet lekko za dużo.
gość06.10.2024, 19:52
Durne gadanie. Mój samochód ma 20 lat. Jest w perfekcyjnym stanie technicznym. Nie zamienił bym na żadne współczesne g..Owszem ganiał bym stacje które puszczają kompletne złomy na drogi.Ale to nie ma znaczenia ile auto ma lat.Wiele zaniedbanych ale stosunkowo nowych aut jezdzi. Bo ludzie sprowadzają 2-3 letnie auto i sie chwala jaką to mają nową wypasioną bryke.Tyle ze sprzedawca sprzedał takie auto bo koszty naprawy sa kolosalne i takiego nowego właściciela nie stać na przywrócenie idealnego stanu więc kombinują byle by miał pieczątke w dowodzie
Ciekawski06.10.2024, 17:24
Szkoda że pan nie napisał ile było samochodów w 2004 roku a ile w 2024.
Wnerwiony06.10.2024, 11:25
Jak,Pana Sowę stać na 500 PLN za przegląd to niech płaci,ale innym niech da spokój.Co do reszty to absolutnie się zgadzam.Dosc szrotów na ulicach!!!
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl