"Zanim ruszyłem w stronę Las Vegas, w Los Angeles został mi jeszcze do zaliczenia jeden punkt wycieczki. Od dawna chciałem zrobić sesję zdjęciową nad lotniskiem Los Angeles International Airport. Poprzednio nie udało się z powodu pogody, teraz liczyłem na więcej szczęścia" - pisze w kolejnym odcinku swojej relacji Michał Adamowski.
Od rana nad miastem wisiała gęsta mgła, która zaczęła znikać koło południa, ale w powietrzu i tak pozostało sporo wilgoci. Lot był trochę niepewny.Lotnisko w Los Angeles należy do jednego z najbardziej ruchliwych na świecie. Samoloty lądują tutaj równolegle na dwóch pasach - dosłownie co chwilę. Oglądać można maszyny z całego świata. Jednym z najlepszych sposobów jest właśnie lot helikopterem. Firma, która świadczy tę usługę, ma zgodę kontrolerów ruchu lotniczego i władz na to, aby wziąć na pokład fotografa, który uwieczni maszyny podczas operacji lotniczych na terenie lotniska. Ilość startów i lądowań jest tak duża, że ciężko jest wybrać to, co chce się fotografować. Pilot bardzo często wykonuje ostre zwroty, aby dać nam możliwość uchwycenia jak największej ilości samolotów.
Lot śmigłowcem w godzinach zachodu słońca był najlepszym z możliwych wyborów tego dnia. Niskie chmury dały szansę na zrobienie kilku zdjęć w bardzo ciekawych warunkach, a wilgoć która nadciągała znad oceanu sprawiła, że na skrzydłach samolotów kondensowała się para wodna, co jeszcze potęgowało doznania lotnicze.
Michał Adamowski