23.11.2008, 19:42 | czytano: 1253

XIV Konkurs Potraw Regionalnych w Zaskalu

Podhale24.pl
Dobrze zjeść i popić można było na IV Konkursie Potraw Regionalnych w Zaskalu pn. "Zaskalańskie jodełko".
Na konkursie potrawy i napitki regionalne zaprezentowały gaździny z gminy Szaflary. Konkursy potraw organizują na Podhalu także gminy Nowy Targ, Poronin i Czorsztyn, jednak "Zaskalańskie jodełko" organizowane przez miejscowy oddział Związku Podhalan wyróżnia się spośród tamtych atmosferą - swojską i rodzinną. W przeciwieństwie do wspomnianych wyżej konkursów, w Zaskalu trudno spotkać VIP-ów (jedynym wyjątkiem był senator Tadeusz Skorupa), nie ma tu praktycznie żadnych turystów, owszem jest tłoczno, ale nie ma takiego ścisku jak na konkursie w Łopusznej, i co da się szybko zauważyć, tu przede wszystkim swoi gotują swoi dla swoich, wszyscy się dobrze znają, a konkurs ma charakter towarzyskiego spotkania.
W Zaskalu, jak co roku, bo konkurs ma już czternastoletnią tradycję, stoły na sali remizy OSP uginały się od pyszności. Gaździny postawiły się i każdy był suto zastawiony jadłem, różnego rodzaju napitkami, zarówno bez jak alkoholowymi oraz słodkościami. Dominowały oczywiście tradycyjne potrawy, takie jak groch z kapustą, kwaśnica na żeberku, gołąbki czy pierogi z każdym możliwym farszem, były też bardziej wyszukane i rzadziej spotykane, jak golonko w barszczu, żeberko na serwatce lub kura w soli. Bogaty był wybór herbat (kminkowa, rumiankowa, pokrzywowa itd.), alkoholi (cytrynówki, miodówki, śliwowice, bimbry i wszelkiego rodzaju nalewki owocowe) oraz wędlin, mięs, serów i ciast. Ciekawostką był stół "unijny" przygotowany przesz zaskalan, z takimi specjałami jak frytki z serem, pizza, sałatką grecką, pieczenią rzymską, koreczkami z serem i oliwkami oraz kruchymi ciasteczkami i kawą.

W sytuacji, gdy na każdym stole do spróbowania jest kilkanaście lub kilkadziesiąt potraw i produktów, już przy trzecim stole - a jest ich siedem - trudno było przypomnieć sobie, co się jadło na pierwszym i co naprawdę smakowało. A smakowało dosłownie wszystko, nawet pieczona na blasze marchewka miała tu wyjątkowy i niepowtarzalny smak. Zresztą ogromnym walorem takich konkursów jest to, że potrawy są wykonywane z naturalnych produktów, ze "swojego" mleka, ziemniaków, "swojego" mięsa, jaj, warzyw i owoców. To dodaje im dodatkowej, nieocenionej wartości. - Jak już się obezreć to przynajmniej swoim - żartowali co poniektórzy biesiadnicy.

Organizatorzy zadbali też o rozrywkę. Prowadzący imprezę Wacław Cetera i Andrzej Tylka (prezes i wiceprezes Związku Podhalan) brylowali na scenie, zapraszając na nią co bardziej wygadane gaździny i żartując sobie z nimi, ciesząc tym publiczność. Anielę Król, organizatorkę, najważniejszą gaździnę na tej imprezie, trudno było spotkać na scenie, bo krzątała się wśród gości i w kuchni. Dzięki temu miało się pewność, że organizacyjnie wszystko gra, bo pani Aniela wszystkiego dogląda, w czym zresztą pomagał jej syn Jacek.

Zabawę umilali gościom muzykanci - starsi i młodsi zaskalanie oraz zespół regionalny z Szaflar kierowany przez Dorotę Adamczyk.
Zabawa w remizie trwała do późnych godzin nocnych.

r/
Może Cię zainteresować
komentarze
Ewunia29.11.2008, 18:11
pojedli popili i poszli
burol23.11.2008, 21:07
Jak co roku darmowe żerowisko dla wszystkich lokalnych darmozjadów zwanych eufemistycznie VIPami...
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl