NOWY TARG. Okrzyki, buczenie, oklaski, prezentowane kartki z napisem "TAK dla obwodnicy, NIE dla proponowanego przebiegu" - czwartkowe posiedzenie Komisji Finansów, Gospodarki Komunalnej i Rozwoju przebiegło w bojowej atmosferze.
Było długie, bo chociaż poświęcone zostało jednej sprawie - prezentacji założeń do projektu budowy obwodnicy - trwało ponad 4 godziny. "Co nas obchodzą stare dokumenty"Przy pełnej sali obrad jako pierwszy zabrał głos Wojciech Watycha. Naczelnik Wydziału rozwoju i urbanistyki zdążył powiedzieć, że pierwsze wzmianki o obwodnicy pojawiły się na mapie w 1997 roku, ale już w 1949 r. planiści przewidzieli jej budowę - gdy zaczął się rejwach.
"Był pan na tej skarpie i widział do czego chcecie doprowadzić?", "Mapy są nieaktualne, a plany tym bardziej", "Chcemy rozmawiać, a nie słuchać propagandy", "Co nas obchodzą stare dokumenty" - krzyczeli mieszkańcy.
Na uwagę, prowadzącego obrady Marka Mozdyniewicza, że "może inni chcą posłuchać tego, co ma pan naczelnik do powiedzenia" - rozległo się przeciągłe "nieee".
Naczelnik Watycha ustąpił, przypominając, że "wszystkie dokumenty są na stronie UM, że plan miejscowy pokazuje przebieg obwodnicy i od 2013 roku sześć razy był zmieniany, a teraz plan zmieniany jest po raz siódmy". - Pamiętajmy, że "plan miejscowy sobie, a spec ustawa sobie". Plan miejscowy był uchwalany ze świadomością, że ta droga będzie tam poprowadzona - podsumował.
Okrzyk: "albo jesteście za mieszkańcami i za miastem, albo przeciw" - spotkał się z zapewnieniem dwóch radnych, że one oczywiście są "absolutnie za mieszkańcami, nie będzie nic robione przeciwko wyborcom", "ta droga jest potrzebna, ale historia nam tego nie wybaczy".
Maciej Tokarz jeden z liderów społecznego oporu, a także pełnomocnik ok. 20 osób, które jak sam mówi - będą stroną w postępowaniu - zauważył, że na planach ukazany jest pas zieleni, którego już nie ma, bo powstała tam ul. Sikorskiego.
"Projekt! projekt! projekt!"
Projektant z Multiconsult Polska miał trudne zadanie. Nie zdołał przedstawić założeń technicznych - wobec coraz głośniejszych okrzyków z sali "chcemy wizualizację". Arkadiusz Kowalewicz powtarzał, że pole manewru jest niewielkie - droga, zwana południową obwodnica ma mieć ok. 4 km i został dokładnie oznaczony jej punkt początkowy i końcowy. Początkowy to powstający południowy węzeł drogi krajowej - obok Castoramy, a koniec to zjazd do skrzyżowania z drogą wojewódzką na Waksmund, czyli ul. Jana Pawła II w Nowym Targu. - To ogranicza możliwości projektowania drogi - mówił projektant.
"To ta obwodnica zaczyna się w Nowym Targu idzie zygzakiem i znowu wraca do Nowego Targu, co to za obwodnica?", "Mieliście to zrobić tak, żeby nie było konfliktu" - rzucali oskarżycielsko mieszkańcy.
- Przyłożyliśmy dużo pracy, żeby zachować tę strefę relaksu. Zebraliśmy ponad 340 opinii, z czego ponad 160 z Nowego Targu. Chcieliśmy zminimalizować oddziaływanie na strefę relaksu, która jest tak dla państwa ważna. Na wniosek Miasta wybudowane będą ekrany, będą nasadzenia zieleni, które też zmniejszą uciążliwość tej drogi - tłumaczył projektant.
Osobny wątek stanowił sposób określania parametrów drogi oraz natężenia ruchu. Mieszkańcy przekonywali, że założenia są błędne, pokazywali dane dotyczące ilości mieszkańców, zarejestrowanych samochodów albo dzielili się własnymi doświadczeniami - jak ruch panuje na jakim odcinku. Ich zdaniem prognozy na 2050 rok opierające się na zsumowaniu ruchu z drogi wojewódzkiej i krajowej jest błędem. "Ludzie z Waksmundu, Łopusznej, czy Ostrowska będą tak jak teraz jeździć do Nowego Tagu do szkoły, do pracy, po zakupy - starą drogą, a nie nadrabiać kilka kilometrów, żeby się przejechać obwodnicą" - tłumaczono.
W odpowiedzi usłyszał okrzyki: "projekt! projekt! projekt!".
Marek Mozdyniewicz przerwał obrady na 5 minut, by wszyscy ochłonęli. Nie pomogło.
"Gangsterki chwyt"
Wśród zabierających głos była Jadwiga Wrzesińska inżynier budowlany, która zadała serię technicznych pytań o rozwiązanie problemu różnicy wysokości w terenie. - Dopóki pan tego nie narysuje, to większość ludzi nie będzie wiedzieć o czym pan mówi - zwróciła się do projektanta. - Z jednej strony mur oporowy, z drugiej strony nasyp i tunel? Jakoś tego nie widzę, to jakiś koszmar. To są tereny spacerowe, nie tylko strefa relaksu, ale i miasteczko komunikacyjne i pump-track. Ta droga zabierze wszystko, cały ten teren - podsumowała wizję 3,5 metra ściany i 3,5 metra ekranów akustycznych.
Daniel Sikorski zarzucił samorządowi "zaniedbania". - Czemu to nie było wcześniej wyłożone do wglądu? Jakim cudem wpadło wam do głowy, że to co było aktualne 30 lat temu, będzie aktualne teraz? Chcecie wszystko wybetonować, żeby obcym było dobrze, miejscowościom turystycznym, a nie nowotarżanom - mówił mieszkaniec Miasta.
Maciej Tokarz wyjaśniał "sposoby omijania reżimów prawnych", czyli bez konieczności starań o raport oddziaływania na środowisko. - Dzieli się ciąg komunikacyjny na odcinki krótsze niż 10 km - to gangsterki chwyt - skomentował. - Co to znaczy, że węzeł musi się zaczynać tu? Trzeba było go tam nie lokalizować zanim się nie otrzymało raportu środowiskowego dla kolejnego odcinka. Bez tego aportu nie uda się państwu tego opracowania przeforsować - zagroził i dodał, że "już w 2013 roku w mpzp zaznaczono, że to są tereny cenne przyrodniczo i krajobrazowo i że usytuowanie drogi w tym miejscu będzie generować konflikty społeczne".
Jan Sięka ze stowarzyszenia Nowy Targ dla Mieszkańców - przypomniał, że stowarzyszenie jest "za obwodnicą", ale nie w tym kształcie, nie w tym śladzie .- Bezdyskusyjnie - ta droga jest potrzebna, ale generuje liczne konflikty. Chcemy poznać alternatywne przebiegi, bo te trzy przygotowane warianty to w zasadzie niewiele się od siebie różnią. Obecnie proponowany przebieg ma wiele wad: utrudnienie przewietrzania, zniszczenie terenów rekreacyjnych, zasłonięcie unikalnego w skali kraju widoku na Tatry i Gorce, który przyciąga nowotarżan i turystów w to miejsce. Droga będzie miała negatywne oddziaływanie przez emisję hałasu i spalin oraz ograniczenie możliwości korzystania ze ścieżek rowerowych – brak przejazdów pod drogą. Ale "dopóki łopata nie jest wbita w ziemię możemy porozmawiać i poszukać rozwiązania - tłumaczył".
Obwodnica - albo tu, albo wcale
- Nie ma możliwości poprowadzenia tej obwodnicy poza wyznaczonym korytarzem - zgasił na chwile okrzyki z sali Robert Jakubiak. - Zawsze możecie państwo doprowadzić do unieważnienie wydanej decyzji środowiskowej. Zaprojektowaliśmy tę drogę w taki sposób, żeby była jak najmniejsza ingerencja w krajobraz. Ale jak nie będzie decyzji środowiskowej - to są inne miasta w Małopolsce, chętne na obwodnicę - mówił zastępca dyrektora d/s inwestycji Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
W odpowiedzi usłyszał: "to nie jest obwodnica tylko wdzieranie się drogą dwupasmową w strukturę miasta", "wzywamy do rozsądku i zaprzestania dewastacji dobra narodowego jakim jest teren torfowisk".
- Ja się nie pcham w jakieś dziewicze tereny, tylko tam, gdzie mam plany i jest ustalony korytarz dla drogi - odparł przedstawiciel GDDKiA. Po czym na uwagę, że "zawalono sprawę" bowiem nie pokazano mieszkańcom jak ta droga ma wyglądać w przyszłości - przyznał: - Mogliśmy postarać się i przygotować taką wstępną wizualizację wcześniej. Nasz błąd.
- Cieszę się, że wreszcie po dwóch latach jest takie zainteresowanie mieszkańców obwodnicą. Bo jak ja zadawałem pytania i mówiłem co ta droga oznacza - to byłem traktowany jak wariat. Błąd popełniono na etapie planu, ta droga jest za blisko miasta. W 2010 roku tam nie było bloków, sklepów. Ale miasto rozwija się szybciej, niż przebiega budowa dróg. Teraz ta droga blokuje nam rozwój miasta - mówił radny Szymon Fatla.
Mówiono też o "przecięciu kanału wentylacyjnego na linii wschód- zachód, gdzie przerwano strumień powietrza i ten cały syf tym bardziej u nas zostanie".
Józef Knap przekonywał, że "nie jest sensowna budowa tu cztero-jezdniowej drogi. - Dbajmy o swoje interesy, czemu Nowy Targ ma wszystkim dookoła robić dobrze? - pytał nowotarżanin.
Próba sił, czyli "ilu za, a ilu przeciw"
- Mamy ponad tysiąc podpisów pod petycją przeciwko budowie drogi. To są mieszkańcy z całego miasta, nie tylko z tej części południowo-wschodniej. A zbierany podpisy zaledwie od tygodnia - mówili przedstawiciele opozycji wobec budowy drogi. - Obwodnica nie powstanie, bo my na to nie pozwolimy - skwitowali
- Ludzie czekają na tę drogę przekonywał Jacenty Rajski. - Mieszkańcy z innych rejonów Nowego Targu czekają, że samochody przestaną pod ich oknami cały dzień jeździć jeden za drugim. Ludzie z al. 1000-lecia mówią, że jak tir przejeżdża obok domu, to im szklanki pękają.
Ja uwagę o tysiącu podpisów przeciwników drogi, radny dodał: - Jak ja swoich ludzi sprowadzę, to przegracie.
- Nie chcemy państwu na siłę robić tej drogi. Jak jej nie chcecie - możecie na każdym etapie skarżyć decyzje - powtórzy dyrektor Jakubiak z GDDKiA.
Przypomnijmy, że na tym etapie gra idzie o wydanie decyzji środowiskowej. Burmistrz Grzegorz Watycha złożył wniosek o wyłączeniu go z procesu procedowania, bowiem w rejonie wytyczenia drogi - znajdują się działki będące jego własnością.
Samorządowe Kolegium Odwoławcze poparło decyzję burmistrza i wskazała wójta Gminy Nowy Targ Jana Smarducha jako osobę, która zdecydować ma o wydaniu decyzji środowiskowej dla obwodnicy Miasta.
Sabina Palka
Transmitowaliśmy to spotkanie. Chętni mogą je obejrzeć raz jeszcze:
s/