Poznajcie Stanisława Sichelskiego. Urodził się 5 stycznia 1893 roku w Białym Dunajcu. Był rolnikiem. Brał czynny udział w pracy konspiracyjnej.
"Gospodarze z Białego Dunajca mieli poza tym obowiązek dostarczenia na kontyngent po dwie sztuki świń o wadze ponad 80 kg. Takich świń, jak się okazało, we wsi niestety nie było. Wszystkie bowiem większe " pozdychały " , a te mniejsze jakoś nigdy nie zdołały osiągnąć żądanje wagi, " chorowały " i trzeba je było wcześniej dobić.Mleko też nie chciało płynąć szerokim strumieniem do zlewni. Spadały za to na mieszkańców wysokie grzywny pieniężne, ale i to nie bardzo skutkowało. Okupanci postanowili więc zastosować nowe, wypróbowane już na innych terenach, środki perswazji.21 marca 1942 roku przyjechało do wsi Biały Dunajec kilka samochodów wypełnionych funkcjonariuszami Sonderdienstu. Rozsypali się wnet w różnych punktach wioski i idąc kolejno od domu do domu przeprowadzali tzw. Rewizję. Polegała ona na tym, że napotkane naczynia na mleko tłukli kolbami, niszczyli wirówki służące do odciągania śmietany, rabowali najmniejszy nawet kawałek mięsa lub słoniny, owczą wełnę, skóry, co lepsze ubrania i w ogóle wszystko, co im przypadło do gustu. Obładowani zdobyczą wieczorem odjechali do Zakopanego w przeświadczeniu dobrze spełnionego obowiązku, jaki nakładał na nich mundur niemieckiego żołnierza – zdobywcy.
Synów Tysiącletniej " Wielkiej Rzeszy " żegnały poturbowane kobiety i nierzadko głodne dzieci. Bezradnie obserwujący tę grabież i rozbój gazdowie zaciskali pięści.
- Kiedyż przyjdzie czas zapłaty? - pytali. - Na jak długo rabusiom starczy łupów? Czy są już zupełnie usatysfakcjonowani? ...
Niestety, powrócili zaraz następnego dnia. Wpadli do wioski równie niespodziewanie jak za pierwszym razem. Do normalnej akcji z dnia poprzedniego doszło zrywanie podłóg i rozwalanie pieców w wielu domach. Dotkliwie pobili mieszkańców, u których znaleźli mięso lub słoninę.
Oprócz tego na poszczególnych gospodarzy nakładano jeszcze kary pieniężne, rekwirowano bydło, zabierano paszę, ze stodół i podwodami, które musiał dostarczyć sołtys, odwożono to wszystko do Nowego Targu.
Do KL Auschwitz Stanisław Sichelski trafił w jednym transporcie Polaków z 5 czerwca 1941 roku z Janem Sichelskim, Franciszkiem Świdrem, Janem Świdrem, oraz z księdzem Władysławem Puczką, który trafił do obozu za głoszenie patriotycznych kazań.
Transport ten liczył 68 więźniów, którzy zostali skierowani przez Sipo u. SD z więzień w Tarnowie i Krakowie. Mężczyźni Ci otrzymali numery od 16977 do 17044. Wśród nich znalazł się Stanisław Sichelski, który od tamtej pory stał się numerem 17029.
Z omawianego transportu przeżyło 27 osób. Wszyscy wymienieni za wyjątkiem księdza Władysława Puczki, zginęli w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz. Ksiądz Władysław Puczka, został przeniesiony w 1942 roku do niemieckiego obozu koncentracyjnego Dachau, gdzie doczekał wyzwolenia.
/Fragment książki: "Palace. Katownia Podhala" Alfons Filar, Michał Leyko/
opr. Sebastian Śmietana