Nowotarski Ratusz podjął niecodziennych gości z Dolnego Śląska, z Jaworskiego Stowarzyszenia Miłośników Motoryzacji. Karawana weteranów szos była szczególnie mile widziana przez członków Stowarzyszenia „Podhalańskich Kółek Czar”…
Podhalańscy pasjonaci motoryzacji coraz częściej mają okazję do historycznych uczt i tu ukłon w kierunku władz miasta, które nie stronią od tego rodzaju wydarzeń.. Podkreślił to na samym początku wtorkowego spotkania 23 lipca br. Krzysztof Trochimiuk, wiceburmistrz Nowego Targu, gdy na nowotarskim Rynku zawitała kawalkada zabytkowych samochodów, która o własnych (sic!) siłach dotarła tu w większości z Dolnego Śląska, podobnie jak załoga Adlera i dwóch Opli z niemieckiego Cottbus. Od razu też polubiliśmy się z Andrzejem Gierą, szefem jaworskiego stowarzyszenia, zwłaszcza, gdy oczarował go nasz album „Podhalańskich kółek”, którego kilku egzemplarzy nie poskąpił dział promocji Miasta. Obiecaliśmy sobie dozgonną współpracę i wspieranie w naszych motoryzacyjnych inicjatywach i bogaceniu historycznego dorobku.
A na rynku było na co popatrzeć! Bez wątpienia gwiazdą wtorkowego popołudnia była sędziwa, garbata „Warszawa”. Emerytka na żółtych blachach ma wszczepioną relikwię w postaci kawałka płyty podłogowej z podobnego egzemplarza, którym jeździł Karol Wojtyła. Dla właściciela gabloty ten samochód nie ma ceny; oferowano mu ponoć w zamian luksusowego Mercedesa za pół miliona! W tym aucie wszystko jest oryginalne za wyjątkiem skórzanej tapicerki; zdaniem pana Artura nie przystają mu siedzenia obite tandetną dermą…
Czy to przypadkiem lub nie, na Rynku stanęły obok siebie egzemplarze z tych samych epok, choć różnych motoryzacyjnych światów. O ile pięknie utrzymana Skoda 100 czy Łada 2107 nie robiły większego wrażenia, o tyle zestawienie Fiata 125p ze sportowym MG czy Malucha 126p z kabrioletem Mercedesa budzi swoiste refleksje.
Podobnie jak dwa pojazdy, określane mianem „aut potworów”: Chevrolet Corvetta – postrach szos i czarna Wołga GAZ 21, postrach w rękach dawnej władzy.
Miejscowi znawcy znaleźli także coś dla siebie; na placu pojawiło się piękne białe Volvo Sport, określany jako auto Simona Templara. Podobny egzemplarz, tylko czerwony, znajduje się na Kokoszkowie w kolekcji Marka Kowalczyka. A stary Opel z lat 30-tych epatował elegancją wnętrza, do którego chciałoby się wsiąść…
Widzowie starszego pokolenia kontemplowali dwie amerykańskie limuzyny Mercedesa 280 SE z lat sześćdziesiątych wspominając, że podobne im w tamtych latach jeździły po Nowym Targu na taksówkach. No cóż, mieliśmy także swój american dream…
Ale na tej samochodowej uczcie wszyscy goście byli mile widziani w drodze do swej bazy w Kluszkowcach, której użyczył im znany przedsiębiorca, Kazimierz Wolski, także motoryzacyjny pasjonat, u którego w garażu drzemią także unikalne eksponaty. Ale o tym w innym miejscu…
Jacek Sowa, zdjęcia w galerii Szymon Pyzowski