10.07.2024, 19:40 | czytano: 2304

Opowieść Bartka Kurasia. Waksmund widziany moimi wspomnieniami cz.1

Waksmund, moje rodzinne miejsce, jest wsią pełną historii i wspomnień. Pamiętam, jak biegałem po polach, czując pod stopami skoszoną trawę i świeżość powietrza, które towarzyszyły nam, dzieciom, podczas porannego wymarszu w pole z grabiami. Waksmund był naszym małym rajem, gdzie czas płynął wolniej.
Historia naszej wsi sięga XIII wieku, kiedy to Waksmund został założony jako osada pasterska. Pierwsze wzmianki o wsi pochodzą z 1251 roku. Było to miejsce, gdzie ludzie ciężko pracowali na roli, ale też potrafili cieszyć się życiem, świętując wspólnie różne okazje. Przechodząc obok starego kościoła, zawsze czułem ducha dawnych czasów i historie, które tam się wydarzyły. Jednym z najbardziej dramatycznych okresów w historii naszej wsi była II wojna światowa. Moja babcia i dziadek często opowiadała mi o tych trudnych latach, kiedy to mieszkańcy Waksmundu walczyli z niemieckim okupantem. Wielu z nich było zaangażowanych w działalność partyzancką, a wieś stała się ważnym punktem oporu przeciwko okupacji. Pamiętam, jak dziadek wspominał przysięgę trójek Konfederacji Tatrzańskiej w kuźni u Drożdża, o kolportowaniu meldunków do lasu, gdzie partyzanci planowali swoje działania, i o trudnych decyzjach, które musieli podejmować, by chronić swoje rodziny i sąsiadów.
Niemym świadkiem tych wydarzeń jest Dunajec, kościół i cmentarz parafialny. Waksmund w mych wspomnieniach to wiele zapomnianych legend, jak to o Jadwidze i księciu Bolesławie. W dawnych czasach, w Gorcach, żył Książę o imieniu Bolesław, który rządził swoim księstwem z mądrością i sprawiedliwością. Książę był znany ze swojej odwagi i miłości do gór, ale jego serce było samotne. Pragnął znaleźć prawdziwą miłość, która dopełniłaby jego życie. Pewnego razu, podczas polowania w górach, Bolesław natknął się na piękną dziewczynę o imieniu Jadwiga. Była córką skromnego górala, ale jej uroda i dobroć były tak promienne, że Książę zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Jadwiga, nieświadoma, kim jest jej adorator, odwzajemniła jego uczucia. Bolesław, chcąc zdobyć serce Jadwigi, postanowił ukryć swoją tożsamość i zamieszkał w wiosce jako prosty pasterz. Spędzali razem dni, wędrując po górach i rozmawiając o swoich marzeniach.

Miłość między nimi kwitła, ale Bolesław wiedział, że musi wyznać Jadwidze prawdę. Pewnego wieczoru, podczas pełni księżyca, Bolesław zaprosił Jadwigę na szczyt Cyrwusówki. Tam, w blasku księżyca, wyznał jej, kim naprawdę jest. Jadwiga była zaskoczona, ale jej miłość do Bolesława była silniejsza niż status i bogactwo. Zgodziła się zostać jego królową. Jednak ich szczęście nie miało trwać długo. Zła czarownica, która żywiła nienawiść do Księcia, dowiedziała się o ich miłości i postanowiła ją zniszczyć. Rzuciła zaklęcie, które sprawiło, że Jadwiga zapadła w głęboki sen, z którego mogła się obudzić tylko dzięki prawdziwej miłości.

Zrozpaczony Bolesław wyruszył na poszukiwanie sposobu, by złamać czar. Przemierzał góry i doliny, szukając mądrości u starych druidów i czarodziejów. Po wielu trudach dowiedział się, że jedynym sposobem na uratowanie Jadwigi jest odnalezienie magicznego kwiatu, który rośnie tylko na najwyższym szczycie Tatr. Książę, nie zważając na niebezpieczeństwa, wspiął się na najwyższą górę, pokonując śniegi i lodowce. Po wielu dniach wędrówki znalazł kwiat, którego płatki lśniły niczym złoto. Z kwiatem w ręku powrócił do swojej ukochanej. Gdy położył kwiat na sercu Jadwigi, zaklęcie zostało złamane, a ona obudziła się ze snu. Miłość Bolesława i Jadwigi okazała się silniejsza niż jakiekolwiek zło. Wkrótce potem odbyło się wspaniałe wesele, a ich miłość była przykładem dla wszystkich mieszkańców królestwa.

Tak pamiętam tę legendę, którą opowiadała mi babcia, a ona zasłyszała ją od swojej mamy. Współczesny świat często stawia nas przed wyzwaniem zachowania równowagi między postępem a tradycją. Niestety, w wielu miejscach obserwujemy brak poszanowania dla historycznych zabytków i dawnych tradycji. Zabytki, które są świadkami naszej przeszłości, często ulegają zniszczeniu lub zaniedbaniu w wyniku urbanizacji, braku środków na konserwację czy zwykłej obojętności. To nasza odpowiedzialność, by chronić i pielęgnować te dziedzictwa, aby mogły one przetrwać dla przyszłych pokoleń. Niestety to nie ominęło z całą brutalnością mojej rodzinnej wsi. Natomiast ja zabieram was w podróż, po miejscach które już nie istnieją, lecz ciągle żyją w mojej pamięci.


Bartłomiej Kuraś

Partnerzy: Podhale24.pl Góral.Info.pl NaszaHistoria.pl Bruśnica - z miłości do folkloru Pilecki Project Committee Warmiński Rój
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
Waksmundzianka12.07.2024, 21:12
Bardzo wzruszające. Zwłaszcza ta wzmianka o fundatorze plebanii. Nawet w kronice parafialnej jest napisane jak to Marcoki - przodkowie pana Bartka przeszkadzali w budowie plebanii i darli koty z księdzem. W mojej ocenie większość jego rewelacji nosi takie same znamiona prawdy jak powyższa historia.Uwiarygodnione, jak mniemam fajką i gardłowym głosem autora.
xxx11.07.2024, 15:28
Ciekawe, nowe odcinki zapowiadają się jeszcze lepsze...
Skała11.07.2024, 08:52
Bardzo wzruszająca opowieść.Gratulacje dla autora!
PS. I na samym początku eleganckie: "Dzień dobry" zamiast szpanerskiego WITAM, które niestety dość powszechnie się rozpleniło...
sąsiadka z Równi / Waksmund11.07.2024, 08:09
Bartku ! Pięknie to napisałeś, z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam !
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl