06.11.2016, 17:10 | czytano: 2682

LIST: Wspomnienie o pani B.

"W tych szczególnych dniach wspominamy mniej lub bardziej zasłużonych zmarłych. Ja natomiast chciałem opowiedzieć smutną historię swojej sąsiadki pani B. zmarłej kilka tygodni temu" - pisze pan Kazimierz w liście przesłanym do naszej Redakcji.
"Mieszkała w jednym z nowotarskich bloków. Życie miała ciężkie, kobieta "wypracowała swoje" w miejscowym kombinacie i to mieszkanko miało być wg jej marzeń "cichą przystanią" na resztę życia.
Może by i tak było gdyby nie niejacy Z. (państwo Z. jakoś "nie chce mi przejść przez klawiaturę"). Jeszcze przed ich wprowadzeniem się pani B. miała problemy psychiczne ale mimo tego była cichą, spokojną kobietą. Ze mną rozmawiała normalnie. Może dlatego, że potrafiłem okazać jej zrozumienie i empatię?

Z. ledwo zamieszkawszy w klatce raczył mnie razu pewnego poinformować: "nie ukrywam że jestem zainteresowany w pozbyciu się pani B." Dziwnym zrządzeniem losu psychiczny stan pani B. zaczął się od tej chwili drastycznie pogarszać. Cóż, wściekle ujadający całymi dniami pies Z. w połączeniu z hałaśliwym zachowaniem się samych Z. (a jako osoby "nie przepracowujące się" czasu i energii mieli i mają aż nadto) to nie było właściwe antidotum na problemy zdrowotne pani B. Naturalnym odruchem obronnym osoby zdesperowanej były stukania w podłogę a ponieważ i to nie było w stania uspokoić Z. rozpoczęły się częste stukania w drzwi, które doprowadziły do irytacji innych sąsiadów w klatce.

Zaczęły się coraz częściej pojawiać "dzielne" policyjne patrole których jakoś nigdy nie było widać np. nocą podczas wybryków miejscowej chuliganerii. Sam doświadczyłem będąc na zwolnieniu lekarskim takiej interwencji policjantów w sprawie pani B. i na nic zdały się tłumaczenia, że przecież policji nie wzywałem. Zostałem wylegitymowany przez aroganckiego funkcjonariusza i nic nie pomogła moja argumentacja, że jest przecież popołudnie, a pani B. jest osobą chorą. Potem były jeszcze wizyty dzielnicowego i kuratorki sądowej. Starałem się (na ile pozwalał mi stan zdrowia) przedstawić "drugą stronę medalu" - tj. że pani B. zakłóca co prawda spokój (także w nocy) ale wg mnie jest do tego nieraz przebiegle prowokowana. Widziałem jednak jakiś biurokratyczny schematyzm u tych ludzi - oni z góry "zadekretowali" że pani B.jest jedyną winną zaistniałej sytuacji, nikt inny.

Mój ostatni kontakt z panią B. miał miejsce wiosną tego roku. Zastukała do moich drzwi: "Przepraszam bardzo, czy mógłby mnie pan wpuścić do siebie, bo u mnie ciągle ten pies z dołu ujada?". Odpowiedziałem: "U mnie też go słychać pani B."
Parę dni po tej rozmowie dowiedziałem się, że pani B. została prawdopodobnie zabrana do rodziny. Jestem ateistą, ale mając w pamięci tę niedawną tragedię pani B. pragnąłbym, aby na Sądzie Ostatecznym sprawa pani B. contra niejacy Z. została rozpatrzona w odmienny sposób niż "na ziemskim łez padole"."

Kazimierz
Może Cię zainteresować
komentarze
Spoko dzik08.11.2016, 05:10
Z sąsiadami różnie bywa. Moi napisali mi SMS około godz. 22, kiedy raz jedyny zdarzyło mi się zagapić, oglądając film na kinie domowym do późna, że głośno jest i spać się nie da. Ale jak codziennie pani się pluszczy do 23 i woda nom-stop się leje, co drugi dzień pralka chodzi do godz. 23 tak że wydaje się że wskoczy mi do mieszkania, to jest OK. O uciążliwości, a właściwie złośliwości z parkowaniem już nie piszę, bo to temat na osobną opowieść. Sąsiedzi bywają naprawdę dokuczliwi.
Kazimierz07.11.2016, 17:34
Cała ta smutna historia jest tak absurdalna że trudno mi ją było opisać w prosty sposób. Dodam iż pani B. sąsiadowała ze mną "drzwi w drzwi" i choć to ja byłem najbardziej narażony na jej uciążliwe zachowanie do głowy mi nie przyszło nękać ją interwencjami policji. Powiem więcej - w moim przekonaniu jej zachowanie było mniej uciążliwe niż tych, którzy tę policję wzywali. A co zakłócania ciszy nocnej to przynajmniej raz byłem mimowolnym świadkiem gdy stukano w ściany "na jej konto". Prawdopodobnie po to aby ją wybudzić, żeby i ona zaczęła stukać coraz głośniej a wtedy wiadomo ...
kwk07.11.2016, 14:42
Z kolei ja nie rozumiem, jak tego nie można zrozumieć. Prosta sprawa uciążliwi sąsiedzi i starsza , schorowana pani, która chciała mieć choć odrobinę spokoju. Sama pewno, jak to ludzie starsi w nocy nie mogła spać i może coś tam też stukała.Ja przypuszczam jak wyglądały interwencje. Młodzi wypyskowani dali sobie radę, a starsza kobieta została uznana za dziwaczkę a może psychiczną i tyle. Jak to w życiu słaby przeciw silnemu nie ma szans.
fobia07.11.2016, 11:10
Przepraszam, ale też nic nie kapuję z tego co napisane. Chociaż nie, przeczytałem piąty raz i jakbym zaczynał rozumieć, o co chodziło autorowi. Sądzę jednak, że Panu Kazimierzowi również udziela się halny...
.06.11.2016, 19:03
@ Pani S - proponuje wrócić do szkoły.
Pani K06.11.2016, 18:39
Ja natomiast doskonale rozumiem...
Są ludzie którzy potrafią ciągle utrudniać życie innym i widzą oraz mówią tylko "ja, mnie". Do obrzydzenia "ja"
jaga206.11.2016, 18:11
Takich jak państwo Z, jest a jest, czasem nawet w większości . Nie każdego stać na wyciszenie mieszkania, a te są bardzo akustyczne Widać jak ludzie są obojętni na ludzką krzywdę
Pani S06.11.2016, 17:24
Takie trudne do przeczytania że nic nie rozumiem, no kuźwa nic....
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl