10.12.2024, 19:35 | czytano: 7701

Pan Karol nas opuścił...

Karol Rudolphi
Z żalem podjęliśmy wiadomość, że odszedł Karol Rudolphi, bohater motoryzacyjnych felietonów i ważna postać Stowarzyszenia Podhalańskich Kółek Czar. Jeszcze niedawno przekazał nam unikalny zbiór czasopism motoryzacyjnych i 25-letni komplet miesięcznika "Automobilista"...
Pan Karol, postawny młodzieniec, w którym podkochiwały się szkolne koleżanki (a ponoć także i nauczycielki), od najmłodszych lat zafascynowany był jednak samochodami, których wówczas było jak na lekarstwo. Odebrawszy solidne wykształcenie zawodowe i dyplom w nowotarskim "Mechaniku", podjął pracę w tutejszym oddziale PKS-u. To był rok 1962. Miał wtedy dwadzieścia lat, lecz szybko zjednał sobie opinię dobrego pracownika, lubił jeździć w trasy i dbał o zasadę, malowaną wówczas szablonem na maskach autobusów: "mój samochód świadczy o mnie".
zdj. Dawni Pekaesiacy od lewej: Karol Rudolphi, Andrzej Mrugacz, Aleksander Topa

Dawni, nieliczni już Pekaesiacy do dziś go pamiętają. Powierzane mu samochody zawsze wyróżniały się w firmowym taborze: wyglądem, czystością, detalami; nawet za własne pieniądze zamówił do Jelcza tablice rejestracyjne z nakładanymi literami. Nic też dziwnego, że często podłapywał atrakcyjne trasy, włącznie z zagranicznymi wycieczkami, do demoludów oczywiście.

I tak biegły lata pana Karola - trasy za kierownicą autobusów: Sanów, Jelczów, Autosanów, Sanosów, a potem wielkich tirów, na które Rudolphi przesiadł się podczas przygody z transportem międzynarodowym. Karolowi nie straszne były żadne kursy, zimą czy latem docierał tam, gdzie należało.

Wyzwań z samochodami Karol Rudolphi miał w życiu wiele, od dziecka dłubał przy ojcu w warsztacie, kupował stare auta, nierax wraki, którym przywracał życie. Zwieńczeniem jego motoryzacyjnego placu zabaw był sprowadzony ze Stanów Ford A, artefakt o dziesięć lat starszy od niego. Wiele godzin pracy kosztowało dzieło, którego efekt podziwiany był na rajdach zabytkowych samochodów, aby ozdobić garaż poważnego kolekcjonera.

Ostatnimi czasy, 82-letni pan Karol zapadł na zdrowiu, przeprowadził się do rodziny w Krakowie, gdzie przyszło mu zakończyć swą życiową podróż. Jego niebieski wehikuł odjedzie w piątek 13 grudnia o godz. 10:20 z Cmentarza Rakowickiego w Krakowie; spokojnej drogi nasz Niezapomniany Kolego...

Jacek Sowa
Może Cię zainteresować
komentarze
Piotrek11.12.2024, 19:55
Panie Karolu.Nie będzie się Pan w niebie nudził.Pan Bóg da Panu robotę,mistrzowi po fachu.Będzie Pan naprawiał,testował anielskie rydwany.
Skała11.12.2024, 10:17
Piękne wspomnienie, gratuluję Autorowi. Widać, że był prawdziwym przyjacielem Pana Karola.
Urlich von pipke11.12.2024, 08:23
Panie Karolu - dobrej podróży
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl