08.09.2022, 10:40 | czytano: 4069

Jacek Sowa: Wulkan drzemiący przy torach

Wulkan Kazimierza Pańszczyka
FELIETON. "Państwowe koleje zrobiły sobie kolejne wakacje na torach, łączących Podhale ze światem, uruchamiając alibi w postaci autobusowej komunikacji zastępczej. Podobnym alibi cieszą się animatorzy miejskiej kultury, dla których dworcowe obiekty stały się galerią zastępczą" - pisze nowotarżanin, dziennikarz i publicysta Jacek Sowa.
Nowotarski dworzec kolejowy jeszcze nigdy nie wyglądał tak dobrze, jak obecnie, więc aby kogoś nie posądzono o przerost formy nad sztuką, znalazło się tam miejsce dla lokalnej sztuki. Lecz dla niewtajemniczonych sztuką jest ją odnaleźć.
Że jest to sztuka dla sztuki, wystarczy sprawdzić frekwencję zwiedzających owe naprawdę piękne miejsca, aby przekonać się, jak wartościowe formy przekazu drzemią przy kolejowych torach.

Poświęciłem kilka kwadransów na kontemplowaniu ekspozycji, ulokowanej w pomieszczeniach dworca i cudownie odnowionej wieży wodnej z postanowieniem, aby wrócić tu na dłużej. Byle nie w weekend, bo wtedy jest zamknięte! Hmm, weekendy to czas grillowania, więc kultura schodzi na boczne tory…

Galeria na piętrze to nostalgiczne przywołanie dokonań ludzi, którzy w trudnych czasach, swymi rękoma i wytworami duszy potrafili wydobyć piękno dnia codziennego. Rekucki, Reczkowski, Sutor, Kuskowscy, Kęszycka, Zydroniowa – wszystkich znałem i podziwiałem – drzemią zatopieni w mroku, rzadko niepokojeni przez przybyszów z zewnątrz. Pani z kluczem na smyczy, przywołana do galerii zapewne tylko tu pilnuje, bo kwiatki piętro wyżej podlewa pan Andrzej Kiernoziak, prezes kombinackich kombatantów, dla których piętro wyżej wygospodarowano miejsce na ekspozycję reliktów Fabryki Utraconej.

Podziw budzi determinacja garstki ludzi, którzy postanowili zawrzeć w pigułce historię najważniejszego w regionie przez niemal czterdzieści lat zakładu pracy, od którego zależały losy kilkudziesięciu tysięcy ludzi Podhala, Orawy czy Spisza. Wydobyte ze złomu maszyny czy dokumenty odnalezione na śmietnikach historii stanowią fantastyczne uzupełnienie artefaktów, zgromadzonych na półkach.

A wśród nich pierwszy, w całości skórzany model półbuta, który wzorem nie ustępuje urodą współczesnym lloydom czy oxfordom. I inne dawne, sztandarowe produkcje: foki, adidasy, kanady czy nieśmiertelne relaxy. I ludzie, sylwetki ludzi, z których wielu już odeszło, a którzy tworzyli niezapomniany klimat nie tylko obuwniczego kombinatu. Kontemplację trzeba jednak przerwać, gdyż właśnie zbiera się posiedzenie stowarzyszenia dawnego NZPS „Podhale”, które ma, krótko mówiąc, „fabrykę utraconą ocalić od zapomnienia”. Znam ich wszystkich, więc „na razie..”
Ale jest jeszcze obok zabytkowa kolejowa Wieża Wodna, o dziwo, otwarta, w progu wita mnie godnej postury kustosz, pan Stanisław Krzak, najwyraźniej ucieszony, że ktoś odwiedził jego świątynię. A miejsce robi wrażenie. Z pietyzmem zachowane lub odtworzone elementy dawnej konstrukcji, tworzące surowy, lecz jakże natchniony klimat dla ekspozycji dzieł Kazimierza Pańszczyka, naszego miejscowego malarskiego debiutanta. Ów w poprzednich latach swego życia parał się fotografią lub jazdą na motocyklu, gdy nie siedział za kierownicą karetki pogotowia.

Znałem Kazia doskonale, lecz nie domyślałem się u niego takich zdolności. A jednak talent ów eksplodował i doczekał miejsca w godnym otoczeniu. To właśnie wybuchający wulkan zapoczątkował serię obrazów, wiszących w Wieży Wodnej, obrazów ciekawych i dojrzałych, trącących nutą Beksińskiego, przeplecioną Kuskowskim, ale aż tak, to ja się na tym nie znam…

Co zrobić zatem, aby wulkan artystycznej ekspresji drzemiącej przy wciąż remontowanych podhalańskich torach kolejowych, ożył w murach nowotarskiej stacji? Ano, przede wszystkim wymaga to większej opresji decydentów, kreujących wizerunek miejscowej kultury. Nękania informacyjnego turystów, dla których galeria przy stacji powinna być mekką, podobną do lodów na nowotarskim rynku. A gdy rozlegnie się pierwszy szkolny dzwonek, trzeba otworzyć wszystkie szlabany, poprowadzić za rękę dziatwę do galerii na stacji kolejowej, zorganizować wycieczki tamże, bo to blisko, tanio i pożytecznie, bo jest to NASZA kultura, która nie może drzemać przy torach…

Jacek Sowa
Może Cię zainteresować
komentarze
Obserwator19.09.2022, 00:12
Jest jak jest dzięki naszym decydentom kultura poszła na dworzec.
Obserwator19.09.2022, 00:08
Jest jak jest dzięki naszym decydentom kultura poszła na dworzec
Obserwator19.09.2022, 00:08
Jest jak jest dzięki naszym decydentom kultura poszła na dworzec
Obserwator19.09.2022, 00:08
Jest jak jest dzięki naszym decydentom kultura poszła na dworzec
Obserwator19.09.2022, 00:08
Jest jak jest dzięki naszym decydentom kultura poszła na dworzec
Obserwator19.09.2022, 00:08
Jest jak jest dzięki naszym decydentom kultura poszła na dworzec
Obserwator19.09.2022, 00:04
Jest jak jest Dzięki naszym recydentom kultura poszła na dworzec
Obserwator19.09.2022, 00:04
Jest jak jest Dzięki naszym recydentom kultura poszła na dworzec
Jasiek09.09.2022, 08:12
Proponuję w MCK przy Al. Tysiąclecia otworzyć kasę biletową PKP. Wtedy pasażerowie będą udawali się do MCK w celu zakupu biletu, a osoby chcące obcować z kulturą będą udawały się na dworzec kolejowy. Niestety Miasto postawiło sprawę na głowie. Budynek dworca kolejowego powinien służyć podróżnym, przecież w tym celu został zbudowany.
kulturazbielska09.09.2022, 08:03
My was Oscypki nauczymy kultury.
Chaos08.09.2022, 21:07
Panie Jacku ma pan rację z tym, że kulturą rządzi królowa kiczu. Dlatego jest jak jest. Byle do wyborów
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl