Dziś mija dokładnie pół wieku od jednej z największych katastrof w dziejach polskiego lotnictwa cywilnego. 2 kwietnia 1969 roku o godz. 16:07 o północne zbocze Policy w Paśmie Babiogórskim rozbił się samolot AN-24 w barwach LOT-u.
Na pokładzie maszyny która o godz. 15:20 wystartowała z warszawskiego Okęcia i udała się w mający trwać 55 minut lot do podkrakowskich Balic były 53 osoby - 47 pasażerów i 6 członków załogi.Badanie przyczyn katastrofy nie przyniosło jednoznacznych odpowiedzi na wiele nurtujących śledczych i opinie publiczną pytań. Uznano, że powodem były błędy pilotów i obsługi naziemnej, ale nie ustalono skąd w ogóle samolot znalazł się kilkadziesiąt kilometrów od kursu i to za lotniskiem docelowym. Nie wiadomo też, jak przy dobrej widoczności piloci mogli przeoczyć krakowskie lotnisko.
Jedną z pojawiających się teorii była próba uprowadzenia samolotu do Wiednia - o takim celu świadczyć miały ustawienia urządzeń nawigacyjnych maszyny ujawnione przez śledczych. Wersja ta - choć wyjaśniałaby niski pułap lotu i jego kurs - mimo wnikliwego śledztwa Służby Bezpieczeństwa, nie znalazła potwierdzenia. Bliskość granicy państwa była też podstawą innej niepotwierdzonej teorii, w myśl której samolot miał zostać omyłkowo zestrzelony przez strzegące granicy czechosłowackie wojsko.
oprac. wo/